Przystąpcie bliżej grzesznicy

Zaczęty przez Mira, 13-07-2007, 22:05:54

Poprzedni wątek - Następny wątek

Mira

1. Przystąpcie bliżej grzesznicy
A na mnie patrzajcie,
Jeśli mnie jeszcze poznacie,
Dobrze uważajcie,
Jak jestem dla waszych złości
Skatowany aż do kości;
W sercu uważajcie,
Na rany patrzajcie!

2. Tak wielcem was umiłował,
Iżem zstąpił z nieba,
Pracowałem dla człowieka,
Co było potrzeba,
Wyście mi za to oddali,
Ciało moje skatowali,
Na krzyż je przybili,
I krew wytoczyli.

3. Jam was wszystkich ku zbawieniu,
Wiódł i cuda czynił,
Abym was wszystkich synami
Światłości uczynił;
Wyście mnie słuchać nie chcieli;
Ciemności umiłowali,
Mnąście pogardzili,
Z miasta wyrzucili.

4. Patrzcie naprzód wy niebianie,
Którzyście mnie znali,
Jak mnie ludzie na tym świecie
Srogo skatowali,
Od stopy aże do głowy,
Nie masz cząstki ciała zdrowej,
Całym jest zraniony,
Krwią moją oblany.


Mszał niedzielny i świąteczny

Mira

#1
Lament Chrystusa Pana na krzyżu wiszącego na niewdzięczność ludzką.

1. Przystąpcie bliżej grzesznicy
A na mnie patrzajcie,
Jeśli mnie jeszcze poznacie,
Pilno pozór dajcie,
Jakem jest dla waszych złości
Skatowany aż do kości;
W sercu uważajcie,
Na rany patrzajcie!

2. Tak wielem was umiłował,
Iżem zstąpił z nieba,
Pracowałem dla człowieka,
Co było potrzeba,
Wyście mi za to oddali,
Ciało moje skatowali,
Na krzyżu przybili,
I krew wytoczyli.

3.Opuściłem Ojca mego
I radości w niebie,
Zstąpiłem na te niskości
Człowiecze dla ciebie.
A ludzie mnie nie poznali,
Tak wiele mi ran zadali,
Na krzyż mnie przybili
I krwią ubroczyli.

4.Żem was wszystkich wiódł k’zbawieniu
I cuda wam czynił,
Abym was wszystkich synami
Światłości uczynił.
Wyście mnie słuchać nie chcieli,
Ciemnościście miłowali,
Mnieście pogardzili,
Z miasta wyrzucali.

5. Patrzcie najprzód wy niebianie,
Którzyście mnie znali,
Jak mnie ludzie na tym świecie
Srogo skatowali:
Od stopy aże do głowy
Nie masz cząstki ciała zdrowej,
Całym jest zraniony,
Krwią moją oblany.

6. Jak śliczna twarz moja była
U Ojca mojego,
Była ozdobą całego
Dworu niebieskiego.
Teraz bezbożnych pięściami,
Żydowskiemi plwocinami,
Jak jest oszpecona
I krwią jest zalana.

7. Głowa moja, co ozdobą
Archaniołów była,
Patrzcie jak wszystkie piękności
Na świecie pozbyła.
Jak jest cierniem otoczona,
Ranami podziurawiona,
Srodze poraniona,
Do piersi skłoniona.

8. Oczy, które na człowieka
Miłosierne były,
I na każdego grzesznika
Łaskawie patrzyły:
Jak pięściami potłuczone
I od bolu zapuchnione,
I krwią zacieczone,
Bolem napełnione.

9. Uszy moje, które rady
Pokornych słuchały,
Prośby ludzi utrapionych
Rady przyjmowały:
Jak są cierniem pobodzone,
Bluźnierstwami napełnione
I srogo zelżone,
Bolem napełnione.

10. Usta, które dla grzesznika
Wiele pracowały,
I pokutę na zbawienie
Mu opowiadały,
Już gorzkością napełnione,
Gorzką żółcią napojone,
Wielce upragnione
I już wysuszone.

