Jarosław: Pieśń naszych korzeni

Zaczęty przez Rorantysta, 03-07-2007, 12:18:37

Poprzedni wątek - Następny wątek

Rorantysta

Nikt o tym jeszcze nie napisał, to może ja to zrobię :)

Tegoroczny XV festiwal "Pieśń naszych korzeni" w Jarosławiu odbędzie się w dniach 19 - 26 sierpnia

PROGRAM (według wiedzy na dzień dzisiejszy, mogą zajść jeszcze drobne zmiany):

Niedziela, 19 sierpnia - Opactwo SS. Benedyktynek
Miracula Sancti Nicolai (Cuda św. Mikołaja)
Cykl czterech dramatów z XII w.; Ms. Fleury (St. Benoit-sur-Loire)
Schola Węgajty (Polska)

Poniedziałek, 20 sierpnia - Bazylika MB Bolesnej (dominikanie)
Klasyczna muzyka perska
Ensemble Chakad (Iran)

Wtorek, 21 sierpnia - Kolegiata Jarosławska
Johannes Ockeghem - Missa Caput
Graindelavoix (Belgia)

Środa, 22 sierpnia - kościół OO. Reformatów (franciszkanie)
Recital na violi da gamba
Cristiano Contadin (Włochy)

Koncert nocny
Theatrum Vitae et Mortis - Pieśni o życiu i przemijaniu
Beata Oleszek z Kocudzy (lubelskie), Maciej Kaziński (suka, liry korbowe, fisharmonia)

Czwartek, 23 sierpnia - scena na Rynku
Muzyka i tańce Csango
Zurgo (Węgry)

Piątek, 24 sierpnia - kościół OO. Reformatów (franciszkanie)
Taugenhort (Heinrich von Meissen/Frauenlob 1250-1318)
Średniowieczna muzyka sakralna
Per-Sonat (Sabine Lutzenberger & Norbert Rodenkirchen)

Koncert nocny - kościół św. Mikołaja (Opactwo)
Dzwony Niebios
Pieśni węgierskie z Mołdawii
Andrea Navratil, Laszlo Demeter.

Sobota, 25 sierpnia - Bazylika MB Bolesnej (dominikanie)
Uroczysty koncert oratoryjny, Telemann - Pasja Gdańska
Robert Hugo, Chór Festiwalowy, Capella Regia

Niedziela, 26 sierpnia - Kolegiata Jarosławska
Poranna msza święta gregoriańska
pod przewodnictwem opata tynieckiego Bernarda Sawickiego OSB

ORAZ:
warsztaty chorału gregoriańskiego
warsztaty tańców siedmiogrodzkich
warsztaty chóralne: Chór Festiwalowy
codzienne jutrznie i nieszpory gregoriańskie

więcej informacji na stronie:
http://www.jaroslaw.pl/festiwal/

L'organiste

Cytat: RorantystaNikt o tym jeszcze nie napisał, to może ja to zrobię
Ja miałem pisać, ale zawsze jak siadałem do komputera, to mi wylatywało z głowy. Dlatego dziękuję za wyręczenie mnie!

Będzie ktoś z Państwa? Ja na pewno!

knrdsk1

#2
Ja też będę. Nie opuściłem żadnego festiwalu w Jarosławiu od 1996 r, chociaż od 3 lat już tylko wpadam na 2-3 dni, obowiązki ojcowskie, rozumiecie. W tym roku bedę chyba tylko na początku, bo biorę udział w "Cudach Św. Mikołaja" w ramach Scholi Węgajty. Wcześniej będę też na (całym) festiwalu świętojackowym w Krakowie ( http://spiewnik.katolicy.net/index.php?topic=524.0 ).

Jędrek

Nie ma Peresa, nie jadę do Jarosławia ;)

Tomek Torquemada

Wygląda na to, że dostanę urlop, więc jadę do Jarosławia na cały tydzień.

L'organiste

Ktoś jeszcze? Może zrobimy jakieś spotkanko np. na biesiadzie...?

TomekBaranek

Ja też postaram się wpaść na 2-3 dni.
Dłużej niestety nie dam rady.

