Dokąd się mam uciekać

Zaczęty przez knrdsk1, 25-05-2007, 12:41:16

Poprzedni wątek - Następny wątek

knrdsk1

Mel. jak "Zegar bije, wspominaj"

Dokąd się mam uciekać, nędzna gołębica, Jeżeli nie do Ciebie, jak oblubienica
Jezu mój, ma miłości na krzyżu rozpięta, Do którego nad wszystko ucieczka mi święta?
Dybie na mnie piekielny jastrząb żeru chciwy, Srogi drapieżnik tylko na mą zgubę żywy
Chcąc mnie pożreć, a ja gdzie mam się rejterować? Nigdzie, tylko się w Twoich bliznach mogę chować.
Przyjmij mnie me Zbawienie, przyjmij ma Pociecho, Całego życia mego jedyna uciecho.
O jak zacne namioty Twe, Panie Zastępów, Jak kochane pokoje łaskawych przystępów.
Jak pragnie dusza moja do tych progów Pańskich, Omdlewa zdrad uchodząc i sideł szatańskich.
I serce me i ciało poskakuje w Boga Żywego, gdzie mnie żadna nie doskoczy trwoga.
Wróbelek znalazł domek i synogarlica Gniazdo do swego płodu, gdzie Boska świątnica.
Otwórzcie się zbawienne mego Pana wrota, Do wejścia Jego chwały ciągnie mnie ochota.
Brama Pańska, przez którą wchodzą sprawiedliwi, W której tryumfy czynią odkupienia chciwi.
Niech Ci będzie cześć, Boże na krzyżu wiszący, Na me zbawienie, żeś głos wysłuchał pragnący.
Witajcie rany święte Ciała najdroższego, W których skarb jest złożony zbawienia mojego.
Zawitaj, rano święta, rano lewej nogi, W której już mam niebieskie otworzone progi.
Zawitaj, rano święta, rano prawej nogi, W której mam prostowane do zbawienia drogi.
Zawitaj, rano święta, rano lewej ręki, W której mego ustają utrapienia męki.
Zawitaj, rano święta, rano prawej ręki, W której obronie wieczne Bogu daję dzięki.
Zawitaj rano droga boku najświętszego, W którym skarb jest zawarty zbawienia wiecznego.
Witajcie, godne rany przenajdroższej głowy, Gdzie zbawienia ludzkiego skarb zawsze gotowy.
Tu jest mój odpoczynek, dzisiejsze mieszkanie, Tum sobie ustawiczne obrał przebywanie.
Niechże to odpoczywam, niech się tu zabawiam, Gdzie się wszelkich napaści świata nie obawiam.
Niech wszelkie ludzkie przyjdą tam prześladowania, Niech się i tam czartowskie skupią nagabania.
Niech się i cielesności zakradną ponęty, Wszystkie szturmy tu znajdą w tych opokach wstręty.
Zbiją się, rozbiją się, w niwecz się obrócą, Bo te skały ich wszelkie zawziętości skrócą.
Wszystkie tu są oręża na przeciwną stronę, Zbroje, tarcze, szyszaki na moję obronę.
O jak chłodno w zapale płyną tu strumienie Wszelkich moich chciwości gaszą upragnienie.
Jak łaskawie toczą się na me oczyszczenie Żywych wód źródła, ciężkich grzechów zatopienie.
Jak prześwietne promienie stąd się wydawają, Te zaślepioną duszę jaśnie oświecają.
Tu nędznego ubóstwa obfite skarbnice, Tu pociech są krynice na wszelkie tęsknice.
Tu troski się spędzają, wszelkie utrapienia, Tu są pewne zadatki do dobrego mienia.
Baranka niewinnego krew tu stąd wypływa, Ta okup mej niewoli, ta me zbrodnie zmywa.
Pielgrzymowania mego ta ciężkości skraca, A niebieskiej ojczyzny rozkoszy przywraca.
Ta morzem łaskawości, w niej tonę ufale Bezdennością miłości, w nią się topię cale.
Tak się z miłośnikami Twymi tu zawieram, Lub żyję, Twym chcę być, lub konam lub umieram.
Już tedy tu w tych ranach pragnę być statecznie, Z Tobą cierpieć, krzyż dźwigać, martwić się koniecznie.
Przez te rany oddajęć wszelkie moje sprawy, Łącząc je z zasługami Twemi, Jezu krwawy.
A przy zgonie niech duch mój stąd na wieczność idzie, Twoich zasług podporą do Twej chwały wnijdzie.
W Tobie skarb mój, me zdrowie, w Tobie niech przebywa Serce me, niech się gnieździ, wiecznie niech spoczywa.
Spraw, o Dobro najwyższe, abym społecznikiem, Bym męki Twej i śmierci, łaski uczestnikiem.
Abym przez grzech nie wypadł z Twoich ran opieki, Ale wolę Twą pełniąc w nich został na wieki. Amen.


mao

Dokąd się mam uciekać, nędzna gołębica, * Jeżeli nie do Ciebie, jak oblubienica,

Jezu mój, ma miłości na krzyżu rozpięta, * Do którego nad wszystko ucieczka mi święta?

