Psalm 106: Confitemini Domino, quoniam bonus

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 07-06-2007, 21:17:20

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

Psalm 106
Confitemini Domino, quoniam bonus

Chwalcie Pana prze dobroć Jego nieprzebraną,
Chwalcie prze litość wiekom żadnym niepoddaną!
Kto tak w słowa bogaty, kto tak jest wymowny,
Aby w powieści dziejom Jego mógł być równy?
Szczęśliwi, którzy swój wiek pobożnie sprawują
A we wszech sprawach swoich cnoty naszladują
Pomni na mię, mój Panie, w onej dawnej chęci,
Którą ludzie znawali w oczu Twoich wzięci.
Nawiedź mię w łasce swojej, abych między Twymi
Cieszył się, radował się spólnie wybranymi.
Źli ojcowie, złe dzieci, wszyscyśmy zgrzeszyli,
Wszyscyśmy przeciw Tobie sprośnie wystąpili.
Głupi ojcowie naszy nie porozumieli
W Egiptcie cudów Twoich; niedługo pomnieli
Wielkiej Twej łaski, bo wnet nad Morzem Czerwonym
Szemrali niepotrzebnie przeciw przełożonym.
Przecięś Ty swoje możną rękę miał nad nimi
Chcąc, aby była między narody wszytkimi
Znaczna Twoja wielmożność; Twym fukiem surowym
Morze wyschło, a oni gościńcem gotowym
Między dwa wodne mury słony bród przebyli
Tak, jakoby po suszy nalepszej chodzili.
Tam z nich dopiero jarzma ciężkie są złożone,
A ich nieprzyjacioły tropem zagonione
Wracając się na miejsce swe morze zalało
Tak, iż ani posłańca z klęski nie zostało.
Ci też dopiero słowom Pańskim uwierzyli
I moc Jego w pieśniach swych do nieba wznosili.
Urychlili zaś nazbyt, prędko zapomnieli
Dobroci Jego ani rady czekać chcieli.
Dali się niebożęta uwieść swej chciwości
I doświadczali Pańskiej w pustyniach możności.
A Pan wszytko uczynił wedle ich żądania,
Ale przedsię na koniec nie uszli karania
Ciż ruszeni zazdrością przeciw Mojżeszowi
I mówili surowie przeciw Aronowi.
Ale zbór niespokojny i sprzeczne hetmany
Częścią ziemia pożarła, częścią niesłychany
Ogień niebieski spalił. Tak znaczne przykłady
Gniewu Pańskiego widząc prze swe płoche rady,
Nic się nie polepszyli i owszem ulali
Złotego cielca sobie, przed którym klękali.
Klękali (co winna rzecz tylko była Panu)
Przed wołem, woła głupszy, który przywykł sianu.
Zapamiętali Boga, który je wybawił,
Który cuda w Egiptcie niesłychane sprawił,
Który nieujeżdżone w poły przeciął morze,
Jedny przewiódł, a drugie zalał w tymże torze.
Więc też Pan sprawiedliwym gniewem poruszony
Chciał je koniecznie zgubić, by był z drugiej strony
Mojżesz, wybrany Pański, nie prosił za nimi
A gniewu nie hamował modlitwami swymi.
Nawet i krajem onym pożądnym wzgardzili,
I Pańskim obietnicom prosto nie wierzyli.
Rozruch w okopie wielki, wielkie zamieszanie
Uczynili, złamali Pańskie rozkazanie.
A Pan rękę swą podniósł, że tamże w piaszczystych
Pustyniach polec mieli i w górach skalistych.
A ich naród między nieżyczliwe pogany
Po różnych kąciech świata miał być rozstrzelany.
I podali się w jarzmo Baal Fegorowi,
I palili ofiary zdechłemu trupowi,
Co Pan widząc gniewowi swemu wodze puścił
A na lud nieposłuszny srogą kaźń przepuścił.
Nie cierpiał krzywdy bożej Fineas cnotliwy,
Ale mieczem złe karał; tymże Pański mściwy
Gniew uśmierzył, a sobie i potomstwu swemu
Zjednał cześć niepodległą wiekowi żadnemu.
Znowu przy spornej wodzie Pana obrazili,
Mojżesza o niełaskę także przyprawili,
Bo frasując się starzec na ich płoche sprawy
Tak mówił, że w rzeczy swej nie był Bogu prawy.
K'temu, nad wolą Pańską, pohańców nie bili
I owszem się szaleni do nich przyłączyli,
Skąd i spraw naszladować, i ryte ich bogi
Chwalić jęli na swój żal i upadek srogi,
Syny bowiem i córki swe ofiarowali
Diabelstwu, krew' niewinną, krew', mówię, przelali
Właściwych dziatek swoich, żałosne ofiary
Przed chananejskie kładąc niegodne maszkary.
Ziemię krwią napoili, sami się zmazali,
Wszetecznicom w sprawach swych naprzód nic nie dali.
Pan też ostatnim prawie gniewem zapalony
Lud swój omierził sobie i kraj ulubiony
I dał je w ręce prawie niewiernym poganom,
Że się kłaniać musieli nieznajomym panom,
Którzy je obyczajmi dziwnymi trapili
I pod nielutościwe jarzmo swe podbili.
Co ich Pan poratował, znowu na kieł wzięli,
Znowu też coraz głębiej w złościach swych tonęli.
A pan przedsię miał litość nad utrapionymi
Ani zamykał ucha przed obciążonymi.
Pomniał na swe przymierze, a ich wszytki złości
Puścił imo się z wielkiej swej dobrotliwości.
I zmiękczył ludzkie serca, że ich litowali
I ci sami, u których w niewoli mieszkali.
O Panie, o Boże nasz, Ty chciej o nas radzić,
Chciej nas, błędne, zebrawszy pospołu zgromadzić,
Abychmy Twe chwalebne imię wyznawali
I Twoje dobrodziejstwa wielkie wspominali.
Niechaj Bóg izraelski na wiek wiekom słynie,
A Ty więc AMEN zatem mów', zebrany gminie!