11. Ręce moje dla grzesznika
Tak wiele czyniły,
Ślepym zdrowie i umarłym
Żywot przywróciły:
Jak są w górę podniesione
I boleśnie rozciągnione,
Gwoźdźmi poranione
I przedziurawione.

12. Nogi me od utrudzenia
Wielekroć ustały,
By grzesznika straconego
Znowu zaś znalazły:
Jak teraz są pokrzywione
A na krzyżu zawieszone,
Na wylot przeszyte
I gwoźdźmi przebite.

13. Serce moje tak człowieka
Wielce miłowało,
Aby go z Ojcem niebieskim
Znowu pojednało:
Żelazem go przerazili,
Żem umarły nie wierzyli,
Włócznią go przekuli,
Duszę w niem szukali.

14. Cóżem więcej miał uczynić,
Jakom wam uczynił,
Cierpiałem tak wiele za was,
Nicem nie zawinił,
O grzesznicy bez litości,
Przestańcie już wasze złości,
Już mnie nie krzyżujcie,
Krwi nie wylewajcie.

15. A gdzieżeś ludzka miłości,
Gdzieś na ten czas była?
Żeś mnie od grzeszników złości
W ten czas nie broniła?
Którzy bez wszelkiej litości,
Jak lwy zajadli we złości,
Srodze katowali,
Rany zadawali.

16. Pójdźcie wy leśne zwierzęta,
A na mnie patrzajcie,
Jak mnie grzesznicy zranili,
Na mnie poglądajcie,
Pójdźcie powietrzni ptaszkowie
I wy ziemscy robaczkowie,
Mnie się przypatrujcie,
Żałość pokazujcie.

17. Płaczcie góry i kamienie
I wy twarde skały,
Któreście przy męce mojej
Pękać się musiały:
Bo grzesznicy zakamiali,
Nad dyament twarde skały,
Nie mają litości,
Bo są pełne złości.

18. Płaczcie o mnie wy stworzenia,
Któreście pod wodą,
Bo grzesznicy zakamiali
Płakać już nie mogą.
Na cóż z krzyża na nich wołać,
Kiedy nie chcą pokutować,
W grzechach zanurzeni,
W włościach zaślepieni.

19. Ach, jeszcze wy raz grzesznicy
Na mnie poglądajcie,
Jako krew z moich ran płynie,
Pilno uważajcie,
By wasze serca zmięknęły,
A w żalach się pokruszyły,
Abyście płakali,
Za grzech żałowali.

20. Kruszcie się serca grzeszników,
Póki tu żyjecie,
Nieskoro po śmierci będzie,
Jak przed sąd staniecie;
Dobrym będzie na zbawienie,
Grzesznikom na potępienie
Moja krew wylana,
Drogo wytoczona.

21. Ach, już wam wszystkim odpuszczam
Wasze nieprawości,
A na waszem nawróceniu
Już będę mieć dości:
Byście serca nawrócili,
Grzechy wasze porzucili,
Do nich nie wracali,
Mnie nie krzyżowali.

22. Kiedy dusza wasza z ciała
Będzie wychodziła,
A jakim grzechem śmiertelnym
Będzie obciążona;
Będzie bez wszystkiej miłości
Do onych wiecznych ciemności
Za grzech osądzona
I w piekło wtrącona.

23. Tam gdzie dawno potępieni
W piekle już goreją,
A póki Bóg Bogiem będzie,
Dotąd gorzeć będą.
Tam już nie masz wbawienia,
Tylko bieda, narzekania,
Zębami zgrzytania,
Boga przeklinania.

24. Najłaskawszy Zbawicielu,
Jezu Chryste Panie!
Racz nas od tego zachować,
Wierne chrześcijany,
Byśmy tu pokutowali,
Do piekła się nie dostali,
Ale z tobą żyli,
W wieki Cię chwalili.

25. Racz przerazić serca nasze,
Strzałą Twej miłości,
Byśmy łzami opłakali
Wszystkie nasze złości,
Rany także rozważali
A za grzechy żałowali,
W łasce Twojej trwali,
Szczęśliwie skonali.


Kancyonał katolicki