Ach pośpieszmy, nie mieszkajmy ku Jeruzalem [nuty]

Zaczęty przez Mira, 27-02-2008, 10:57:41

Poprzedni wątek - Następny wątek

Mira

Ach pośpieszmy, nie mieszkajmy ku Jeruzalem,
A tam wszyscy zobaczymy Jezusa z żalem,
Jezus tam był umęczony i na krzyżu rozciągniony,
I umęczony.

Ach Ty, święty Rafaelu, bądź przewodnikiem,
Byśmy Cię mogli wysławiać swoim językiem,
Wiedź torem krzyżowej drogi, prosto do Oliwnej góry,
Wspomóż nas Boże.

Najprzód mamy rozmyślać o tym rozłączeniu,
Gdy się Jezus z Matką rozstał w wielkim cierpieniu,
Na ostatek Ją żegnając, ostatni pokłon oddając,
Idzie w Ogrojec.

Pójdźmy za Nim do Ogrojca, tam zobaczymy,
Jak się krwawym potem poci za ludzkie winy,
Tamże Anioł przystępuje, Boski dekret oznajmuje,
Który przyjmuje.

Ach Judaszu nieszczęśliwy, cóżeś uczynił,
Żeś Jezusa żydom sprzedał, cóż ci zawinił?
Katów sprowadzasz na Niego, całowaniem zdradzasz Jego,
Cóż ci zawinił?

Kaci Jezusa pojmali i powiązali,
A z Ogrójca wielkim hurmem z Nim pośpieszali,
Gdy przez Cedron przechodzili, Jezusa z mostu zrzucili,
Srodze zranili.

Wiedli Jezusa przez bramę ku Annaszowi
Zwiąc Go zwodzicielem ludzi, tak każdy mówi,
Jezus na to odpowiedział, że wszystek lud o tym wiedział,
Kiedy nauczał.

Malchus u swojego pana łaski szukając,
Srodze Jezusa miłego w twarz uderzając,
Wdział żelazną rękawicę, uderza Jezusa lice,
Jak mógł najmocniej.

Odesłał Annasz Jezusa do Kajfasza,
Do najwyższego kapłana, pociechę naszą.
Tam była rada zebrana, trapili Jezusa Pana,
Aże do rana.

Piotr przyszedł za Jezusem, którego kochał,
Przy ogniu w sieni Kajfasza chytrze się chował;
I wprzód niżeli kur zapiał,po trzy razy się Go zaparł,
Że on Go nie znał.

Gdy się Jezusa miłego naurągali,
Do piwnicy Go wtrącając, katom oddali,
Katów dobrze zapłacili, aby Jezusa trapili,
Jako najwięcej.

Złośni słudzy i katowie Jezusa wzięli,
Do piwnicy na męczenie tam Go przywiedli,
Co tam cierpiał najgorszego, nie śmie nikt wyjawić tego,
Aż na dzień sądny.

Gdy się rada wszystka zeszła bardzo wczas rano,
Wywiedli wtedy z piwnicy Jezusa Pana;
Przed kapłany postawili i na śmierć Go osądzili,
Jako winnego.

O najmilszy mój Jezusie, cóżeś Ty zbłądził,
Że Cię tam naród żydowski na śmierć osądził?
Posłali Cię do Piłata, jako sądowego kata,
Aby Cię skazał.

Widzi Piłat, że niewinny, sądzić Go nie chciał,
Związanego do Heroda znowu odesłał,
Tam, jako głupi wyśmiany, znowu nazad odesłany,
Ku Piłatowi.

Piłat nie chciał niewinnego na śmierć osądzić,
I kazał aż sześciu katom zaraz przystąpić,
Do słupa Go przywiązali i tyrańsko biczowali,
Jako najwięcej.

Gdy już Jezusa miłego tak skatowano,
A dla większej wzgardy Jego trzcinę Mu dano,
Koronę z ciernia uwili, na głowę Jego wtłoczyli,
Ze wszelkiej siły.

Wywiódł Piłat Jezusa tak niewinnego,
Przed ratuszem na swym ganku postawił Jego,
Szkarłatem Go przyodziali, że był człowiek nie poznali,
Tak był zelżony.

Nie chciała się złość żydowska tym uspokoić,
I wołała na Piłata, że ma Go skazać,
Od pospólstwa oskarżono, do sędziego zapoznano
Jezusa mego.

Najprzód Piłat, jako sędzia umył swe ręce
I Jezusa niewinnego przeznaczył męce.
Wnet Mu dekret przeczytano, żeby krzyż przygotowano,
Jego zawiesić.

Gdy więc Jezusa miłego tak osądzono,
Na haniebną śmierć krzyżową już naznaczono,
Kaci Ciebie obstąpili, krzyż ciężki na Cię wtłoczyli,
Jezu niewinny.

Jezus się na śmierć wybiera srodze zmęczony,
Pod krzyżem zaraz upada silnie zemdlony,
Matka stoi zasmucona, żalem serdecznym zraniona,
Czeka na Syna.

Wreszcie gdy ujrzała znowu Syna miłego,
Z ciężkim krzyżem na ramionach, tak zmęczonego,
Rękę Jemu podawała i gorzkie łzy wylewała,
Maryja Panna.

Kaci nie chcieli przystanąć dla Jej miłości,
Jezus nie mógł krzyża unieść z wielkiej słabości,
Ach mój Szymonie z Cyreny, pomóż nosić krzyża Panu
W Jego ciężkości.

