U mnie w parafii, to znaczy tam gdzie gram, nie ma rzutnika i dopóki będzie obecny proboszcz nie zostanie zainstalowany. Kościół jest stary (1 poł. XVIII w.),
z oryginalnym wyposażeniem, dość mały, więc rzutnik faktycznie zaburzyłby estetykę wnętrza.
Zawsze podziwiałem krakowskich dominikanów, którzy chyba jako jedyni w Starym Mieście (no, może nie licząc kościoła mariackiego i katedry) nie zainstalowali rzutnika.
Czy rzutnik jest dobry, czy nie, nie mam zdania. Są plusy i minusy, a ponieważ mnie póki co rzutnik "nie grozi", więc nie łamię sobie tym głowy.
Drukuję zatem zbiorki z tekstami. Na okres zwykły nie daję wszystkich pieśni, niektóre ludzie muszą śpiewać z pamięci.
Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Post i Wielkanoc mają wydrukowane wszystkie pieśni i nabożeństwa.
W pieśniach uwzględniam lokalne wersje np. "chciały Chrystusa pomazać" (a nie: Chrysta), czy "na zbawienie człowiecze tobie" ( a nie "na zbawienie tobie") w pieśni "Chrystus zmartwychwstan jest" itp.
Jak sobie radzę, żeby ludzie w porę znaleźli daną pieśń?
Ano jak ten baca, który rzekł: "trza se w zyciu radzić" po czym zawiązał kierpca dżdżownicą.
Pieśni są ponumerowane, podaję zatem numer, gram przygrywkę, w tym czasie ludzie szukają, a potem zaczynam śpiew.
Okulary jak widzę z chóru są w pogotowiu, powykładane na ławkach, więc póki co śpiew brzmi.
Dodam na zakończenie, że te kartki idealnie sprawdzają się podczas różnego rodzaju procesji, np. podczas procesji w Boże Ciało, rok temu i w roku bieżącym, wspólnie zaśpiewaliśmy wszystkie zwrotki "Twoja cześć, chwała". Miałem olbrzymią satysfakcję jak słyszałem za sobą śpiewającą procesję!