Też jestem zdania, że chorał najlepiej brzmi bez akompaniamentu, który swoją drogą wymaga od organisty zupełnie innych predyspozycji i dobrego przygotowania. Zwykle było tak, że organy grały tylko improwizowane wstępy, bądź w wypadku chorałowych hymnów śpiew z organami odbywał się na zasadzie alternacji, czyli organista improwizował opracowanie melodii chorałowej, chór śpiewał jedną zwrotkę hymnu, organista znów improwizował itd. Niestety często stajemy wobec sytuacji, gdy nie ma scholi i organista zmuszony jest sam prowadzić śpiew, a lud włącza się mizernie - i wtedy akompaniament staje się koniecznością mimo wszystko.