Psalm 57 (56): Miserere mei, Deus, miserere mei

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 30-05-2007, 21:43:53

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 57
Miserere mei, Deus, miserere mei


Smiłuj się, Panie, czasu mego niepokoja,
W Tobie ufanie kładzie dusza moja.
Niechaj ulęgę w pewnej Twych skrzydeł zasłonie,
Aż bystra zapalczywość i niechęć opłonie.

Ciebie wzywam, Boże mój! Ty iścisz me prośby,
Ty z nieba pomoc mnie ześlesz, a groźby
Złych ludzi w śmiech obrócisz; dobroć wieczny Boże
I prawda Twoja nigdy płoną być nie może.

Mieszkam nie miedzy ludźmi, ale lwy srogimi,
Miedzy źwierzęty mieszkam okrutnymi,
Których język szkodliwiej miecza siecze, których
Zęby oszczepów sroższe i strzał prędkopiórych.

O, latom niepodległy i wieku żadnemu,
Stań w wierzchu nieba, a światu wszystkiemu
Okaż swoje wielmożność; rozpostrzy szeroko
Sławę swoje, niech będzie widoma na oko!

Sieci na mię miotali i tak mię trapili,
Że duszy nieraz ciężko uczynili.
Doły brali pode mną, ale ciż, co brali,
Zdarzył Bóg, że na koniec sami w nie wpadali.

Ochotną myśl, ochotne serce w sobie czuję,
Nowy psalm Panu, nową pieśń gotuję.
Powstań, moje kochanie, powstań, lutni moja!
Ruszwa różanorękiej żarze z jej pokoja.

Ciebie, Panie, po wszytkim świecie przed wszytkimi
Narody sławić będę rymy swymi,
Abowiem Twoja dobroć do nieba przestała,
A prawda nad obłoki głowę ukazała.

O, latom niepodległy i wieku żadnemu,
Stań w wierzchu nieba, a światu wszytkiemu
Okaż swoje wielmożność; rozpostrzy szeroko
Sławę swoje, niech będzie widoma na oko.

ania_s

Franciszek Karpiński

PSALM LVI
Miserere mei Deus, miserere mei.


Ten Psalm złożony od Dawida, kiedy był uciekł do Jaskini Engaddy, gdzie uciął brzeg sukni Saula, it.d. 1. Reg. Cap. 24.

Zmiłuy się Boże! zmiłuy się nademną!
W tobiem położył ufność niedaremną.
W cieniu twych skrzydeł ulęgę szczęśliwy,
Póki nie przeydzie wicher natarczywy.

Do naywyższego zawołam w złą chwilę,
Co mi dobrego powyświadczał tyle!
On wskazał z nieba, byłem obroniony,
Ten, co mię deptał, został wyszydzony.

Zesłał swą litość, zesłał prawdę swoję,
Z śrzodka lwich szczeniąt wyrwał duszę
        moję,
Gdym w mym frasunku zasnął, jak bez-
        pieczny!
Zęby ich strzały, język obosieczny.

Podnieś się Boże nad niebieskie osi!
Po całey ziemi twa sława się wznosi.
Gniotąc mą duszę, sidła na mnie kładli;
Doły mi kopią, i sami w nie wpadli.

Boże! gotowe serce me na wieki,          (ki.
Śpiewać z wdzięcznością pieśń twojey opie-
Ty móy pasterzu, arfo zawołana
Powstań, ja wstanę chwalić Boga z rana.

I tak przed całym opowiem to ludem,
Jakoś potężnym wybawił mię cudem.
Opowiem obcym narodom twe dziéła,
Co ręka Pańska ze mną wyrządziła.

Bo aż do niebios litość jego godzi,
I prawda jego wśrzód obłoków chodzi;
Podnieś się Boże nad niebieskie osi!
Po całey ziemi twa sława się wznosi.