Szymon, gdy już był zmuszony, opór zaniechał,
Ciężar krzyża memu Panu dźwigać pomagał.
Jezus, choć srodze zemdlony i na twarzy zakrwawiony,
Dalej iść musiał.

Weronika, gdy ujrzała Jezusa Pana,
Że Jego twarz najświętsza srodze oplwana,
Tuwalnię z głowy zerwała, aby się obtarł podała,
Srodze płakała.

Zaraz ona od Jezusa zapłatę miała,
Gdy z Jego najświętszej ręki tuwalnię brała:
Na tuwalni twarzy wyraz, zostawił Pan Jezus obraz,
To otrzymała.

Wiodą miłego Jezusa ku sądu bramie,
Biją, kopią i szturchają Go nieustannie,
Przyszedł do bramy stłuczony, drugi raz pada zemdlony,
Tak był strudzony.

Gdy się z Nim z bramy za miasto jakoś dostali,
Na tę górę kalwaryjską z Nim pospieszali,
Córki Syjońskie tam stały, a Jezusa litowały,
Srodze płakały.

Gdy na tę górę bolesną Jezus wstępował,
Jakie tam będą dręczenia jasno pojmował,
Wielkim smutkiem obciążony, trzeci raz pada zemdlony,
Tak był zmęczony.

Złośliwi słudzy i kaci Jezusa wzięli,
Aby im w drodze nie umarł, pośpieszyć chcieli,
Jak się na wierzch z Nim dostali, do ciemnicy Go oddali,
Krzyż gotowali.

O najmilszy Jezusie, takeś zraniony,
Leżysz w tej ciemnej jaskini srodze zelżony,
Ciężka boleść Cię przejmuje, śmiertelny pot występuje,
Po całym ciele.

Gdy już wszystko zgotowały katowskie ręce,
Co było tu potrzebne ku Jego męce;
Do ciemnicy zaraz wpadli i Jezusa z szat obdarli,
I obnażyli.

Wywiedli Go z tej ciemnicy obnażonego,
Przed wielką gromadą ludzi zawstydzonego,
Wnet Go na krzyż położyli, trzema gwoździami przybili
Jezusa mego.

Gdy Jezusa zranionego z krzyżem dźwigali,
Wtedy Jemu gorzki napój przygotowali,
Żółci z octem pomieszali, Jezusowi pić dawali
I urągali.

Wisi już Jezus na krzyżu tak rozciągniony,
Do człowieka niepodobny, srodze zelżony;
Krew się z Jego ran zlewała, Matuchna na to patrzała,
Aż omdlewała.

„O Matko moja najmilsza, oddaję Tobie
Najmilszego ucznia mego w Twojej żałobie.
Janowi oddaję Ciebie, by Cię cieszył w Twej potrzebie,
W osieroceniu.

O najukochańsza Matko, z serca Cię żegnam,
Ojcu Memu ducha Swego w ręce polecam;
Głowę mą ku Tobie kłonię, ujmij ją potem w swe dłonie,
Kiedy już umrę.”

Płaczmy teraz grzeszne dusze, Jezus umiera,
Longin idzie ze swą włócznią, bok Mu otwiera;
Krew spływa na grzeszną ziemię, bo za ludzkie pokolenie
Ona wylana.

Wielkie dziwy i oznaki wtenczas się stały,
Gdy się ziemia mocno trzęsła, skały pękały;
Na dwoje się rozerwała zasłona od ich kościoła,
Rzecz to przedziwna.

Także natura, żywioły świat oskarżały:
Słońce, miesiąc się zaćmiły, światła nie dały.
Groby się pootwierały, ciała zmarłych powstawały,
Już w zmartwychwstaniu.

Józef razem z Nikodemem obecni byli,
Prosili, aby Jezusa z krzyża złożyli;
U Piłata zabiegali, aby Mu godną cześć dali
I pochowali.

Gdy już miłego Jezusa z krzyża spuścili,
Na łonie bolesnej Matki ze czcią złożyli;
Matuchna Go całowała, aż z boleści omdlewała,
Rzewnie płakała.

Trzy Maryje drogie maście w mieście kupiły,
Jezusowe święte ciało śpiesznie maściły.
W prześcieradło je spowiły, i do grobu położyły.
Płacz uczyniły.

O najmilszy mój Jezusie, w grobie złożony,
Okrutnieś wielkim kamieniem jest przywalony,
Gdy się z swych grobów dźwigniemy i przed sądem Twym staniemy,
Zmiłuj się Panie!

Wnet tam Żydzi grób Jezusa pieczętowali,
Ku Niemu zbrojnych żołnierzy na wartę dali,
I ostro im przykazali, aby dobrze uważali,
Co się tu stanie.

O najmilejszy Jezusie, już się skończyły,
Wszystkie męki, utrapienia, co jakie były,
Ojcowie w otchłaniach wielu wołali: Przyjdź Zbawicielu,
Racz nas wybawić.

Daj nam, o Jezu najmilszy, przez Twe cierpienia,
Byśmy mogli za Twą łaską dojść do zbawienia.
A gdy już z świata zejdziemy, niech się z Tobą radujemy
Na wieki. Amen.


/Śpiewnik Kalwaryjski/

czuprak

A nutki jakieś albo melodię można gdzieś znaleźć?
pozdrawiam

knrdsk1