Szczęśliwe czasy nam się zjawiły,
Łaskawe nieba Boga spuściły
W żywot święty, niepojęty
Maryi miłej.
Stróżowie trzody swej pilnowali,
Anieli chwałę Bogu dawali,
Pastuszęta, niebożęta
Z strachu klękali.
Aż zrozumieli wdzięczną nowinę,
Że Panna czysta rodzi Dziecinę,
Która człeku w tym tu wieku
Odpuszcza winę.
Spoczywa w szopie miłość związana,
Stąd wszystkich pycha jest podeptana,
Obrał sobie leżeć w żłobie,
Moc pożądana.
Wół i osieł Pana swą parą grzeją,
Pokłon oddawać Jemu umieją;
Przyszedł w ciele świadczyć wiele,
Tak rozumieją.
Tu się pasterze wnet uwinęli,
Ochotnie w drogę spieszyć poczęli,
Piękne dary na ofiary
Z sobą tam wzięli.
Do szopy weszli Pana swojego,
Z pokorą klękli, mówiąc do Niego:
Masz, nasz Boże, podłe łoże
Z żłóbka prostego.
Twoja to miłość to uczyniła,
Że Cię w tę nędzę na świat puściła,
Żeby dusze z mąk katusze
Wyprowadziła.
Teraz my, Jezu, prosim zbawienia,
By dusza nasza uszła zranienia
Straszliwego i wiecznego
W piekle płomienia.
Z sercem skruszonem powstali szczerze,
Dary oddali, a zaś na lirze
Tryumf grali i śpiewali
Wdzięcznie pasterze.
Potem się wdzięcznie z Nim pożegnali,
Nazad do trzody swej powracali,
Boga tego maleńkiego
Wraz wychwalali.
Kto słucha Boga, szczerze żałuje
Za grzechy swoje, z nich się wyzuje,
Takich Święty, niepojęty
Jezus miłuje. Amen.
Pelplin, 1871. Nr. 58