Ogrodzie Oliwny [mp3] [nuty]

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 05-05-2007, 21:37:22

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

1. Ogrodzie Oliwny, widok w tobie dziwny: Widzę Pana mego na twarz upadłego; Tęskność, smutek, strach Go ściska, Krwawy pot z Niego wyciska: Ach JEZU mdléjący Prawieś konający!
2. Kielich gorzkiéj męki z Ojca Twego ręki Ochotnie przyjmujesz, za nas ofiarujesz: Anioł Ci się z nieba zjawia, O męce z Tobą rozmawia: Ach JEZU strapiony, Przed męką zmęczony!
3. Uczniowie posnęli, Ciebie zapomnieli; Judasz zbrojne roty stawia przede wroty I wnet do Ogrójca wpada Z wodzem swym zbójców gromada: Ach JEZUSA truje Zdrajca, gdy całuje!
4. A lubo z swym ludem obalony cudem Gorzéj, niż padł, wstaje, JEZUSA wydaje: Dopiero się nań rzucają, Więzy, łańcuchy wkładają: Ach JEZU pojmany, Za złoczyńcę miany!
5. W domu Annaszowym, Arcykapłanowym, W twarz pięścią trącony, Upadł też zemdlony; Kaifasz Go w zdradzie pyta, A za bluźniercę poczyta: Ach JEZU zelżony, I czci odsądzony!
6. Wnet jak niegodnego prawa ojczystego Przed sąd poganina stawią Rzymianina; Tam nań potwarzy wkładają, O stracenie nalegają: Ach JEZU zhańbiony, Jak łotr obwiniony!
7. A sędzia nieprawy, chroniąc się téj sprawy, Zwala na drugiego, przeciwnika swego; Herod się z tego naśmiewa, W białą szatę przyodziewa: Ach JEZU wzgardzony, Na śmiech wystawiony!
8. W nieprzyjaźni byli przez co się zgodzili, Król Herod z Piłatem, kat z okrutnym katem; Zaś na ratusz prowadzony Pan powtórnie osądzony: Ach JEZU strudzony, Tam i sam włóczony!
9. Stróż sprawiedliwości, świadkiem niewinności Jezusa się staje Piłat, lecz wydaje Wyrok swój na przywiązanie Do słupa i biczowanie: Ach JEZU, jak żwawie Ciężkie Ci bezprawie!
10. Wnetże kaci wściekli z szat Go swych zewlekli, Nagość Mu niż bicie, Czyni cięższe życie; Za tym sieką na przemiany, W ranach głębsze czynią rany: Ach JEZU zmęczony, We krwi swéj zbroczony!
11. Nic w Tobie zdrowego, nic nie zranionego,Ta tylko odmiana, siność, Krew i Rana; Widzieć w zdartych piersiach kości, Widzieć przez nie i wnętrzności: Ach JEZU, Twe Ciało, Co w ten czas cierpiało!
12. Za nic okrucieństwo mając to męczeństwo, Nowe wynajduje, z ciernia wieniec snuje; Ten na głowę Świętą wdziewa, Krew z niéj ranami wylewa: Ach JEZU mój drogi, Jako ból Twój srogi!
13. Krew nozdrzami, usty, jako przez upusty, Krew przez uszy, oczy, strumieniem się toczy; W tym się z niego urągają, Przy purpurze trzcinę dają: Ach JEZU, wszech królów Królu, oraz bólów!
14. W takim go ubierze Sędzia z sobą bierze, W rynku Go ludowi na widok stanowi: Oto człowiek, taka postać Czy może się w życiu ostać? Ach JEZU, nikt Ciebie Nie wsparł w téj potrzebie!
15. Okrzyk na Cię srogi uczynił gmin mnogi: Zabij, strać, ukrzyżuj, z żywota Go wyzuj! Rzecze Sędzia: co uczynił? W czém któremu z was zawinił? Ach JEZU, nie było, Coby Cię winiło!
16. Cóż za wola wasza? Macie Barabasza! Kogo z tych dwóch chcecie, życiem darujecie? Krzyknęli: Barabasz życia Godzien jest, a ten zabicia! Ach JEZU, twa waga, Ciężka jest zniewaga!
17. Za tym jakby smutny Piłat, łotr wirutny, Ręce wodą myje, Krew niewinną pije; Dekret nań śmierci wydaje, Na wolą żydów podaje: Ach JEZU, na złego Trafiłeś Sędziego!
18. Więc nań krzyż wkładają, z miasta wypychają, Przy nim ku ohydzie para łotrów idzie; Wyszedł Baranek niewinny, Ofiarowan za lud winny: Ach JEZU zmęczony, Lecz nie mniéj wzgardzony!
19. Matka idzie w tropy, licząc krwawe stopy, Na każdą łzę leje, a od żalu mdleje; Na twarz upada w téj drodze, Upadłego biją srodze: Ach JEZU, ach Panie, Ach moje kochanie!