Rorantysta

Planuję też wyjazd na część festiwalu - najprawdopodobniej ostatnie 2-3 dni, ale nawet jeszcze nie zacząłem rozmawiać na temat urlopu.

knrdsk1

Przez kilka ostatnich lat Adam z Zamościa organizował w czasie festiwalu spotkania śpiewacze na których uczył np. tradycyjnych psalmów (wg Karpińskiego) i pieśni. Zaraz do niego napiszę i spytam czy by nie poprowadził takich spotkań i w tym roku, można by to wtedy zrobić bardziej oficjalnie, może nawet włączyć je jakoś do programu festiwalu - co podniosłoby spotkań tych rangę i może przysporzyło nam nowych entuzjastów piękna tradycyjnego śpiewu - a byłby to dobry i naturalny teren dla takiego spotkania :D. Więc już teraz zaczynam Wam zazdrościć, któzy jedziecie na całość - ja z powodów rodzinnych muszę zaraz na początku wracać (pewnie już w poniedziałek rano wyjechać). Jeśli Adam z Zamościa by z jakichś względów nie mógł, na pewno znajdzie się ktoś kto by zebrał chętnych a ze śpiewaniem nie powinno być przecież problemu.

knrdsk1

#9
I jeszcze jedno - od ładnych kilku lat na porannych Mszach Św. festiwalowych śpiewamy tradycyjne pieśni na sposób kantorski - czyli bez organów, intonowane z ławki przez kantora [ja kantorowałem przez kilka pierwszych lat, a ostatnie 3 lata Marcin zwany MSzarem ze Scholae Gregorianae Silesiensis, z którym śpiewamy co tydzień pieśni na wrocławskich spotkaniach Scholi Śpiewu Tradycyjnego ( http://www.ssgs.pl/piesni.shtml ) ( http://www.ssgs.pl/aktualnosci.shtml ) ( http://spiewnik.katolicy.net/index.php?topic=86.0 )].
Każdy dzień festiwalowy zaczyna się gregoriańskimi, łacińskimi laudesami o godz. 7 rano, po nich następuje właśnie w/w Msza Św. festiwalowa. Za śpiew na Laudesach i nieszporach (również gregoriańskich i łacińskich) odpowiada już od kilku lat Schola Gregoriana Silesiensis (oczywiście włączać się mogą wszyscy chętni! zwłaszcza nieszpory odprawiane są tłumnie, bo na laudesy i Mszę Św. mało komu chce się wstawać, po nocnych hulankach w klube festiwalowym...)

L'organiste

Wszystko się zgadza, tylko odkąd pamiętam poranne oficjum zaczyna się ok. godziny 8. Zresztą, jak pan mówi - i tak to jest za wcześnie, aby po nocnych biesiadach zwlec się z łóżka.

knrdsk1

Ha! Widocznie ósma wydawała mi się siódmą, albo szóstą nawet! Ciężko było wstawać, ale może jeszcze ciężej - wychodzić z klubu festiwalowego, gdy do oberków grali Brodowie, a nogi same podrywały się do tańca!...

Niestety, Adam z Zamościa przyjedzie na sam koniec festiwalu, nie poprowadzi więc śpiewania. Na mszach prawdopodobnie będzie kantorował Marcin Sz., więc może w naturalny sposób zacząłby też spotkania ze śpiewaniem pieśni. A potem spotkania te mogą przerodzić się w swego rodzaju forum, bo przecież pochodzimy z różnych środowisk, miejsc, parafii...

Zabierzcie więc ze sobą śpiewniki!

L'organiste

Do Festiwalu jeszcze tydzień... Co z tym naszym spotkaniem?

Tomek Torquemada

Ja niestety nie będę. Obietnica urlopu rozpłynęła się niestety we mgle.

Rorantysta

Ja właśnie dostałem urlop na 20 i 21.08. Jadę więc, choć tylko 2 dni.

L'organiste

To spotykamy się, czy się będziemy mijać nie wiedząc, że ze sobą piszemy na tym zacnym Forum? Jak chcecie, to przyjmę "zgłoszenia" na spotkanie na priv i ustalimy najdogodniejszy termin.

