Czy rzutniki pomagają, a może przeszkadzają?

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 07-05-2007, 21:17:26

Poprzedni wątek - Następny wątek

staszek

#50
Nie! To jest argument, aby używać rzutników! Przykład z lat 50-tych i 60-tych został przytoczony po to, aby pokazać jak nowoczesność i technika wkracza w życie kościoła (mam na myśli wszelkiego rodzaju nowinki techniczne mogące przynieść korzystne zmiany). Dlaczegóż więc wielu wypowiadającym się tutaj akurat rzutniki mają przeszkadzać w kościele, ale nagłośnienie już nie?

Kefasz

Pomniki tradycji śpiewaczej:
śpiewniki -> http://chomikuj.pl/Pjetja   !  11-II-14  !
1.Zbiór Pieśni Nabożnych=Śpiewnik Pelpliński=Keller
2.Śpiewnik Kościelny - Mioduszewski, Siedlecki
3.Cantionale ecclesiasticum - różne
4.książki dla kantorów i organistów
prócz tego; ministrantura, liturgika, łacina

knrdsk1

Osobiście to wy... niósłbym także elektryczne oświetlenie  8)
A już najgorsze te konsole z żaróweczkami na prąd co to monetę się wrzuca i zapala się taki [Panu Bogu świeczkę i diabłu...] orgarek.

zolwikolew

#53
Cytat: Kefasz w 20-08-2014, 02:37:17
CytatJa też pamiętam lata 50-te, czy 60-te ubiegłego wieku, kiedy nie było w kościele nagłośnienia, nie było żadnych ekranów, a mimo to, śpiew ,,rozsadzał" mury światyni
I to jest powód żeby nie używać elektrycznego nagłośnienia w kościele.
Cytat: Kefasz w 27-08-2014, 00:58:41
Rzutniki i nagłośnienie.
Cytat: knrdsk1 w 27-08-2014, 12:46:20
Osobiście to wy... niósłbym także elektryczne oświetlenie  8)
Na mój modernistyczny nos, czuć tu woń archeologizmu...
Cytat: knrdsk1 w 27-08-2014, 12:46:20
A już najgorsze te konsole z żaróweczkami na prąd co to monetę się wrzuca i zapala się taki [Panu Bogu świeczkę i diabłu...] orgarek.
Do diabelskich wynalazków doliczam zastępowanie organisty, czy kantora - maszyną.
Raz w życiu się z tym spotkałem, a moje argumenty przeciw, odbiły się od... wyświetlacza diodowego. Instalowanego właśnie pod czujnym okiem miejscowego ks. Proboszcza. Dowiedziałem się później, że na szczęście ów "ałtograjek" został wywalony pastorałem biskupim w czasie wizytacji parafii.
Wracając do rzutników: z pewnością ich zakładanie tam, gdzie lud ma śpiewniki (własne, bądź parafialne) jest bezsensem i wręcz zbrodnią, rzekłbym. Również w zabytkowych wnętrzach należy być z tym niezwykle, ale to niezwykle ostrożnym (czasem może być możliwe rozwiązanie bezekranowe - ściana, jeśli już, ale tylko czasem i wyjątkowo).
W swojej praktyce używałem rzutnika (tradi-slajdowego ;) ) i uważam, że było to z pożytkiem - coś tam udało się przywrócić, coś wprowadzić. Jednakże doradzam i w używaniu rzutnika umiar, bo po pewnym czasie nowe (lub stare-nowe) pieśni mogą się bez rzutnika doskonale obejść.
Gdy idzie o nagłośnienie: oczywiście jest przesadą dla mnie huczenie przez wzmacniacz w kościele wielkości katedralnego prezbiterium, jednak i w takich małych wnętrzach (dwudziestowiecznych w szczególności, bądź adaptowanych z budynków o innym pierwotnym przeznaczeniu) czasami jest wskazane użycie wspomagania. Tylko aby to nie był maksymalnie rozkręcony wzmacniacz "milion watów" :o
Bardzo proszę mi nie "panować". Mariusz sum