Dybie na mnie piekielny jastrząb żeru chciwy, * Srogi drapieźnik tylko na mą zgubę żywy,

Chcąc mnie poźreć, a ja gdzie mam się rejterować? * Nigdzie, tylko się w Twoich bliźnach mogę chować.

Przyjmij mnie, me Zbawienie, przyjmij, ma Pociecho, * Całego życia mego jedyna uciecho.

O jak zacne namioty Twe, Panie Zastępów, * Jak kochane pokoje łaskawych przystępów.

Jak pragnie dusza moja do tych progów Pańskich, * Omdlewa zdrad uchodząc i sideł szatańskich.

I serce me i ciało poskakuje w Bogu * Żywego, gdzie mnie żadna nie doskoczy trwoga.

Wróbelek znalazł domek i synogarlica * Gniazdo do swego płodu, gdzie Boska świątnica;

Ołtarze tu są, Królu mój i Panie, Twoje, * Szczęśliwy, kto tu może wnieść ołtarze swoje.

Otwórzcie się, zbawienne mego Pana wrota, * Do wejścia Jego chwały ciągnie mnie ochota.

Brama Pańska, przez którą sprawiedliwi, * W któréj tryumfy czynią odkupienia chciwi.

Niech Ci będzie cześć, Boże na krzyżu wiszący, * Na me zbawienie, żeś głos wysłuchał pragnący.

Witajcie, rany święte ciała najdroższego, * W których skarb jest złożony zbawienia mojego.

Zawitaj, rano święta, rano lewéj nogi, * W któréj już mam niebieskie otworzone progi.

Zawitaj, rano święta, rano prawéj nogi, * W któréj mam prostowane do zbawienia drogi.

Zawitaj, rano święta, rano lewéj ręki, * W któréj mego ustają utrapienia męki.

Zawitaj, rano święta, rano prawéj ręki, * W któréj obronie wieczne Bogu daję dzięki.

Zawitaj, rano droga boku najświętszego, * W którym skarb jest zawarty zbawienia wiecznego,

Witacie, godne rany przenajdroższéj głowy, * Gdzie zbawienia ludzkiego skarb zawsze gotowy.

Tu mój jest odpoczynek, dzisiejsze mieszkanie, * Tum sobie ustawiczne obrał przebywanie.

Niechże tu odpoczywam, niech się tu zabawiam, * Gdzie się wszelkich napaści świata nie obawiam.

Niech wszelkie ludzkie przyjdą sam prześladowania, * Niech się i sam czartowskie skupią nagabania.

Niech się i cielesności zakradną ponęty, * Wszystkie szturmy tu znajdą w tych opokach wstręty.

Zbiją się, rozbiją się, w niwecz się obrócą, * Bo te skały ich wszelkie zawziętości skruszą.

Wszystkie tu są oręża na przeciwną stronę, * Zbroje, tarcze, szyszaki na moją obronę.

O jak chłodne w zapale płyną tu strumienie, * Wszelkich moich chciwości gaszą upragnienie.

Jak łaskawie toczą się na me oczyszczenie, * Żywych wód źródła, ciężkich grzechów zatopienie.

Jak różne tu lekarstwa na wszech chorób razy, * Zacne prezerwatywy dla dusznéj zarazy.

Jak prześwietne promienie stąd się wydawają, * Te zaślepioną duszę jaśnie oświecają.

Tu nędznego ubóstwa obfite skarbnice, * Tu pociech są krynice na wszelkie tęsknice.

Tu troski się spędzają, wszelkie utrapienia, * Tu są pewne zadatki do dobrego mienia.

Baranka niewinnego krew tu stąd wypływa, * Ta okup méj niewoli, ta me zbrodnie zmywa.

Pielgrzymowania mego ta ciężkości skraca, * A niebieskiéj ojczyzny rozkoszy przywraca.

Ta morzem łaskawości w niéj tonę ufale, * Bezdennością miłości, w nią się topię cale.

Tak się z miłośnikami Twymi tu zawieram, * Lub żyję, Twym chcę być, lub konam, lub umieram.

Już tedy tu w tych ranach pragnę być statecznie. * Z Tobą cierpieć, krzyż dźwigać, martwić się koniecznie.

Przez te rany oddajęć wszelkie moje sprawy, * Łącząc je z zasługami Twemi, Jezu krwawy.

A przy zgonie niech duch mój stąd na wieczność idzie * Twoich zasług podporą do Twéj chwały wnijdzie.

W Tobie skarb mój, me zdrowie, W Tobie niech przebywa, * Serce me, niech się gnieździ, wieczne niech spoczywa.

Spraw, o Dobro najwyższe, abym spółecznikiem * Był męki Twéj i śmierci, łaski uczestnikiem.

Abym przez grzech nie wypadł z Twoich ran opieki, * Ale wolą Twą pełniąc w nich został na wieki. Amen.


- śpiewnik pelpliński