T: ks. F. X. Głodkiewicz,
Śpiewnik Liturgiczny, 1867 r., s. 54-56.
Psalm 21
Deus, Deus meus respice in me
Czemuś mię Boże opuścił mój wieczny?
Spoglądnij na mnie w ten dzień niebezpieczny.
Grzechy to moje tak mię przygniatają,
I od zbawienia mego oddalają.
Cały dzień tęskny wołałem do Pana,
A prośba moja nie jest wysłuchana.
Wołałem w nocy, ani mi to Panie
Weźmiesz za słabość, to moje wołanie.
O Ty, co mieszkasz na wysokim niebie,
Tyś Izraela chlubą był w potrzebie.
Ojcowie nasi Tobie zaufali,
I zawsze Twojej pomocy doznali.
Ani też kiedy byli zawstydzeni,
Ufni w Twej łasce zawsze wybawieni.
A jam, o Panie, robak nieszczęśliwy,
Każdy nade mną urąga złośliwy.
A kto mię widzi, głową tylko chwieje,
I ze mnie szydzi, i ze mnie się śmieje.
Ufał on, rzecze, w Panu z całej siły,
Niechże go zbawi, kiedy mu tak miły.
Tyś mię z żywota wywiódł matki mojej,
Jam u jej piersi ufał łasce Twojej.
Jeszczem w pieluchach garnął się ku Tobie,
I Bogiem wiecznym obrałem Cię sobie.
Nie chciej mię dzisiaj, w ostatniej potrzebie,
Boże mój wieczny, odrzucać od siebie.
Trwoga mną miota, przed oczyma męka,
Czyjaż mnie, czyja, poratuje ręka?
Zewsząd mnie cieląt mnóstwem otoczono,
I tłustych wołów jarzmem przygnieciono.
I swe paszczęki na mnie już otwarły,
Aby mię żywcem czemprędzej pożarły.
Jako lew srogi, pewny swej zdobyczy,
Szarpie je w sztuki i z dzikości ryczy.
Jam się rozpłynął jako woda prawie,
Żadna kość w moim nie została stawie.
Jako wosk płynie, gdy ogień dogrzeje,
Tak serce moje w piersi mej niszczeje.
Wszystka moc moja i siła wrodzona
Wyschnięta, jako skorupa spalona.
Przylgnął mi do ust język mój spragniony,
I w proch śmiertelny jestem obrócony.
Wkoło mnie stoją psy z gniłym oddechem,
Rada bezbożnych z szyderczym uśmiechem.
Ręce i nogi moje wskróś przebili,
I wszystkie kości we mnie policzyli.
Wszyscy z pogardą na mnie poglądali,
Z dziką radością w oczy mi patrzali.
Szatami memi siebie podzielili,
O moją suknię kością los rzucili.
Przybądź mi, Panie, z pomocą w potrzebie,
I nie odpychaj mię teraz od siebie.
Wyrwij mą duszę od miecza srogiego,
I jedynaczka od psa piekielnego.
I od lwiej paszczy, i od jednorogich
Wybaw mię, Panie i sił dodaj mnogich.
A ja Twe Imię braci mej objawię,
I wśród Kościoła chwałę Twą rozsławię.
Chwalcie go wszyscy, którzy znacie Pana,
Plemię Jakuba, padnij na kolana.
Ty, Izraelu, z swojem pokoleniem
Miej bojaźń Bożą przed Jego Imieniem.
Bo on nie gardzi prośbą ubogiego,
Ani przedemną skrył oblicza swego.
Skoro do tego zawołałem Pana,
Wnet prośba moja była wysłuchana.
Przeto od ciebie wyjdzie moja chwała,
W Kościele wielkim będzie wiecznie trwała.
Tam śluby moje złożę przed wiernymi,
Tam będą Pana chwalić piersi swemi.
Tam znajdą pokarm głodem utrapieni,
I tam ubodzy będą nasyceni.
Tam będą szukać i tam znajdą Pana,
Serce ich wieczność ożywi nieznana.
Świat się obaczy i jak ziemia wielka,
Wróci do Pana wnet kraina wszelka.
I na kolana przed Oblicze Pańskie
Upadną wszystkie narody pogańskie.
I on nad niemi weźmie panowanie,
A jego państwo nigdy nie ustanie.
Wszyscy za stołem jego tu zasiędą,
I cześć i chwałę oddawać mu będą.
Ziemscy bogacze razem z ubogiemi
Panu oddadzą cześć piersi jednemi.
Tak duszy mojej w nim żyć będzie miło,
I plemię moje będzie mu służyło.
I pokolenia przyszłe i nieznane
Będą na łono Pańskie przyjmowane.
I będą wiecznie w wieczne pokolenia
Głosić cześć, chwałę Pańskiego Imienia.