Tomcio

Ja uważam, że rzutnik bardzo pomaga. Nie mam tu na myśli tych starych na których nic nie widać, gdy świeci słońce, ale te nowe ledowe/diodowe(dowolnej firym,żeby nie było,że robie reklamę) do,których też nie trzeba robić  slajdów. Czy śpiewniki to dobry pomysł? Hmmmmmm....jeżeli chodzi o śpiewniki parafialne to uważam,że nie jest to dobry pomysł,ponieważ ogranicza to organistę do korzystania tylko z tego jednego śpiewnika..a jeżeli chodzi o śpiewniki prywatne to przypuszczam,że różniłyby się czasem tekstem pieśni,także też odpada. A więc  myślę,że wyświetlacze to dobry wynalazek.Ktoś kilka postów wcześniej pisał,że tablica zasłania prezbiterium i szpecą kościół..... niby racja,ale przecież istnieją tablice które się wysuwają tylko podczas śpiewania pieśni :)

staszek

#55
   Kilka dni temu w swoim wywodzie stwierdziłem, że są argumenty na TAK, są i na NIE, oraz wyłożyłem te na TAK dla stosowania rzutników i wyświetlaczy tablic świetlnych w kościołach. Dziś kilka argumetów na NIE!
   Po pierwsze: Rzutniki (i ich różne odpowiedniki) zlikwidowały niemal całkowicie korzystanie z  książeczek i modlitewników. Zniknął - niestety - obrazek z tych nie tak znowu odległych lat, kiedy ludzie idąc do kościoła nieśli w ręku książęczkę do nabożeństwa, obok niej różaniec, no i nieodłączną chusteczkę (tak było przynajmniej w parafiach wiejskich). Żal, po ludzku żal, że ten wielowiekowy zwyczaj odchodzi w przeszłość.
   Po drugie: Korzystanie z książeczek mimowolnie wymuszało większą aktywność uczestników w liturgii, a co za tym idzie jej głębsze przeżywanie.
   Po trzecie: Książeczka w ręku dawała możliwość pomodlenia się przed Mszą świętą, albo w dowolnej chwili jej trwania.
   Wreszcie po czwarte: Utrwalana była systematycznie umiejętność czytania ze zrozumieniem, co po dłuższym czasie przekładalo się na wyuczenie pięknych modlitw na pamięć.
   Wiem, że jedni Użytkownicy forum są na TAK, inni na NIE dla rzutników w kościołach. Ja zaliczam się do grupy zwolenników, gdyż uważam, że z praktycznego punktu widzenia, argumenty na TAK przeważają nad przeciwnymi. Ale - zaznaczam - to moja, osobista opinia.
   Do miłego... 

Waldemar66

Witam serdecznie,

Przez ok. 8 lat bylem organista w kosciele anglikanskim, a przez ok 10 w kosciele luteranskim. W obu przypadkach w kosciele byly tablice, na tablicach numery piesni. Nigdy nie zaczynalem spiewac piesni. Gralem wstep ktory dal ludziom czas by znalezli dana piesn. Konczylem pelna kadencja i wszyscy zaczynali jak jeden maz. Spiewniki byly albo w lawce albo na stoliku z tylu kosciola.  Podobna sytuacja jest w kosciele prezbiterianskim i zjednoczonym.  Kazdy trzyma w lapie spiewnik i z niego spiewa. Co wiecej, spiewane sa wszystkie zwrotki, miedzy 4 a 8. 

Rzutnik w tych kosciolach kojarzyl by sie z rzymsko-katolicyzmem, i jest out of question. Nie do pomyslenia jest aby organista spiewal, intonowal lub zapowiadal piesn.

Od spiewania jest kantor lub chor, a organista jest wylacznie od grania.

W spiewnikach nie ma numerow stron, so natomiast wylacznie numery piesni. A to nie czyni zamieszania.  Bo informacja, na ktorej stronie znajduje sie piesn jest praktycznie zbedna.

Moze jest to troche nie na temat ale chcialem pokazac jak robi sie to gdzie indziej.

Pozdrawiam,

Waldemar