20. Ach w jak ciężkiéj toni, żaden Cię nie broni, Co chce dokazuje złość, nikt nie ratuje; Dostałeś się w srogie ręce, Jak lwiéj zajadłéj paszczęce: Ach JEZU, żałości Nasza, ach miłości!
21. Z wielką sił słabością pod krzyża ciężkością, Na górę wstępuje, a coraz szwankuje; O góro straszna śmierciami, Straszna trupiémi głowami! Ach JEZU, przybicie Twe tu kończy życie!
22. Z szat Go odzierają, na ziemię rzucają, Krzyżem obciążają, ciągną, rwą, targają; Każdy kat gwóźdź swój przymierzy, Młotem silno weń uderzy: Ach JEZU, mój Boże, Jak twarde Twe łoże!
23. Gwoździe, gdy przez dłonie szły na obie stronie, Że sękowe były, wlokły z sobą żyły; Też męki nogi cierpiały, Gdy je gwoździe przebijały: Ach Jezu mój Święty, Na krzyżu rozpięty!
24. Z krzyżem podniesiony, na nim w dół wtrącony, Jednym dziwowiskiem, raczéj naśmiewiskiem Stawiasz Twym nieprzyjaciołom, Płaczu przyczyną Aniołom: Ach JEZU, my sami Płaczem z Aniołami.
25. Mało z Aniołami, płakać ze sługami Większéj społeczności trzeba w téj żałości; Z matką Twą gorzko płaczemy, Ciebie Jezu żałujemy: Ach JEZU zbolały! Krwią zlany, zsiniały!
26. Lecz próżno płaczemy, jeśli nie widziémy, Że większéj téj męki powód z naszéj ręki; Grzechy Go nasze zmęczyły, I srogą śmiercią zabiły: Ach JEZU, ma wina, Twych bolów przyczyna!
27. Oprawce o szaty, jakby łup bogaty, Wesołémi głosy rzucają swe losy; Igrzysko przed Nim sprawują, A tym samym Go mordują: Ach JEZU, Twe szaty Grą są między katy.
28. Za nieprzyjaciele prośby Ojcu ściele; Łotr, gdy pokutuje, Raj mu obiecuje; Ukochanemu uczniowi, Matkę poleca Janowi: Ach JEZU, niech Twoja Matka jest i moja!
29. Ojca opuszczenie i w bólach pragnienie Swoje oznajmuje, pomocy nie czuje; I owszem się naśmiewają, Ocet z żółcią Mu podają: Ach JEZU, pragnienie Twe nasze zbawienie.
30. Wszystko się spełniło, co Pismo mówiło; Głos wielki podnosi, Ojca swego prosi: Ojcze, po skończonéj męce, Przyjmij Ducha mego w ręce: Ach JEZUS umiera, Oczy swe zawiera.
31. Matko Boga mego, dla mnie zabitego, Coś w ten czas cierpiała, gdyś na to patrzała! Zwłaszcza gdy Mu z bokiem razem Serce przebito żelazem: Ach JEZU, Krew, woda, Z niego nam ochłoda!
32. Lecz jaka Twa męka, którą sroga ręka Zadała, nasz Panie, tak i Twe skonanie Spólne z Tobą Matce było, Na sercu ją umorzyło: Ach JEZU zmęczony, Z Matką umorzony!
33. Przy odejściu Pana, wszech rzeczy odmiana, Wprzód słońca zaćmienie, toż ziemi trzęsienie; Opoki się na pół krają, Żal swój nad Panem wydają: Ach JEZU mój, skały Nad Tobą płakały!
34. W Kościele zasłona Bogu poświęcona Na pół się rozdziera, pustki w nim otwiera; Umarli z mogił powstają, Że Syn Boży zmarł, znać dają: Ach JEZU, ich siła Śmierć Twoja wzbudziła!
35. Dwaj Święci Mężowie, swych ludzi wodzowie, Józef i Nikodem z słonecznym zachodem Z Krzyża Go z żalem zdejmują, Ciało zranione całują: Ach JEZU, jak wiele Ran jest w Twoim Ciele!
36. Nim Go jednak swémi olejki drogiémi Na pogrzeb maścili, Matce użyczyli: Ona Go obmywa łzami, Droższemi niż olejkami: Ach JEZU, Twe skronie Składasz na Jéj łonie!
37. Składasz Ciało Święte, z Jéj wnętrzności wzięte, Na któréj źli kaci, nieludzkiéj postaci Mordując nie zostawili, Tak je srodze poranili: Ach JEZU, co siła Złych w Tobie sprawiła!
38. Już też w pogrzebowe prześcieradło nowe Pana uwijają, do grobu wkładają; Matka się z Synem rozstaje, Ostatnie Mu słowa daje: Ach JEZU, przy Tobie Składam serce w grobie!
39. I my swe składamy, Panu kiedy damy, Że dla nas zmęczony umarł pogrzebiony; A przy ostatniém rozstaniu Z Nim, mówmy na pożegnaniu: Ach JEZU, za mękę Twą miéj wieczną dziękę. Amen

