Śpiewana Ewangelia

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 05-05-2007, 19:59:09

Poprzedni wątek - Następny wątek

Czy w Waszym kościele parafialnym śpiewa się Ewangelię?

TAK, często lub dość często
1 (2.9%)
TAK, tylko w większe uroczystości
9 (26.5%)
NIE, nigdy lub prawie nigdy
24 (70.6%)

Głosów w sumie: 27

Tomek Torquemada

Kolegów i Koleżanki uczęszczających na msze trydenckie proszę o nie głosowanie, bo ogólny trend nieco by się wtedy wypaczył ;-)

Benonita

#1
W Warszawskiej parafii pw. Św. Zygmunta  praktyki tej nie zaobserwowałem  :-\

Tomek Torquemada

We wrocławskiej parafii pw. Odkupiciela Świata śpiewana Ewangelia jest tylko na Boże Ciało podczas procesji.

braciszek m

u mnie nigdy... :( ale przy najblizszej okazji mam z proboszczem do pomowienia o Liturgii, aby ją upiększyć.. zwłaszcza ze spiewac potrafi. A pamiętam kiedyś Mszę, którą odprawiał starszy kapłan. Ja nie mogłem czytać a innych czytających nie było. I ten kapłan odprawił piękną Mszę na ktorej spiewał wszystko co mozliwe: nawet Lekcję i ME (to nawet niedziela nie była).  :)
Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego * i obdarz nasze czasy pokojem. * + Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, * abyśmy zawsze wolni od grzechu * i bezpieczni od wszelkiego zamętu, * pełni nadziei oczekiwali * przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.  (Mszał Rzymski)   http://papa.jun.pl/index.php

MzG

To ME można śpiewać??

Bartek

No jasne, w mszale są melodie - np. Kanon Rzymski od "Quam oblationem" do "Supplices te rogamus" włącznie.

braciszek m

u mnie w Wielki Czwartek probosz śpiewał Kanon a w Wigilię Paschalną III ME. ale prefacji to mu sie nie chce... coz, nasi kapłani stają się leniwi
Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego * i obdarz nasze czasy pokojem. * + Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, * abyśmy zawsze wolni od grzechu * i bezpieczni od wszelkiego zamętu, * pełni nadziei oczekiwali * przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.  (Mszał Rzymski)   http://papa.jun.pl/index.php

braciszek m

<<"Quam oblationem" do "Supplices te rogamus" >> a można po Polsku? Dopiero się uczę  podstaw łaciny. a nie pamiętam co śpiewał x.proboszcz
Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego * i obdarz nasze czasy pokojem. * + Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, * abyśmy zawsze wolni od grzechu * i bezpieczni od wszelkiego zamętu, * pełni nadziei oczekiwali * przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.  (Mszał Rzymski)   http://papa.jun.pl/index.php

Bartek

Od "Prosimy Cię Boże, uświęć tę Ofiarę..." do "Pokornie Cię błagamy, wszechmogący Boże, niech Twój święty Anioł..." włącznie.

Rorantysta

Wracając do tematu wątku, śpiewaną Ewangelię słyszę zazwyczaj podczas procesji Bożego Ciała. Poza tym wyłącznie przy takich okazjach, jak festiwal "Pieśń naszych korzeni", spotkania IMoDaL itp, msze z udziałem SGS itp.

knrdsk1

Pamietajcie, że każdy z nas może mieć wpływ na poziom liturgii - właśnie choćby przez rozmowy z proboszczem czy konkretnym kapłanem celebrującym mszę, zwłaszcza w większe święta i uroczystości! Można tez przygotować śpiewane czytania, dzięki czemu celebrans nie będzie się czuł jak Filip z konopii śpiewając samą Ewangelię, a tu często nawet nie ma komu zaśpiewac psalmu czy (o zgrozo) nawet Alleluja! Więc: zacznijmy od siebie, od swojego udziału w śpiewie, wtedy łatwiej będzie przekonać kapłana czy też diakona do zaśpiewania Ewangelii.

braciszek m

dodajmy,że nie każdy potrafi śpiewać. Ja np nie potrafię. Ale porozmawiać może każdy..
Wybaw nas, Panie, od zła wszelkiego * i obdarz nasze czasy pokojem. * + Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, * abyśmy zawsze wolni od grzechu * i bezpieczni od wszelkiego zamętu, * pełni nadziei oczekiwali * przyjścia naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.  (Mszał Rzymski)   http://papa.jun.pl/index.php