ania_s

Franciszek Karpiński

PSALM CV
Confitemini Domino, quoniam bonus.


Ten Psalm wspomina dobrodzieystwa Boże Izraelitom wyświadczone. Napisany od autora niepewnego, albo może od Dawida. Zażyty był przy poświęcaniu kościoła Salomonowego; przynaymniey niektóre z niego wiersze; zażywany był także i od Żydów będących, i powracających z niewoli Babilońskiey. Powiadają rabini, że Psalmy 104 i 105 codziennie przed arką śpiewane były na górze Syon, póki arka nie przeniesiona była od Salomona do kościoła przez niego zbudowanego.

Chwalcie z dobroci Pana znamienitey,
Z litości jego wiekiem nieprzeżytey;
Któż tak wymówny, kto tak doskonały,
By jego wszystkie wyrazić pochwały?

Szczęsliwi! którzy sądów twych pilnują,
A w każdym czasie słuszność zachowują!
Czyste ich serce tém chętniey się chwali,
Im są w twych prawach bardziey doskonali.

Dopełniy, Panie! twey dobroci świętey,
Dla którey lud nasz za twóy lud przyjęty;
Nawiedź nas w łasce, abyśmy to znali,
Że Bóg nasz dobry, którego lud chwali.

Z oycy naszemi zgrzeszyliśmy, Panie!
Opak, nieprawie, mimo twe żądanie,
Cudów twych oni właśnie nie pojęli,
Co na swe oczy w Egipcie widzieli.

Z ostatnią wzgardą przy morzu czerwonym
Szemrali przeciw twoim przełożonym,
Tyś przecię własną ręką ich wybawił,
Przed całym światem moc twoję objawił.

Kazałeś morzu, wnet za twojém słowem
Wyschło; a oni gościńcem gotowém
Między dwa wodne mury bród przebyli,
Jakby po suszy naylepszey chodzili.

Takim ich cudem mocny Pan obronił;
I gdy za niemi nieprzyjaciel gonił,
Wrócone morze razem go zalało,
Że i posłańca z klęski nie zostało.

Dopiéro słowom Pańskim uwierzyli,
I dzieła jego do nieba wznosili:
Ale się kwapiąc, na cud zapomnieli,
I słuchać Pańskiey porady nie chcieli.

Dali się potém uwieść swey chciwości,
Probując Boskiey w pustyniach możności,
Pan czynił wszystko według ich potrzeby,
Dając im wody, mięsiwa i chleby.