Rorantysta

Spotkać się warto - myślę, że w klubie festiwalowym po Miracula Sancti Nicolai w niedzielę. Bo później już niektórych osób nie będzie.

knrdsk1

Ja właśnie wróciłem; mogłem być tylko w niedzielę (ale od soboty, w ramach prób do Św. Mikołaja) a w poniedziałek zaśpiewałem jeszcze tylko na jutrzni i musiałem wsadzić rodzinę do samochodu i pruć do Wrocławia. Z tego co rozmawiałem z Rorantystą, nikt się nie objawił w klubie festiwalowym (ja w ogóle nie poszedłem, musiałem po spoektaklu powrócić na łono rodziny) - ale też i nie ustaliliśmy przecież żadnych znaków rozpoznawczych. Może więc na przyszłość trzeba będzie poprosić Admina Tomka o stworzenie jakichś znaków rozpoznawczych, np. koszulek z wyraźnym adresem strony? Albo będziemy czytać jakieś wielkie i charakterystyczne gazety albo nosić śmieszne czapki...
Jest jeszcze jednak szansa że jakaś grupa uformowała/uformuje się po rannej mszy, że się jacyś "nasi" ludzie spotkają i skupią wokół kantora tej mszy - Marcina "Mszara". Najświeższych wiadomości spodziewam się dziś/jutro jak z Jarosławia powróci Rorantysta.

Rorantysta

Wróciłem w nocy z wtorku na środę, ale dopiero dzisiaj mam więcej czasu by napisać coś na forum. Poza tym, że kilkakrotnie spotkałem w Jarosławiu knrdsk1 nie wiadomo mi o żadnych spotkaniach forumowiczów w Jarosławiu.

Podsumowując mój krótki pobyt: podobały mi się bardzo "Miracula ..." Węgajt, wyraźnie odmienne od wcześniej oglądanych dramatów liturgicznych. Żałuję, że nie było w Jarosławiu moich synów, bo myślę ze też by im się spektakl podobał.

Wiele spodziewałem się po koncercie zespołu Chakad - Klasyczna muzyka perska. Wbrew oczekiwaniom muzyka perska nie zabrzmiała zbyt egzotycznie. Pozostaje mi wierzyć, że opiera się na całkiem innym systemie skal ;-)
Byłem dwa razy na Jutrzni. Co jest zauważalne dla mnie po 2 latach nieobecności na festiwalu, śpiew chorału przebiega sprawnie i bardziej dojrzale.

W Jarosławiu powstało koło fotograficzne i tworzy dokumentacje festiwalu. To pięknie, że młodzież ma tak szerokie zainteresowania i pragnie je rozwijać. Nemniej jednak, wspólnie z dziennikarzami, zakłócili w istotny sposób przebieg występu Scholi Teatru Wiejskiego Węgajty. Flesze błyskały bez przerwy. Z jednej strony przeszkadza to zarówno występujacym i jak i widzom. Z drugiej - taka dokumentacja ma niską wartość bowiem nie oddaje oryginalnej scenografii dramatu polegającej przecież także na odpowiednim operowaniu światłem. Centralny flesz wypłaszcza wszystko, oświetlając i to co miało być wydobyte, jak i to co miało pozostać w cieniu.

Tyle na razie. Festiwal jeszcze trwa, może ktoś napisze więcej i o całości.

chaire

Pocieszenie dla Rorantysty:
w kolejnych dniach festiwalu flesze zniknęły (dzięki Marcinowi B.-S.); został jedynie dźwięk migawek (niestety, została także atrapa tego dźwięku w aparatach cyfrowych i komórkach - niektórzy ich użytkownicy chyba nie mają świadomości, iż można to wyłączyć).

Przy okazji: zgadzam się z Tobą co do nieoczekiwanej "europejskości" Chakad. To chyba skutek nieco europejskich korzonków jednego z członków grupy... Jeśli to ostatni koncert, jaki udało Ci się usłyszeć, dużo straciłeś. Napiszę przy okazji.

Pozdrawiam

Froy

A jak Wam się podobał koncert chóru festiwalowego? Nieszczęśliwie wyszły chorały(brak przygrywki, a wszytskie nuty na gwałt przewracać i w ogóle:/) ale pozatym zdaje się, że nie było tak tragicznie:) małe mam możliwości oceny bo sama śpiewałam.