Hyacinthus z Rządkowic

Troszkę obok tematu ale w głównym nurcie. Mój szef od lat organizuje uroczystą celebrację Wigilii Zesłania Ducha Świętego. Układ tej liturgii nieco czerpie ze wzorców neokatechumenalnych, ale w rozsądnych granicach, a zasadniczym punktem odniesienia i wzorcem jest liturgia Wigilli Paschalnej - tak więc obrzędy te są do przyjęcia nawet dla umiarkowanie ortodoksyjnych wiernych. Otóż jest tak specjalne Orędzie zbliżone kształtem i formą do Exsultetu, i właśnie niedawno padła nieśmiała sugestia bym opracował do tego melodię. No i się stało... teraz jestem ciekaw jaką minę zrobi szef jak mu zadam do nauczenia, a efekty zobaczymy za rok  ;)

Powracając do głównego wątku dyskusji: o ile dla procesji Bożego Ciała sprzed ostatniej reformy był wydany specjalny rytuał, w którym zasadniczą część stanowiły kompetentne opracowania melodii Ewangelii (w tym z uwzględnieniem tzw. "tonu piotrkowskiego") - o tyle dziś rytuał owszem wydano, ale... bez nut do Ewangelii. Efekt jest taki, że kapłani z rzadka śpiewają te teksty, o Ewangelii śpiewanej w normalnym trybie celebracji parafialnej można zapomnieć. Czasem jakis "ostatni mohikanie" próbują coś tam zaimprowizować "w okolicach" tonu wzorcowego... ale... zważywszy na jakość tych produkcji i ich [nie]zgodność z obowiązującymi paradygmatami odpowiednich tonów - lepiej żeby tego nie robili; bo słuchaczowi znającemu się na rzeczy włos się jeży i doznaje dreszczy  :(

knrdsk1

#13
A ja uważam że niech śpiewają, jak tylko umieją - nawet jeśli miałaby to być tylko melorecytacja. Jeśli powiemy żeby nie śpiewali bo mylą się w tonie, to w krótkim czasie NIKT nie będzie śpiewał.
Czy uważacie że lepsza jest mniejwięcejpoprawnie przeczytana Ewangelia, niż zaśpiewana z błędem muzycznym?! Z pewnością nie! Ja śpiewam "od zawsze" i też zdarza mi się pomylić, np. z emocji - a co dopiero księdzu, zwłaszcza jeśli nie jest akurat wybitnym entuzjastą śpiewania?
Polecam artykuł Marcina Bornus-Szczycińskiego m.in. na ten temat:
http://www.wiez.com.pl/index.php?s=miesiecznik_opis&id=129&t=3429

A oto fragment:

"Kto ma śpiewać w kościele?

Przede wszystkim — przewodniczący zgromadzeniu kapłan. Można zachęcać wiernych do śpiewania, ale jeśli kapłan sam nie będzie tego czynić, to zachęty nie na wiele się zdadzą. Jeśli celebrans nie śpiewa, każda oprawa muzyczna wydaje się nie na miejscu. Muzyka celebruje bowiem mniej ważne fragmenty liturgii, podczas gdy celebrans jedynie "informuje" o modlitwach najważniejszych, domagających się celebracji w pierwszej kolejności.

Tymczasem księża generalnie przestają śpiewać Msze. Jest to poważny błąd formacyjny. Ksiądz profesor Jacek Salij OP w rozmowie ze mną wyraził zdziwienie i oburzenie faktem, że suma w jego macierzystym, klasztornym kościele św. Jacka w Warszawie prawie nigdy nie jest śpiewana i nikt nie widzi w tym problemu. Przekonałem się o tym wielokrotnie — młodzi księża rzeczywiście nie wiedzą, że śpiewać trzeba, że wynika to wprost z dwutysiącletniej tradycji Kościołów chrześcijańskich i z naszych własnych, rzymskich, obowiązujących przepisów liturgicznych. Uważa się, że recytacja jest bardziej naturalna i w sensie przekazywania znaczenia słów bardziej od śpiewu skuteczna. Polemizowałem z tym poglądem już na początku artykułu. Wielu księży sądzi ponadto, że rezygnując ze śpiewu uzyskają lepszy kontakt z wiernymi. A przecież nie chodzi tu o uzyskanie kontaktu z wiernymi w czasie odprawiania Mszy, tylko o zjednoczenie ich wokół Najświętszej Ofiary. Zastosowanie śpiewu może kapłanowi tylko pomóc w pogodzeniu tej pozornej sprzeczności.