Ale ztém wszystkiém krnąbrni i zuchwali,
Na sługi Pańskie z mruczeniem powstali;
Ze na ich zgubę ziemia się rozwarła,
I buntowników trzech razem pożarła.

Kiedy stronnicy w tey radzili drodze,
Ogień się zajął w onych Synagodze:
I gdy lud jeszcze skarżył się i żalił,
Niebieski płomień bezbożniki spalił.

Nic nie pomogło; i owszem ulali
Złotego cielca, przed którym klękali,
I zamieniali cześć swojego Pana,
Dla wołu, co jest stworzony do siana.

Rzucili Boga, który je wybawił,
Który w Egipcie tyle cudów sprawił,
Który czerwone na pół przeciął morze,
Ich wywiódł, drugich w tymże zalał torze.

Bóg sprawiedliwym gniewem poruszony,
Chciał je zatracić; ale z drugiey strony
Moyżesz do Pana wstawił się za niemi,
I wstrzymał pomstę modlitwami swemi.

Nawet i krajem świętym pogardzili,
I Bożym słowom prosto nie wierzyli,
Rozruch w namiotach, bunt i zamięszanie
Czynili, Pańskie gwałcąc przykazanie.

Wyniósł Pan rękę, aby je w piasczystych
Poraził mieyscach, i w górach skalistych;
Naród ich miedzy przeciwne Pogany,
Po kątach świata miał bydź rozstrzelany.

Więc Belfegora chwycili się wiary,
Niecne bożyszczu paląc swe ofiary;
Wzburzyli Pana wynalazkiem nowym,
Że już je zgubić wcale był gotowym.

Nie ścierpiał zbrodni Fineasz cnotliwy,
Karząc ich, Pana ubłagał gniew mściwy.
Tak zjednał sobie i potomstwu swemu
Cześć niepodległą wiekowi żadnemu.

Przy sporney wodzie Pana obrazili, (*)
Gdzie i Moyżesza w niełaskę wprawili;
Troskliwy starzec na ich płoche sprawy,
Śmiał powątpiéwać, i stał się nieprawy.

Nad wola Pańską Pohańców nie bili,
Owszem szaleńcy z niemi się złączyli:
Z niemi żyć chcieli, i czcić ryte bogi,
Na swóy żal potém i upadek srogi.

Syny i córki dla nich poświęcalim
Krew ich niewinną, krew, mówię, przelali
Własnychże dziatek; żałośne ofiary,
Przed Chananeyskie rzucając maszka-
       ry. (**)

Ziemia krwi pełna: zmazali się sami,
Dzieląc niecnotę z ich wszetecznicami;
Pan téż ostatnim gniewem zapalony,
Obmierził lud swóy, i kray ulubiony.

Podał ich w ręce niewiernym Poganom,
Służyć musieli nienawistnym panom,
Trapili więźniów w nędzy i ucisku,
Korząc ich w pracy dla swojego zysku.

Pan ich podźwignął; znowu na kieł wzięli,
Głębiéy téż coraz w złościach swych tonęli;
Przedsię miał litość nad ich utrapieniem,
Skoro go swojém zmiękczyli proszeniem.

Pamiętał bowiem na swóy zakon stary,
Żałować zdał się dopuszczoney kary;
I zmiękczył serca, że się litowali
Ci sami, którzy w niewolą je brali:

Panie nasz, Boże! ty masz o nas radzić,
I chciey nas błędne pospołu zgromadzić,
Byśmy twe święte wyznawali sprawy,
I w twojey chwale swey szukali sławy.

Bóg Izraela błogosławion wszędzie,
I jest od wieków, i a wieki będzie;
A ty powtarzay gminie zgromadzony:  (ny.
Tak jest, niech będzie Bóg nasz pochwalo-

---
(*) Sporna woda, jest to mieysce, gdzie dla niedostatku wody na puszczy mruczeli, i sprzeciwiali się Moyżeszowi Żydzi, Num. 20.

(**) Chananeyczykowie swojemu bałwanowi żywcem na ofiarę dzieci rzucali w ogień, których krzyku żeby matki i oycowie przytomni nie słyszeli, srodzy kapłani wrzaskiem trąb, kotłów biciem, jęczenie palących się ofiar tłumili.