TomekBaranek

#1
Melodia ze Słomnik k. Krakowa: http://piesni-nabozne.tumnus.info/ogrodzieslo.mp3

knrdsk1

Tekst wg Śpiewnika Wrocławskiego 1865:

Ogrodzie Oliwny widok w tobie dziwny,
Widzę Pana mego na twarz upadłego:
        Tęskność, smutek strach Go ściska,
        Krwawy pot z Niego wyciska;
                Ach Jezu mdlejący!
                Prawieś konający.

Kielich gorzkiéj męki, z Ojca Twego ręki,
Ochotnie przyjmujesz, za nas ofiarujesz,
        Anioł Ci się z nieba zjawia,
        O męce z Tobą rozmawia,
                Ach Jezu strwożony!
                Przed męką zmęczony.

Uczniowie posnęli, Ciebie zapomnieli,
Judasz zbrojne roty, stawia przedewroty,
        I wnet do Ogrojca wpada,
        Z wodzem swym zbójców gromada,
                Ach Jezusa truje!
                Zdrajca gdy całuje.

A lubo z swym ludem, obalony cudem,
Gorzéj niż padł wstaje, Jezusa wydaje;
        Dopiero się Nań rzucają,
        Więzy, łańcuchy wkładają,
                Ach Jezu pojmany!
                Za złoczyńcę miany.

W domu Annaszowym, Arcykapłanowym,
W twarz pięścią trącony, upada zemdlony;
        Kaifasz Go w zdradzie pyta,
        A za bluźniercę poczyta;
                Ach Jezu zelżony!
                I czci odsądzony.

Wnet jak niegodnego, prawa ojczystego,
Przed sąd poganina, stawia Rzymianina;
        Tam Nań potwarze wkładają,
        O stracenie nalegają;
                Ach Jezu zhańbiony!
                Jak łotr obwiniony.

A sędzia nieprawy chroniąc się téj sprawy,
Zwala na drugiego, przeciwnika swego;
        Herod się z Niego naśmiewa,
        W białą szatę przyodziewa,
                Ach Jezu wzgardzony!
                Na śmiech wystawiony!

W nieprzyjaźni byli przez to się zgodzili,
Król Herod z Piłatem, kat z okrutnym katem;
        Zaś na Ratusz prowadzony,
        Pan powtóre osądzony:
                Ach Jezu strudzony!
                Tam i sam włoczony.

Stróż sprawiedliwości, świadkiem niewinności
Jezusa się staje Piłat, lecz wydaje
        Wyrok swój na przywiązanie
        Do słupa i biczowanie;
                Ach Jezu, w tej sprawie,
                Ciężkie jest bezprawie.

