Co do ostrożnego podchodzenia do nowych kompozycji mam pewne uwagi. Wydaje mi się, że nie możemy mentalnie tkwić w średniowieczu czy epokach po nim następujących, tłumacząc się jedynie tradycją. Przyszłe pokolenia nas też ocenią i spytają, co my po sobie zostawiliśmy. Nie możemy wtedy odpowiedzieć, że całe swoje życie zachłystywaliśmy się jedynie tym co było, uważając, że jest to lepsze.
Nie, lecz z pewnością poprawnym jest traktowanie dawnych pieśni (i - zwłaszcza - chorału gregoriańskiego) jako wzór do nowej twórczości (mówi o tym prawodawstwo Kościoła, przez niewielu traktowane poważnie). Pewną bolesną a czytelną chyba dla każdego analogią może być przerażająca tfu!rczość architektoniczna nowych świątyń. Zamiast wzorować się na architekturze sakralnej czytelnej dla każdego, tworzy się - używając podobnych argumentów - najdziwniejsze i zapewne dla ich tfu!rców będące powodem do dumy, najpotworniejsze straszydła.
Proszę zauważyć, że obecnie imprimatur mają tradycyjne pieśni, które niewiele mają wspólnego z liturgią, np. Chwalcie łąki umajone. Śpiewając pierwszą zwrotkę: "Chwalcie łąki umajone, góry, doliny zielone, chwalcie cieniste gaiki, źródła i kręte strumyki" możemy dojść do wniosku, że jest to bardziej hymn ekologów niż pieśń liturgiczna i ma mniej więcej tyle samo wspólnego z liturgią co "Szła dzieweczka do laseczka". Dopiero w 3 linijce 2 zwrotki pojawia się słowo Pani świata, co też może znaczyć wiele. Gorzej jednak jak organista zagra tylko jedną zwrotkę. Weźmy inny przykład: Matko Niebieskiego Pana. Refren leci tak: "Jakiej wieki, czas daleki, czas niemały gdy świat cały nie słyszał." Pomijając fakt, że większość ludzi i tak nie będzie wiedziało o co tu dokładnie chodzi, to i tak tekst ten zawiera mało przesłania teologicznego. Przykładów można mnożyć wiele. Chciałem pokazać jedynie istniejący problem. i stwierdzić, że nie wszystko złoto co się świeci i z drugiej strony Nie wszystko błoto, w co się wleci 
Miesza tu Kolega kilka różnych spraw. Przede wszystkim, należy pamiętać o tym, że pieśni nie powstawały do użytku liturgicznego, ale jako wyraz pobożności ich twórców i potrzeby wyrażania śpiewem swojej wiary przez lud. Dziś trudno nam to zrozumieć bo mamy radio, tv, osobiste odtwarzacze, internet etc i nie czujemy takiej potrzeby wyrażania się śpiewem. Ale kiedyś ludzie śpiewali, dużo śpiewali, sami i w czasie spotkań, nabożeństw, były tysiące pieśni które wszystkie były potrzebne. Dzis w większości są niesłusznie zapomniane, a ich ratowaniu służy m. in. niniejsze Forum.
Kolejną sprawą jest często przywoływany tekst pięknej pieśni maryjnej, zazwyczaj wyśmiewanej jako hymn ekologiczny. Niesłusznie, każdy kto śpiewa tę pieśń wie, komu ją śpiewa. Trzymając się tylko tekstu, czy np. sama Modlitwa Pańska nie mogłaby być na równi wyśmiewana, jako modlitwa do "jakiegoś człowieka, czyjegoś ojca, zapewne króla, który widocznie umarł i jest zapewne w niebie" - wszak nie ma tu dokładnie wyjaśnionego adresata jako Boga Ojca? Nie przesadzajmy. BTW, wiele dyskusji podobnego typu się tu już odbywało, jak się Kolega rozejrzy zapewne natrafi jeszcze na niejedną.
Podsumowując, uważam, że jeśli ktoś komponuje współczesne pieśni liturgiczne myśląc o liturgii wnosi większy wkład niż ktoś kto żył 200-300 lat temu i takimi kategoriami nie myślał.
A ja sądzę że kryteria twórczości są jasne i wystarczy je stosować, a to że ktoś "myśli o liturgii" w najmniejszym stopniu nie ma
wpływu na wartość wytworu. Teza Kolegi jest bardzo dziwna.
Podobnie jak współcześnie nie wszystko co się tworzy jest dobre, tak samo i kiedyś tworzono utwory dobre, przeciętne i kiepskie. Więc twierdzenie, że tradycja zawsze jest lepsza ma mniej więcej tylew sobie prawdy co przekonanie, że wszyscy mężczyźni są wysocy i przystojni.
Amen
Oczywiście, zgadzam się że tworzono także rzeczy kiepskie, jednak tradycja to nie zamrażarka które przechowuje wszystko jak leci dobre i słabe, ale rzeczy kiepskie znikają, a jeśli coś było dobre to obroniło się i zostało, właśnie dlatego że bylo dobre. Dopiero w momencie pojawienia się śpiewników wydawanych masowo powstała taka własnie "zamrażarka" - to co ktoś tam umieścił, już zostało, choćby wyłącznie w formie papierowej. Także i na naszym forum pojawiają się te pieśni, sam wiele ich zamieściłem ze świadomością że nie są najwyższych lotów, to jednak każdy powinien rozstrzygnąć sam. Samo zamieszczenie ich tutaj także nie powoduje że są świetne, jeśli nie są, a czesto nie są własnie.
Kończąc, mam nadzieję, że Kolegi utwory oparte są na kryteriach określonych prez prawodawstwo Kościoła i że są po prostu DOBRE.
Pozdrawiam!