O święty Jezu! Cóżeś Ty przewinił?
Cóżeś przed światem niezbornym uczynił?
Że dekret na Cię wydał tak straszliwy,
Lud niecnotliwy!
Ostre katują święte ciało bicze,
Niezborne ręce sinieją oblicze,
A krwią niewinną, cierniowa korona, -
Wszystka zbroczona.
Śmiechem nieludzkim zewsząd naigrawany,
Octem i żółcią gorzką napawany;
A na ostatek Pan tak znamienity
Na krzyż przybity.
Cóż Cię przywiodło do takowej męki,
Nad sobą, Jezu, doznać ludzkiej ręki?
Grzechy, o grzechy nasze są jedyną
Panie przyczyną.
Dziwuj się temu pobożny człowiecze:
Grzechów swych ciężar Pan na sobie wlecze.
Pan sprawiedliwy, za niezborne sługi
Wypłaca długi.
On do okrutnej śmierci prowadzony,
W żadnym nie będąc grzechu doświadczony,
A człowiek który, w ciężkich grzechach leżał,
Mąk tych ubieżał.
Od nożnej stopy aż do wierzchu głowy,
Z zarazy grzechów człowiek nie był zdrowy,
Za co miał dekret nad sobą rzetelny,
Ogień piekielny.
Ale o wielka miłości bez miary!
Która Cię do tej , mój Jezu, ofiary,
Za nas bezbożne prowadziła ludzie,
W nieznośnym trudzie.
O Królu wielki, Królu znamienity!
Który tak będzie język wyśmienity,
Aby tę miłość, którąś nam objawił
Dosyć wysławił!
Człowieczy rozum ogarnąć nie może,
Jak wielka miłość Twoja, wielki Boże!
I tego żaden, kto się kolwiek rodzi,
Z nas nie nagrodzi.
Ale wiem, że Cię tem człowiek ubłaga,
Kiedy Cię wielbić z Świętymi pomaga,
I od niezbożnej rzuciwszy się zgraje,
Grzeszyć przestaje.
I to nie z własnej uczyni kto siły,
Przeto prosimy, o Panie nasz miły!
Niech serce nasze, które więc zabłądzi
Duch święty rządzi.
Tak ja, gdy Twoją sam miłość rozważę,
Wszystkiemu zaraz światowi pokażę,
Żem miejsce obrał w Twojej krwawej ranie,
Najsłodszy Panie!
Już nie pociągnie zły świat mię za sobą.
Tyś najśliczniejszą, Panie mój, ozdobą,
Którego gdy ja mam w swojej pamięci
Nic mię nie smęci.
Choć największego doznam utrapienia,
Gdy tylko Panie! dla Twego Imienia;
Nic nie dbam, nawet śmierci się nie boję,
Przez miłość Twoję.
Wiem, że to wszystko podłe bardzo dary,
Ale z prawdziwej gdy pochodzą wiary,
Nadgrodzisz Panie! łaską Twoją świętą,
Pracę podjętą.
Tam, Jezu drogi! gdy niskim ukłonem
Wszyscy przed Twoim ludzie padną tronem,
Weźmiesz pod Swoją wieczną mię obronę
I dasz koronę.
A ja złożywszy wszystką z siebie trwogę,
Z Świętymi śpiewać Anioły pomogę:
Chwała bądź wieczna, o Panie nad pany!
Za Twoje rany.
Za: Kancyonał Katolicki