Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"
PSALM 25
Ad Te, Domine, levavi animam meam
Do Ciebie, Panie, wzdycha serce moje,
W Tobiem położył ja ufanie swoje;
Za co niech wstydu i żałosnych, proszę,
Nieprzyjacielskich śmiechów nie odnoszę.
Nikt nie zelżony, ktokolwiek w potrzebie
I w swych trudnościach uciekł się do Ciebie;
Ci niechaj będą pohańbieni wiecznie,
Którzy z umysłu wolą żyć wszetecznie!
Mnie okaż, Panie, drogi świętobliwe,
Mnie okaż ścieżki swe nieobłędliwe'
Prowadź mię wedla szczerej prawdy swojej,
Bo comkolwiek jest, jestem z łaski Twojej.
Wspomni na swoje miłosierdzie wieczne,
A mej młodości postępki wszeteczne
Wygładź z pamięci; uczyń łaskę ze mną
Prze dobroć swoje światu nietajemną!
Nieprózno proszę: Pan to dobrotliwy,
Pan szczery; przeto gościniec prawdziwy
Ukaże grzesznym: rozum da cichemu,
Drogi objawi swoje pokornemu.
Litość a prawda Pańskie są własności,
Tym jawne, którzy mają w uczciwości
Testament Jego; Panie, grzechy moje
Nieprzeliczone zgładź prze imię swoje!
Jest kto na ziemi, co by żył prawdziwie
W bo jaźni Pańskiej? - Taki niewątpliwie
Ma wodzem Pana, który go sprawuje
Tymi drogami, co je sam lubuje.
Tam troski miejsca niewdzięczne nie mają,
Ale rozkoszy wieczne przebywają;
Tam dziatek mnóstwo, podpora starości
I pewny dziedzic pięknych osiadłości.
Pan tajemnice temu swe odkryje,
Ktokolwiek w Jego posłuszeństwie żyje;
Temu objawi myśl swego przymierza,
Kto tam, gdzie Jego rozkazanie, zmierza.
W Nim tedy oczy, w Nim myśli mam swoje,
A On wyzwoli z pęta nogi moje.
Panie, Ty mię racz wziąć do swej obrony,
Bom od wszytkiego świata opuszczony.
Pełne mam serce nieznośnej żałości,
Ty mię sam, Panie, wyrwi z tych trudności;
Wejźrzy na ciężkość, wejżrzy na me troski,
Zahacz mych grzechów, uskrom' gniew swój boski!
Nieprzyjaciel mój na mię wojska zbiera,
Krwie mojej pragnąc, ledwie nie umiera.
Ty bądź mym stróżem; niech się zły nie śmieje,
Żem ja położył w Tobie swe nadzieje.
Szczyrość i cnota niech mię ma wspomoże,
A naprzód, że ja Tobie ufam, Boże!
Niechaj nad sobą Twą obronę znają,
Którzy Twych ustaw świętych przestrzegają.
Franciszek Karpiński
PSALM XXIV
Ad te Domine levavi animam meam.
Psalm ten złożony miał bydź od Dawida, w czasie prześladowania jego przez syna Absalona, gdzie razem wspomina Dawid i grzech swóy wielki, zapewne popełnionego cudzołóstwa.
Do ciebie Panie wzdycham z całey duszy,
W Bogu jedyna pokładam nadzieję;
Który swą łaską, gdy komu potuszy,
Pewnie się z niego zły wróg nie naśmieje.
Bo wszyscy, którzy w nim ufność złożyli,
W zamysłach koniec żądany widzieli;
A ci sami się w zamęcie zgubili,
Co bez przyczyny na mnie się zawzięli.
Drogi twe, Panie, pokaż mi prawdziwe,
Naucz twych ścieszek, rządź mną w prawdzie trwałey:
Boś ty zbawienie moje niewątpliwe,
Bo twey pomocy wyglądam dzień cały.
Wspomniy na twoje miłosierdzie, Panie,
Nie racz pamiętać grzechów mey młodości,
Lecz wspomniy tylko, w jakim jestem stanie,
Dla twey dobroci, i dla twey litości.
Słodki, dobry Pan, w któregom obronie…
Da sposób błędnym, że ich przeprowadzi;
Nauczy cichych dróg swoich w zakonie,
Pokornym ścieszki nieomylne poradzi.
Litość i prawda; oto Pańskie drogi
Temu, co chce bydź w zakonnosci wierny.
Przez imię twoje, Boże móy nad bogi!
Odpuść mi grzech móy, a grzech móy niezmierny.
Gdzież jest ten człowiek, co się Boga boi?
Wziął przepis w drodze, jak iśdź sobie życzy;
W wieczném się szczęściu dusza mu ostoi,
I plemię jego ziemię odziedziczy.
Pan twierdza dla tych, co o niego dbają;
I zakon Pański dla nich jest zebrany:
Oczy me zawsze kniemu się zwracają,
I wyrwie z sideł krok móy uplatany.
Miéy litość, Panie, spoyrzyy w moję stronę,
Bom odstąpiony, bom biedny na ziemi;
Goryczy serca mego pomnożone.
Wyrwiy mię z trosków rękami twojemi.
Patrz, jakem zniszczał pracą wycieńczony,
Odpuść mi grzéch móy, co mię tak ohydzi,
I obacz razem, jak jest pomnożony
Móy nieprzyjaciel, co mnie nienawidzi.
Strzeż duszy mojey, wyrwiy ją z topieli.
Niech się nie wstydzę ufny w twey litości,
I ci niewinni, co do mnie przylgnęli!…
Broń Izraela od wszystkich przykrości.