Psalm 74 (73): Ut quid, Deus, repulisti in finem

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 31-05-2007, 22:31:17

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 74
Ut quid, Deus, repulisti in finem

Także nas już na wieki, Boże nasz, opuścisz
I srogim wilkom drapać stado swe dopuścisz?
Wspomni na swe dziedzictwo i na swój lud wierny,
Z któregoś Ty zdjął jarzmo w jego czas mizerny!

Wspomni na piękną skałę poświęconą Tobie
Syjońską, gdzieś Ty obrał był mieszkanie sobie.
Powstań kiedy a rozgrom swe nieprzyjaciele,
Od których tak wiele szkód widzisz w swym kościele.

Pełne Twoje bóżnice huku, pełne zbroje.
Wpośrzód placu chorągwie roztoczyli swoje;
Ozdobę domu Twego, kosztowne roboty
Obuchami potłukli i twardymi młoty.

Ściany padną, ziemia grzmi, jako kiedy walą
W lesie surowe dęby twardą, ostrą sztalą;
Swiątnica Twoja gore, namiot roztargany
Leży w prochu szkaradzie nogami wdeptany.

Całego nic zostawić nie chcą; ogień srogi
Wszytki w popiół obrócił Pańskie synagogi.
Co gorsza: znaków żadnych, żadnego nie znamy
Proroka, żeby wiedzieć, póki w tym trwać mamy.

Długoż się pastwić będą ci sprośni poganie
Nad nami? Długoż mają Ciebie bluźnić, Panie?
Czemu tak długo kurczysz możną rękę swoje?
Podnieś wżdam kiedy wzgórę, podnieś prawą Twoje!

O Panie, jeszcze z wieku znaczna zawżdy była
Twoja laska nad nami, znaczna Twoja siła.
Tyś wpośrzód morza drogę szeroką osuszył
A srogim smokom w wodzie harde głowy skruszył.

Skruszyłeś i samemu łeb wielorybowi
I dałeś go na pastwę górnemu sępowi.
Na Twoje rozkazanie zdrój wyskoczył z skały,
A rzeki nieprzebyte wody ostradały.

Twój dzień jest i noc Twoja; światło niezgaszone
Słońca górnolotnego przez Cię jest stworzone.
Tyś morze z ziemią zspoił i mocnie ustawił,
Tyś lato swym dowcipem i zimę naprawił.

Pomni swe urąganie, pomni, wieczny Panie,
Jako imię Twe lżyli nieszczęśni poganie.
Sinogarlice swojej bestyjom nie dawaj,
Stada swego w niepamięć wieczną nie podawaj!

Wejźrzy na swe przymierze: nie mamy ubodzy
Głów gdzie skłonić - posiedli wszytko ludzie srodzy.
Nie daj, aby upadły wstyd odniósł na sobie,
Owszem mógł za Twą łaskę podziękować Tobie.

Wstań, Panie, a weźmi się za swą krzywdę; pomni,
Jako Cię lżą każdy dzień bluźnierce nieskromni.
Nie zamilczaj przegróżek i wszetecznej mowy,
Na co Twój nieprzyjaciel zawżdy jest gotowy.

Tomek Torquemada

Franciszek Karpiński

Psalm 74 (73)
Ut quid, Deus, repulisti in finem

Czyż bez nadziei Bóg już was wyżenie,
Gniewny na owoc swojego pastwiska
Panie! chciey wspomnieć na to zgromadzenie,
Gdzie od początku miałeś twe siedliska.

Wspomniy, jakeś twą wybawiał dziedzinę,
Lubiłeś mieszkać na Syońskiey gorze;
Zgrom pychę, która obraca w perzynę,
Sam wtóy przybytek i święte podwórze.

Chełpią się zbytków twoi iprzeciwnicy,
I gdy się twoje święto obchodziło;
Chorągwie kładą w bramach na świątnicy,
Niby nie wiedząc, że się nie godziło.

Jako las jaki rąbała siekiera,
Domu Pańskiego poświęcone wrota'
Ogień szanowny przybytek pożera,
Na ziemię arka rzucona żywota.

Twóy wróg na to się jednostaynie zgodził,
Żeby poznosić sławne Judy świątki.
Nie masz proroka, któryby nas wodził,
Dzieł naszych dawnych nie widać pamiątki.

Pókiż, móy Boże, zuchwalec złośliwy
Jątrzyć cię będzie i lżyć w twojey sieni?
Czemu nie wzniesiesz prawicy twey mściwey,
Którąśmy byli tylekroć bronieni?

Wszakżeś ty ten sam Bóg nasz zawołany,
Któryś przed wieki wśrzód ziemi nas bronił,
Mocą twą morze stanęło w parkany,
W wodzie zatonął smok, który nas gonił.

Starłeś tey głowę jatowitey żmije,
By się nią pasły dzikie Etyopy,
Izrael z suchey skały wodę pije,
Na rzekach Etan nie zamaczał stopy.

Ty jesteś Panem dnia i nocney rosy,
Tyś sam wykształcił jutrzenkę i słońce;
Tyś ubrał wiosnę w kwiaty, lato w kłosy,
I wielkiey ziemi ponaznaczał końce!

Boże! na tyle pomniąc Twego cudu,
Zgrom, co cię bluźnią, nieprzyjaciół srogich;
Nie daway w pastwę zwierzom twego ludu,
Nie zapominay o twoich ubogich.

Wspomniy na twoje z Abrajamem zmowy,
Żeś nas rozmnożyć miał jak gwiazdy nieba;
Dziś lud naygorszy, przytulenia głowy,
W naszych nam domach każe żebrać chleba.

Nie chciey odpychać upokorzonego,
Który się zmięszał, że jest opuszczony!
A za to chwałę imienia twojego,
Będzie opiewać ubogi dźwigniony.

Powstań, o Boże! zrób sam sprawę sobie;
Wspomniy, jak ciebie bezbożnik przeklina,
Wspomniy na głosy nieprzyjaznych tobie;
Ich pycha zawsze do góry się wspina.

przepisał Stefan F.F.