Księża uważają także coraz częściej, że śpiewać nie umieją, a raczej że "nie mają głosu". Przyczyna takich odpowiedzi zwykle jest prosta. W społeczeństwie, w którym zaniechanie śpiewania staje się powszechne (i zaczyna wyróżniać nas negatywnie spośród wszystkich sąsiadów), śpiewać zwykle nawet się nie próbuje i na podstawie wydania kilku nieudanych dźwięków często podejmuje się decyzję o zamilknięciu na całe życie. Z doświadczenia wiem, że 90% tych "nie śpiewających" kapłanów może i powinno śpiewać. Trzeba jednak ukazać im wzór do naśladowania. Biskupi wszakże, przekonałem się o tym wielokrotnie, świadomi swojego liturgicznego ministerium, najczęściej śpiewają odprawianą przez siebie liturgię. Dlaczego więc księża ich nie naśladują? Może uważają, że jest to wyjątkowy przywilej biskupa? Może się to komuś wydać dziwne, ale taki właśnie pogląd jest wśród nich powszechny.

Pozostaje jeszcze problem wąskiego marginesu księży rzeczywiście pozbawionych daru śpiewania. Czy powinni próbować śpiewać mimo tej wady? Literatura dostarczyła nam głównie wielu anegdot, wyśmiewających owe nieudane próby. Jednakże jeden z moich przyjaciół przypomniał mi ostatnio słowa św. Augustyna, który wygłosił pochwałę kakofonusa, śpiewającego źle, ale czyniącego to w najlepszej intencji — na chwałę Bożą. W prywatnych rozmowach zachęcam dziś wszystkich księży do śpiewania, z doświadczenia bowiem wiem, że praktykowanie śpiewu przynosi samo przez się zaskakującą często poprawę.

Kardynał Danneels w książce "Reconstruire la liturgie" formułuje zdecydowany pogląd na temat konieczności celebracji liturgii: celebrer d’abord, analiser aprčs. Najpierw celebrować, ponieważ to jest najważniejsze, dopiero później analizować, opracowywać i reformować. A śpiew, dzięki swojej bardzo sformalizowanej konstrukcji wewnętrznej, jest kośćcem celebracji. Jest tym, co w bardzo naturalny i zrównoważony sposób utrzymuje liturgię w porządku formy dramatycznej. Jeśli śpiewu braknie, celebracja traci formę i z konieczności zastępowana będzie wymyślanymi ad hoc środkami. Dopiero wtedy, gdy kapłani będą znowu śpiewać, można zacząć zastanawiać się nad tym, jak mogliby śpiewać lepiej."

Hyacinthus z Rządkowic

W tym co powyżej napisane jest wiele racji, acz... mam wrażenie, że nie do końca sie zrozumieliśmy. Kwestia ogólna śpiewać czy nie śpiewać jest wyżej nakreślona znakomicie i z tym się w pełni zgadzam. O ile jednak śpiewający słabo czy przeciętnie, może zaśpiewać prefację, czy inne części, do których ma nuty, o tyle na pewno trudniej mu już poradzić sobie choćby z oracją - jeśli dobrze tego nie wyćwiczył.

Natomiast ja poruszyłem problem inny: to że ktoś potrafi nieźle śpiewać, nie zwalnia go, a wręcz obliguje do takiego przygotowania śpiewu, aby człowiek nie musiał wstydzić sie przed sobą samym, a zwłaszcza wobec osób znających się nieco na rzeczy. Ja czasem używam do śpiewu psalmu responsoryjnego tonów introitalnych. Po wielu latach praktyki wiem, że spokojnie mogę w każdej okoliczności zaśpiewać ton I, ale... jeśli idzie o pozostałe to nie odważę się tego zrobić bez rozpisania go sobie w detalach wraz z nutami - bo wstyd byłoby mi przed Panem Bogiem uprawiać chałturę. To samo dotyczy księdza: chcąc zaśpiewać Ewangelię, trzeba wziąć wzorcowe wskazówki podane choćby na końcu Gaudeamus czy książeczki Prawodawstwo muzyki liturgicznej pod red. ks. Filabera - zobaczyć jak wygląda realizacja przecinka, kropki w zdaniu oznajmującym, zdania pytającego. Jeśli nie wychodzi w sposób intuicyjny, to trzeba cierpliwie rozpisać nutki. Trud nie pójdzie na darmo, za rok będzie jak znalazł, a przy okazji można podzielić się z kolegą. Natomiast "śpiew" Ewangelii, gdzie przecinek wypada tam, gdzie komuś brakło oddechu, albo wszystkie zdania są oznajmujące - jest zwyczajną profanacją, a nie ozdobą tekstu liturgicznego.