Wnetże kaci wściekli, z szat Go swoich zwlekli,
Nagość Mu niż bicie, Czyni cięższe życie;
        Zatem sieką na przemiany,
        W ranach głębsze czynią rany;
                Ach Jezu zmęczony!
                We krwi swéj zbroczony.

Nic w Tobie zdrowego, nic niezranionego,
Ta tylko odmiana, siność, krew a rana,
        Widzieć gołe żeber kości,
        Widzieć przez nie i wnętrzności;
                Ach Jezu Twe ciało,
                Co w ten czas cierpiało!

Za nic okrucieństwo, mając to męczeństwo,
Nowe wynajduje, z ciernia wieniec snuje;
        Ten na głowę świętą wdziewa,
        Krew z niéj ranami wylewa;
                Ach mój Jezu drogi
                Jak to ból Twój srogi.

Krew nosem i usty, jakby przez upusty,
Krew przez uszy, oczy, strumieniem się toczy;
        W tym się z Niego urągają,
        Przy purpurze trzcinę dają;
                Ach Jezu, wszech Królów,
                Królu oraz bólów!

W takiem Go ubiorze, sędzia z sobą bierze,
W rynku Go ludowi, na widok stanowi;
        Oto człowiek! taka postać
        Czy może się w życiu zostać?
                Ach Jezu! nikt Ciebie,
                Nie wsparł w téj potrzebie.

Okrzyk na Cię srogi, uczynił gmin mnogi:
Zabij, strać, ukrzyżuj, z żywota Go wyzuj;
        Rzecze sędzia: co uczynił?
        W czem któremu z was zawinił?
                Ach Jezu! nie było,
                Coby Cię winiło.

Cóż za wola wasza, macie Barrabasza,
Kogo z tych dwóch chcecie, życiem darujecie.
        Krzyknęli: Barrabasz życia
        Godzien jest, a Ten zabicia.
                Ach Jezu Twa waga
                Ciężka jest zniewaga.

Zatem jakby smutny, Piłat łotr okrutny,
Ręce wodą myje, krew niewinną pije,
        Dekret Nań śmierci wydaje,
        Na wolą żydom podaje;
                Ach Jezu! na złego,
                Trafiłeś sędziego.

Więc Nań krzyż wkładają, z miasta wypychają,
Przy Nim ku ochydzie, para łotrów idzie;
        Wyszedł Baranek niewinny,
        Ofiarowan za lud winny.
                Ach Jezu! zmęczony!,
                Lecz badziéj wzgardzony.

Matka idzie w tropy, licząc krwawe stopy,
Na każdą łzy leje, a od żalu mdleje:
        Na twarz upada w téj drodze,
        Upadłego biją srodze;
                Ach Jezu! ach Panie!
                Ach moje kochanie!

Ach w tak ciężkiéj toni, żaden Cię nie broni,
Co chce dokazuje złość, nikt nie ratuje;
        Dostałeś się w srogie ręce!
        Jak lwiéj zajadłéj paszczęce;
                Ach JEZU, żałości Nasza, ach miłości!

Z wielką sił słabością, pod krzyża ciężkością
Na górę wstępuje, a co raz szwankuje;
        O góro straszna śmierciami,
        Straszna trupiemi głowami:
                Ach Jezu! przybicie
                Twe tu skończy życie.

Z szat Go odzierają; na ziemię rzucają,
Do krzyża stosują, ciągną, rwą, mordują;
        Każdy kat swoj gwóźdź przymierzy,
        Młotem weń mocno uderzy;
                Ach Jezu mój Boże!
                Jak Twe twarde łoże.

Gwoździe gdy przez dłonie, szły na obie stronie,
Że chrapawe były, wlokły z sobą żyły,
        Tęż mękę nogi cierpiały,
        Gdy je gwoździe przebijały;
                Ach Jezu mój święty!
                Na krzyżu rozpięty.

Z krzyżem podniesiony, na nim w dół wtrącony,
Jednem dziwowiskiem, raczéj pośmiewiskiem,
        Stawiasz Twym nieprzyjaciołom,
        Płaczu przyczyną Aniołom;
                Ach Jezu! my sami
                Płaczym z Aniołami.

