Psalm 41 (40): Beatus, qui intelligit super egenum

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 30-05-2007, 21:21:35

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 41
Beatus, qui intelligit super egenum


Szczęśliwy, który ludzi upadłych ratuje,
Pan też w jego nieszczęściu nad nim się smiłuje;
Pan go w cale zachowa i zdrowia nabawi,
I w szczęściu nieodmiennym z łaski swej postawi.

Nigdy go nieprzyjaciel jego nie zhołduje,
A jeśli kiedy w zdrowiu odmianę poczuje,
Pan go w przypadku jego łaskawie wspomoże
I swoją własną ręką będzie mu słał łoże.

Przełóż i ja, okrutną chorobą złożony,
Do Ciebiem się uciekał, Boże nieskończony!
Użyj, Panie mój, użyj nade mną litości,
Uzdrów' duszę, która zna do siebie swe złości!

By w chęć nieprzyjacielską, dawnom ja zginiony:
"Będzież - mówią - ten kiedy dzień błogosławiony,
Że go leżąc na marach ostatnich ujźrzemy
A tym wdzięcznym widziadłem oczy napasiemy?"

A jeśli który kiedy nawiedzać mię przyszedł,
W serce niechętne jadu nazbierawszy wyszedł
I podawał mię ludziom; o mym złem szeptali,
Na moje śmierć już, jako na pewną, kazali.

"Znać - powiada - że go Pan za grzechy chce skarać
I on nędznik o zdrowie próżno się ma starać;
W tak dobrą się godzinę obalił na łoże,
Że z niego żadną miarą powstać już nie może."

Aż i ten, któregom ja tak był umiłował,
Żem jako nabliższego brata go szacował,
W którym-em miał nadzieję, który chleb mój jadał,
Ten w radzie nieprzyjaciół moich jawnie siadał.

Ale Ty się sam smiłuj. Ty mię dźwigni, Panie!
Owa im też odmierzę, jako za ich stanie.
To był mój głos; a stąd znam, że mię liczysz swoim,
Żeś mię nieprzyjaciołom nie dał w pośmiech moim.

Aleś za niewinnością moją mię wybawił
I przed oczyma swymi na wieki postawił.
Niechaj Bóg izraelski na wszytek świat słynie,
Póki kołem niemylnym dzień za nocą płynie!

knrdsk1

#1
Franciszek Karpiński

PSALM XL

Beatus, qui intelligit super egenum


Ten psalm złożył Dawid w chorobie, albo w jakiém umartwieniu zostający. Żali się, że od przyjaciół był opuszczony.

   Szczęśliwy! który ma wzgląd nad ubogim!
W czasie przygody Pan go poratuje,
Pan go obdarzy życiem, bytem drogim,
Wyrwie się z ręki, co go prześladuje.

   W chorobie Pan mu za lekarza stanie,
I łoże jego zrobi wygodnieyszym.
Jam rzekł: "Duszę mą chciey uzdrowić Panie,
Zlituy się, chociaż jestem naygrzésznieyszym."

   Nieprzyjaciele moi mi łajali:
"Kiedyż już umrze? i zginie bez cześci?"
A gdy w chorobie méy mię nawiedzali,
Mówili cicho" "On wart tych boleści."

   Wyszedłszy z domu, to samo mruczeli:
"Czy on na nasze żyje ukaranie?"
"Bodaybyśmy go w grobie już widzieli."
"On dziś niby śpi; kto wie? może wstanie?"

   Człowiek, któremu od dawna ufałem,
Któregom lubił, który mój chleb jadał;
Jak mojey śmierci pragnął, sam widziałem,
I jak się o mnie złośliwie nagadał.

   Tylko nademną zlituy się móy Panie,
Uzdrów mię, ja im wszystkim pooddaję.
Ja z tego wniosę twoje zlitowanie,
Że znieść nie możesz, gdy mię zły człek łaje.

   Ty mię przed sobą wybrałes wśród wiela,
Żem nic nie winien, ty mię wspierasz Panie,
Błogosławiony Pan Bóg Izraela
Po wszystkie wieki. Tak, tak, niech się stanie.

"Dzieła Franciszka Karpińskiego" wydanie stereotypowe Waleriana Krasińskiego
Warszawa 1830