Ojcze wieków pełen chwały [nuty]

Zaczęty przez knrdsk1, 14-12-2009, 11:32:18

Poprzedni wątek - Następny wątek

knrdsk1

X.M.M.Mioduszewski
O wielkości Boga

Ojcze wieków pełen chwały,
Chwały bez granic końca,
Którego słowem powstały,
Księżyce, gwiazdy i słońca:
    Ty jeden obecny wszędzie,
    Ty jeden z nami i w niebie,
    Ma dusza wielbić nie będzie,
    Tylko Twą wielkość i ciebie.
Ty jeden!.. lecz któż policzy
Te niewidzialne przymioty,
Które od wieków dziedziczy,
Wszechmocność twojej Istoty?
    Czy grzmią fale.. piorun błyska,
    Czy po kwiatach brzęczą roje:
    Wszędzie świetności zjawiska,
    Otaczają berło twoje.
Lubo widzę te gwiazd koła,
Co w przestrzeniach nieba toną:
Czyjże umysł pojąć zdoła,
Mnogość światów nieskończoną?
    Kogóż ta ziemia nie dziwi,
    Gdy mimo wieków zagłady,
    Dźwiga na sobie i żywi,
    Rozliczne jestestw gromady?
Gdyś Boże stworzył te dzieła,
Jeszcze twej dłoni opieka,
Troskliwość swoją zajęła,
Uposażeniem człowieka.
    Z twej łaski pamięć dziedziczę,
    Lecz któż tę pamięć pojmuje?
    Gdy zgasłe życia słodycze,
    W mej wyobraźni maluję.
Twoim jest ten dar myślenia,
Co jak dzieł twoich potęga,
Ogarnia niebios sklepienia...
I krańców świata dosięga.
    Tyś nadał sercu mojemu,
    Czucie najsłodszej pociechy,
    Kiedy przebacza bliźniemu
    Jak ty przebaczasz me grzechy.
Ty Boże zsyłasz w me łono
Smutek, gdy myślą przewinię,
Rozkosz, gdy innym to czynię,
Co chcę by dla mnie czyniono.
    Tak dobroczynną przestrogą,
    I dzikich dłoń twa obdarza:
    Strawić swych zgryzot nie mogą,
    Nawet i piersi zbrodniarza.
Wszystko czas z wieków potokiem,
Wraca na łono nicestwa:
Aleś tak smutnym wyrokiem,
Nie dotknął mego jestestwa.
    Tyś mnie twój obraz udzielił,
    I tyś mnie dary twojemi,
    Zgłębiać przedwieczność ośmielił,
    Acz jestem prochem twej ziemi.
Dla mnie słodycz znosi pszczoła,
Dla mnie owoc, złote żniwa,
Wonne kwiaty, zbawcze zioła,
Daje opatrzność troskliwa.
    Królu chwały, ojcze ludów,
    W dziełach twoich niepojęty:
    Twórco tylu świata cudów,
    Boże wielki! Boże święty!
Tyś mną pociechą jedyną,
Ty ulgą nieszczęść kolei:
Ty razem z smutku przyczyną,
Zsyłasz nam promień nadziei.
    Tyś ujarzmił dumę świata,
    Wstrzymał krwi ludów potoki:
    Bo twe kazały wyroki,
    Kochać bliźniego jak brata.
Nie masz tam ognia ni stali,
Nie drżą mdlejące ofiary:
Gdzie święte prawa twej wiary,
W niewinnych pieniach lud chwali.
    Twa mądrość sprzeczny dział plonów,
    Cnotom i zbrodni przeznacza:
    Tak czuwa nad blaskiem tronów,
    Jak i nad strzechą tułacza.
Gdy w zmianach losu mej nawy,
Sarkam na ciężar niedoli:
Wspomnij mi Boże łaskawy,
Żem winien uledz twej woli.
    Wspomnij, że po tej żegludze,
    Stanę przed twojem obliczem:
    Że szczęście którem się trudzę,
    Obok przyszłości jest niczem.
Ucz mnie jak dopiąć tej cnoty,
Co ludzi z niebem jednoczy,
A w namiętnościach ślepoty,
Ku tobie zwracaj me oczy.
    Karć me żądze bym nie zgrzeszył,
    Chętnie przestawał na mojem:
    Cierpiących wspierał i cieszył,
    Świętym oddychał pokojem.
Acz ufny w twojej litości,
Spokojnie czekam dni schyłku:
Otwórz dłoń pełną hojności,
I pełną rosy posiłku.
    Niech nam króluje na wieki,
    Twa dobroć, mądrość i władza:
    A pokarm twojej opieki,
    Niech troski nasze osładza.
Niech wszystko co świat posiada,
Co nad nim dłoń twa unosi,
Twej wszechmocności hołd składa,
I ciebie twórcą swym głosi.
    Tą prośbą kończę me pienia,
    Bo ty najlepiej wiesz Boże,
    Czem słabość mego plemienia,
    Uszczęśliwioną być może.