Psalm 44 (43): Deus, auribus nostris audivimus

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 30-05-2007, 21:26:18

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 44
Deus, auribus nostris audivimus


O Panie, w swoje własne uszysmy słychali,
Ojcowie jeszcze naszy nam opowiadali
Sprawy Twej dziwnej mocy, sprawy bóstwa Twego,
Coś Ty poczynał za ich wieku dawniejszego.
Tyś sam. Panie, utrapił i wygnał pogany,
A onyś postanowił na ich miejscu pany;
Nie przez miecz bowiem ziemie tak pięknej dostali
Ani za swoją siłą żywot zachowali.
Twoja ręka i Twoja za nie moc czyniła,
I ona zwykła łaska, która z nimi była.
Tyś jest król mój, Tyś pan mój, który wierne swoje
Masz na dobrym baczeniu w każde niepokoje.
Nieprzyjaciele nasze przy Tobie zetrzemy,
A w imię święte Twoje harde podepcemy.
Bowiem ja nie pokładam nadzieje w swej broni
Ani mię moja strzelba w potrzebie obroni;
Tyś nas, Panie, z ciężkiego trapienia wybawił,
Tyś przeciwnik! nasze o lekkość przyprawił.
Przeto Cię i kładąc się, i wstając chwalemy
I po wszytek żywot nasz wyznawać będziemy.
Ale teraz (niestety!) prostoś nas zahaczył
Aniś przed wojskiem naszym okazać się raczył.
Twą niełaską się zstało, żeśmy tył podali
I niewiernym poganom w ręce się dostali.
Jesteśmy jako owce na rzeź odłączone;
Rozprószyłeś nas między pogaństwo zelżone,
Zaprzedałeś nas, lud swój, prawie niebogato,
Abowiemeś nagrody żadnej nie wziął za to.
Wzgardę zewsząd odnosim, szyderstwa cierpimy,
Prawie wszytkim na końcu języka siedzimy.
Wstyd oczom nie dopuści po j zrzec wzgórę śmiele
Widząc zewsząd naśmiewce i nieprzyjaciele.
To cierpiąc azasmy Cię, Panie, zahaczyli
Albo przeciw ustawom Twoim wystąpili?
Nie szło wspak serce nasze ani z Twojej drogi
Prawdziwej ustąpiły namniej nasze nogi.
A toś nas między smoki zamknął okrutnymi
I okrył ciemnościami prawie śmiertelnymi.
Jeslibychmy imienia Twego przebaczyli
Albo cudzemu bogu ofiarę palili,
Azaby to przed Tobą tajno było, który
Serca nasze i myśli wszytki widzisz z góry?
Dla Ciebie mordy cierpłem, a Twoje niewinne
Sługi równie tak biją, jako owce inne.
Powstań, Panie, a ten sen zetrzy z oczu swoich
Ani wiecznie oddalaj od siebie sług Twoich!
Czemu swą twarz odwracasz? Czemuś swej litości
Zapomniał w tej okrutnej naszej doległości?
Serce w nieszczęściu taje i myśli strapione,
Ciała, siły pozbywszy, leżą obalone.
Powstań, Panie, a wyzwól smutne więźnie swoje;
Prosim Cię przez wrodzone miłosierdzie Twoje!

ania_s

#1
Franciszek Karpiński

PSALM XLIII

Deus, auribus nostris audivimus


Ten Psalm napisany od Dawida, albo może od synów Kore; rozumieć się ma o Żydach przy końcu zaprowadzenia Babilońskiego, w którym czasie oycowie ich już byli wymarli, a oni niewinni ciężar ich ponosili. Czyni porównanie dawnych cudów z Żydami robionych, z upadkiem na tenczas w Babilonie

Boże! tyleśmy się nasłuchali,
Co oyce nasi nam powiadali;
Jak w dniach ich wielkie czyniłeś dziwy,
W dniach oyców naszych, Boże prawdziwy!

Poganie twoją ręką zniszczeni,
A na tém mieyscu my postawieni;
Strachem pędzone biegły narody,
Rzucając nam swe buyne ogrody.

Nie przez swojęto moc oyce nasze
Wzięły tę ziemię! Ani pałasze,
Ani ich ramię tak było twarde,
By mogło znękać narody harde.

Ale twa dzielna ręka sprawiła;
Jasność twey twarzy ich prowadziła!
Tyś ich i wśpierał, i krzepił, w trudzie.
Boś sobie w twoim podobał ludzie.

Ty mi Król, ty Bóg, ty moja chluba!
Ty się zatrudniasz dziećmi Jakóba!
W tobie naszego wroga starliśmy,
W twojém imieniu nim wzgardziliśmy.

Ja w łuku moim nie mam ufności;
Ni mię broń moja wyrwie z ciężkości.
Sameś nas, Panie, wśpierał w złey chwili,
Wróg był pobity, choć my nie bili.

Dla tego z tamtych dzieł twoich Panie,
Chlubię się tobą, póki mię stanie.
I imieniowi twemu daleki
Potomek dziadów śpiewa na wieki.

Ale my teraz zostali sami!
Do boju nie chcesz wychodzić z nami.
Cóż więc ważnego kiedy zrobiły
Opuszczonego człowieka siły?

Przysłałeś strach twóy, co nas wstecz zwrócił,
Co nieprzyjaciół na nas ocucił,       
I ten, co kiedyś był nam poddany,
Znęca się, i w łup bierze swe pany.

Jak owce, które na rzeź chowamy,
Rychło w nas ręce skrwawią, czekamy;
I lud twóy Panie na różne strony,
Między narody lud rozproszony.

Zaprzedałeś nas, jak złych służebnych,
Byle się tylko zbyć niepotrzebnych:
Nie było tłumu, nie było trudu,
Na kupno, kiedyś drogiego ludu.

Na wzgardę naszym sąsiadom dani,
Wszędzie wyśmiani i urągani!
Nasz los narody za przykład mają,
Wspominając nas, głową wstrząsają.

Dzień cały chodzę wstydem spłoniony,
I cierpię ból móy, upokorzony;
Jak nam złorzeczą, jak ogadują!
Jak nieprzyjaźni nas prześladują!

To złe, móy Boże! wszystkośmy mieli,
A o tobieśmy nie zapomnieli;
Nikt się gościńca nie wziął krzywego,
Ani odstąpił zakonu twego.

Chocieśmy byli upokorzeni,
Wygnani z domów, nędzni, wzgardzeni,
Chocieśmy bliskiey śmierci się bali;
Przecięż my zawsze przy tobie stali.

Czyliż my imię twe zapomnieli?
Do cudzych Bogów ręce ściągnęli?
Ty to nad ludzkie wiesz wiadomości,
Który serc naszych badasz skrytości!

A mimo to, nam cierpieć kazano,
Jak owce na rzeź nas szacowano!
Powstań, o Boże! tak długo czemu
Bronisz przystępu dziecięciu twemu?

Nie chcesz mi twarzy przywrócić swojey,
I zapominasz o nędzy mojey.
Już dusza nasza upokorzona,
I całą istność prawie zniszczona.

Powstań, o Panie! Na gwałty cudze,
I podaj rękę słabemu słudze;
Może już dosyć upokorzenia;
Zbaw nas dla sławy twego imienia.

"Dzieła Franciszka Karpińskiego" wydanie stereotypowe Waleriana Krasińskiego
Warszawa 1830