Mało z Aniołami płakać ze sługami,
Większéj społeczności, trzeba w téj żałości,
        Z Matką Twą gorzko płaczemy,
        Ciebie Jezu żałujemy:
                Ach Jezu zbolały!
                Krwią zlany, zsiniały.

Lecz próżno płaczemy, jeźli nie widzimy,
Że większéj téj męki, powód z naszéj ręki;
        Grzéchy Go nasze zmęczyły,
        I srogą śmiercią zabiły;
                Ach Jezu! ma wina,
                Twych bólów przyczyna.

Oprawcy o szaty, jakby łup bogaty,
Wesołemi głosy, rzucają swe losy;
        Igrzysko przed Nim sprawują,
        A tém samém Go mordują:
                Ach Jezu! Twe szaty,
                Grą są między katy.

Za nieprzyjaciele, prośby Ojcu ściele,
Łotr gdy pokutuje, raj mu obiecuje,
        Ukochanemu Uczniowi,
        Matkę poleca Janowi,
                Ach Jezu, niech Twoja
                Matka będzie moja.

Ojcu opuszczenie, ludziom swe pragnienie
W bólach oznajmuje, pomocy nie czuje,
        I owszem się naśmiewają,
        Ocet z żółcią Mu podają,
                Ach Jezu! pragnienie
                Twe, nasze zbawienie.

Wszystko się spełniło, co pismo mówiło,
Głos wielki podnosi, Ojca swego prosi:
        Ojcze! po skończonéj męce,
        Przyjmij Ducha mego w ręce.
                Ach Jezus umiera!
                Oczy swe zawiera.

Matko Boga mego, dla mnie zabitego,
Coś w tenczas cierpiała, gdyś na to patrzała,
        Zwłaszcza gdy Mu z bokiem razem,
        Serce przebito żelazem;
                Ach Jezu! krew, woda,
                Z niego nam ochłoda.

Lecz jako Twa męka, którąć sroga ręka
Zadała, nasz Panie, tak i Twe skonanie,
        Spólne z Tobą Matce było,
        Na sercu ją umorzyło;
                Ach Jezu zmęczony!
                Z Matką umorzony.
Przy odejściu Pana, wszech rzeczy odmiana,
W przód słońca zaćmienie, toż ziemi trzęsienie;
        Opoki się w poły krają,
        Żal swój nad Panem wydają;
                Ach Jezu mój! skały
                Nad Tobą płakały.

W kościele zasłona, Bogu poświęcona,
Na pół się rozdziera, pustki w nim otwiera,
        Umarli zgrobów powstają,
        Że Syn Boży zmarł znać dają;
                Ach Jezu! ich siła,
                Śmierć Twoja wzbudziła.

Dwaj święci mężowie, w swym ludu wodzowie,
Józef i Nikodem, z słonecznym zachodem,
        Z krzyża Go z żalem zdéjmują,
        Ciało zranione całują;
                Ach Jezu! jak wiele
                Ran jest w Twojém ciele!

Nim Go jednak swemi, olejki drogiemi
Na pogrzeb maścili, Matce użyczyli,
        Ona Go obmywa łzami,
        Droższemi niż olejkami;
                Ach Jezu! Twe skronie
                Składasz na jéj łonie.

Składa ciało święte, z jéj wnętrzności wzięte,
Na którém źli kaci, nic ludzkiéj postaci
        Mordując nie zostawili,
        Tak je srodze poranili;
                Ach Jezu! co siła
                Złych w Tobie sprawiła.

Już téż w pogrzebowe prześcieradło nowe,
Pana uwijają, do grobu wkładają;
        Matka się z Synem rozstaje;
        Ostatnie Mu słowa daje,
                Ach Jezu! przy Tobie,
                Składam serce w grobie.

I my swe składajmy, Panu dzięki dajmy,
Że dla nas zmęczony; zmarł i pogrzebiony;
        A przy ostatnim rozstaniu,
        Z Nim, mówmy na pożegnaniu:
                Ach Jezu! za mękę,
                Twą, miéj wieczną dziękę.

knrdsk1

Melodyja pierwsza wg X.M.M.Mioduszewskiego:

knrdsk1

Melodyja druga wg X.M.M.Mioduszewskiego:

bazanos

źródło: Richard Gillar - Zbiór melodyi do użytku kościelnego i prywatnego