W kwestii śpiewów z Taize odpowiedź jest prosta: śpiewy liturgiczne mają formę bądź hymnu (taką posiadają tradycyjne pieśni zwrotkowe) bądź częściej (co uwidacznia się w mszale) antyfony, której może towarzyszyć psalm (taką formę mają niektóre współczesne śpiewy zawarte w śpiewniku Exsultate Deo, i w ślad za nim kopiowane w innych wydawnictwach, np.: Gdzie miłość wzajemna i dobroć, Pokładam w Panu ufność mą itp.). Natomiast tzw. kanony z Taize nie są najczęściej kanonami w sensie formy muzycznej, lecz przybierają raczej formę swoistej "mantry" a więc formy obcej liturgii chrześcijańskiej.
Co do śpiewu: "Święty XYZ, Patronie nasz" pierwotnie dedykowanego Św. Józefowi: osobiście stosuję go jedynie w odniesieniu do Patronów Europy (Św. Benedykt np.), Polski (Św. Wojciech, Św. Stanislaw, Św. Stanislaw Kostka itd.), diecezji: Św. Józef w moim przypadku, ewentualnie parafii. W innych wypadkach jest to oczywiście nadużycie, podobnie jak śpiewanie rano codziennie Kiedy ranne wstają zorze, w maju w Mszach wielkanocnych pieśni maryjnych, kończenie każdej Mszy Św. w Wielkim Poście śpiewem: Któryś za nas..., itp.
Natomiast w kwestii rubikopodobnej tfu'rczości problem zasadniczy jest taki, że reertuar ten serwowany przez tzw. scholki-pier**lki podlega jak wszelka muzyka rozrywkowa tzw. "modom", a co za tem idzie po pół roku repertuar idzie do lamusa, a zastępują go nowe produkty, w efekcie po paru latach nikt nic nie umie śpiewać, a co gorsza tego rodzaju "nowotwory" póki są modne, są śpiewane dzień w dzień bez względu na okres liturgiczny. I to jest skandal!
Co do nowszych śpiewów dominikańskich: większość nawiązuje do stylu muzyki renesansowej, teksty są liturgiczne bądź biblijne - i to jest dobre. Ale... przestrzegam przed zbyt bezkrytycznym przyjmowaniem wszystkiego co zawiera śpiewnik "Niepojęta Trójco" - muzyka liturgiczna ma (podobnie jak liturgia) prowadzić człowieka do Zbawienia, jeśli więc niektórych tfu'rców np. J. Gałuszkę, i innych duchownych uprawiana przez nich "muzyka" zaprowadziła raczej na bezdroża niewiary - to pytanie istotne brzmi: czy coś takiego jest w ogóle godne liturgii...