Oddech / Przerwa w Modlitwie Pańskiej - opinie

Zaczęty przez knrdsk1, 06-11-2007, 09:09:40

Poprzedni wątek - Następny wątek

Pytanie dotyczy oddechu / przerwy pomiędzy "jako i my odpuszczamy" a "naszym winowajcom"

Opowiadam się za naturalnym oddechem pomiędzy tymi słowami
7 (26.9%)
Uważam że słowa te należy koniecznie łączyć
19 (73.1%)
To bez znaczenia
0 (0%)

Głosów w sumie: 22

Hyacinthus z Rządkowic

Na razie nie jestem "wziętym" kompozytorem, a piszę w myśl założeń dokumentów Kościoła inspirując się właśnie tradycją (w tym chorałem przede wszystkim) "by ze starych form wyrastały nowe". A prostować będę, bo raz przyjęte tempo i metrum ma być raz przyjętym tempem i metrum, a oddech oddechem. Sytuacja, gdy każdy kolejny oddech jest coraz dłuższy, w ślad za tym tempo spowalnia się do momentu gdy zanika wszelki puls, a wszystkiemu towarzyszy "intonacja zdychająco-opadająca" - skoro tylko braknie akompaniamentu - jest nie do przyjęcia dla człowieka zdrowego umysłowo i słuchowo.

Adam z Gor


Tomek Torquemada


Adam z Gor

Cytat: TomekBaranek w 27-11-2007, 09:33:44
Może jedno uściślenie: dla Pana jest to folklor (z całym pejoratywnym bagażem nadawanym czasem temu słowu), dla mnie tradycja.
Polecam pracę Bolesława Bartkowskiego: Polskie śpiewy religijne w żywej tradycji  Style i formy, wydaną przez PWM w 1987 roku.
Dziękuję bardzo za odpowiedź. Widzę, że nie rozumiemy się w kwestii zasadniczej.
Dla moderatora - zacząć ciąć tutaj.....................
Dla Pana tradycją jest "śpiew ludowy" (czy tak wolno pisać?), dla mnie Tradycją Kościoła jest (powtórzę się, ale to ważne) niesienie ludziom wysokiej kultury. Tak było w Kościele od wieków - najpiękniejsze katedry były budowane przez najlepszych architektów, ozdabiane przez najlepszych malarzy i rzeźbiarzy, zatrudniano w nich najlepszych (profesjonalnych!) muzyków, którzy wykonywali dzieła najlepszych kompozytorów danej epoki. Z takich wielkich ośrodków kultura promieniowała na ośrodki pomniejsze, które na swoją miarę starały się dotrzymać kroku tym wielkim. Tak było przez całe stulecia. Mniej więcej w na przełomie XVIII i XIX wieku funkcjonująca od zawsze gdzieś na marginesie tego nurtu ludowa pieśń nabożna zaczęła pojawiać się w kościele i zyskiwać coraz większe znaczenie. Dokonało się wtedy z jednej strony jej "uszlachetnienie" (z tego okresu pochodzi znakomita większość pieśni śpiewanych bądź też - znacznie częściej, niestety - "śpiewanych" w kościołach do dzisiaj), a z drugiej strony estetyka śpiewu ludowego zaczęła zyskiwać sobie coraz większe prawa. Obecnia stanowi ona praktycznie jedyny obowiązujący w kościele styl. Jest to głównie "zasługa" całych pokoleń niedouczonych (z różnych, nieraz niezawionych przez siebie przyczyn) organistów, którzy zamiast kierować się ku temu, co wysokie (a zarazem - niestety - trudne i wymagające) woleli pójść na łatwiznę i wraz z ludem ochoczo pogrążać się w tym, co "tradycyjne" (cudzysłów celowy). Pod taką "tradycją" ja się nie podpisuję. Wolę Tradycję.
Wspomnianą przez Pana książkę chętnie przeczytam - mamy ją w szkole.
Na koniec kilka zdań do wszystkich, do Pana Moderatora w szczególności
Przepraszam wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób poczuli się przeze mnie obrażeni. Emojonalny ton moich wypowiedzi usprawiedliwić chcę żywym i dogłębnym zaangażowaniem się w sprawy muzyki kościelnej. Po prostu "gorliwość o dom Pański" trochę mnie pożera i nic na to nie poradzę. Ponieważ jednak panuje tu zwyczaj wycinania niewygodnych, brzydkich i niepopularnych wśród bywalców treści, a przywilej obrażania innych (ja np. poczułem się z lekka dotknięty tym "mądralą") przysługuje jedynie autorom "poprawnym światopoglądowo" pozwolę sobie zatem pożegnać Szanownych Państwa Śpiewaków i pozostawić Ich we własnym gronie. Myślałem, że forum to będzie miejscem, gdzie będę wreszcie mógł podyskutować z innymi, którym (tak jak mi) leży na sercu muzyka kościelna, no ale cóż...Większość tutaj lubi jedynie kościelny "śpiew".
Na odchodnym zostawię Szanownym Państwu przestrogę. Otóż pamiętajcie, że odmawiając muzykom kościelnym prawa do oceny estetycznej uprawianej w kościołach muzyki i stosując jedynie kryterium "tradycyjności" i "autentyczności" nie obronicie Liturgii przed zalewem szmiry, gitarowej tandety i kato-polo (Panie Moderatorze - znów obraziłem...). Bo niby w jaki sposób?! Każdy lider zespołu młodzieżowego powie Wam, że próbując usunąć go z kościoła "odganiacie ludzi od Pana Boga (bo wszak ludzie pragną kato-polo, co, może nie???), kierujecie się własnymi "wydumanymi koncepcjami" (a co, skoro to lud ma zawsze rację, a lud pragnie kato-polo, co, może nie???), a nawet powie Wam, że gitara i "śpiew miałkliwy" są w kościele "od dawna" (a co, już trzecie pokolenie gitarzystów kościelnych nam rośnie...), a więc są tradycją nie gorszą niż Wasza. Maleńkiej schadenfreude sobie wtedy nie odmówię... ;)
Dla moderatora - skończyć ciąć tutaj.....................
Żegnam wszystkich - mam nadzieję, że kiedyś wszyscy spotkamy się na Liturgii Niebieskiej, tej jedynej, prawdziwej i najpiękniejszej, która nigdy się nie skończy. I że każdy znajdzie tam swoje miejsce. Zostańcie z Bogiem


Hyacinthus z Rządkowic

Adasiu, bez przesady (piszmy se po imieniu) Admin tutejszy to Człek rozumny, choć jak każdy z nas ma swoje chimery. Zaiste, znam siebie, i wiem, że potrafię zaleźć za skórę, więc rozumiem, że niektórzy nienawykli do mej drastycznej szczerości prosili o interwencję, a Admin wedle swego sumienia zadziałał. Skoro wszakże to co nowsze cały dzień już wisi i nie było wycięte, to pewnie się już ostanie.

Mira

„Dla Pana tradycją jest "śpiew ludowy" (…), dla mnie Tradycją Kościoła jest (…) niesienie ludziom wysokiej kultury.”

A ja pytam, czy w ogóle jest zasadne formułowanie takiej alternatywy: albo „śpiew ludowy”, albo „wysoka kultura”, skoro historia Kościoła pokazuje, że jest w nim miejsce na jedno i drugie (zresztą, mówienie o „kulturze” nie jest tu najszczęśliwsze, bo o coś więcej chyba chodzi?). A już całkowitym nieporozumieniem jest mówienie na jednym wydechu o „ludowym śpiewie nabożnym” i o „gitarowym kato-polo” – toż to dwa różne światy i kto chce je do jednego worka wrzucać, popełnia karygodne nadużycie.
No i obydwoma rękami podpisuję się pod tym, co tak pięknie i mądrze napisał TomekBaranek i knrdsk1.

Rorantysta

Jest trochę spraw w tym wątku do których chciałbym się jeszcze odnieść, ale wymaga to czasu. Na razie  podaję link do artykułu związanego z tematem (cytaty z niego pojawiały się już na tym forum, zachęcam do zapoznania się z całością):
O śpiewie nabożnym, Wojciech Gołaski OP