L'organiste

Dopiero teraz mam czas, by napisać coś dłuższego i bardziej przemyślanego nt. Festiwalu. Może to i lepiej – opis z perspektywy czasu wydaje się bardziej wiarygodny.
Niestety, użytkownicy Forum nie wykazali entuzjazmu odnośnie mojego pomysłu spotkania się, więc nie widziałem się ze zbyt wieloma z nich: knrdsk1 widziałem podczas jego występu w Miracula Sancti Nicolai, ponadto rozmawiałem też kilka razy z „Mszarem”. Na przyszłość, jeśli zechcemy się spotkać, dobrze byłoby opracować jakieś „znaki rozpoznawcze”.
Miracula podobały mi się bardzo. Cóż – wystawiali je profesjonaliści czyli Schola Teatru Węgajty. Zawsze po misteriach w ich wykonaniu wiele się spodziewam i nie zawodzę się. Koncertem, który również bardzo mi się podobał była Missa caput Ockeghema w wykonaniu belgijskiej grupy Graindelavoix. Z racji specyficznego zadania, które miałem do wykonania podczas Festiwalu przebywałem bardzo dużo z członkami tego zespołu – i należy przyznać, że są to ludzie wielkiego formatu. Mam tu na myśli szczególnie szefa grupy – Björna Schmelzera. Jego praca świetnie komponuje się z tym, co na Festiwalu (nie tylko zresztą) jest wyjątkowo promowane: śpiew liturgiczny taki jaki był on „w epoce”, a nie taki, jaki my byśmy chcieli, żeby był. Graindelavoix śpiewa pełnym głosem, z uniesionymi głowami, stosując ozdobniki itd. Zresztą – nie czas tutaj, nie miejsce, a i ja nie mam wystarczających kompetencji, by robić wykłady na ten temat. Kto wysłuchał koncertu i był na seminarium następnego dnia, wie o czym mówię.
Żałuję, że z racji wspomnianego już wcześniej zadania, nie mogłem wysłuchać poniedziałkowego koncertu Persów. Muzykę ich znam tylko z nagrań, dlatego tym bardziej szkoda, że nie miałem okazji posłuchać ich na żywo. Niełatwo ich przecież zaprosić na koncert poza Iranem. Chaire napisał, że jeden z członków zespołu ma korzenie w Europie. To nieprawda – człowiek ten (imię wyleciało mi z głowy) mieszka w Polsce, ale z pochodzenia jest czystej krwi Persem.
Co do chóru festiwalowego i jego występu – mam takie same uwagi jak Froy: chorały powinny być poprzedzone jakimiś przygrywkami, aby mieć czas na przewrócenie kartki i by wiedzieć, kiedy zacząć śpiewać.
Z Marcinem i innymi osobami, mieliśmy się umówić na śpiew pieśni tradycyjnych. O ile się orientuję, było tylko jedno takie spotkanie. Niestety bez mojego udziału, jako że wszystkie wolne chwile (a mogę je policzyć na palcach jednej ręki), wykorzystywałem na odsypianie intensywnego życia festiwalowego i moich związanych z nim obowiązków. Marcinie, jeśli możesz, napisz coś o tym spotkaniu.
Wieczorami w klubie festiwalowym odbywały się warsztaty tańca prowadzone przez członków węgierskiego (ale z Rumunii ;) ) zespołu Zurgo. Po krótkim instruktażu rozlegała się skoczna melodia i ludzie rzucali się w wir ludowych tańców. Jak kto umiał... :)
Na koniec napiszę jeszcze o festiwalowej liturgii. Nie do końca podzielam zdanie Rorantysty. Podczas pierwszych mszy św. miałem wrażenie, że przeniosłem się kilka lat wstecz i uczestniczę w mszach „szkolnych”, bez organistki, na których każdy się bał pierwszy zaśpiewać kapłanowi odpowiedź, dlatego między Pan z wami a I z duchem twoim była niepokojąca kilkusekundowa cisza. Tak samo było na dwóch przynajmniej pierwszych mszach na Festiwalu! Nie chciało mi się wierzyć, że na tej mszy są niemal wyłącznie muzycy i śpiewacy– choćby tylko amatorzy. Z tego, co dowiedziałem się później, problemem tym zajęto się podczas warsztatów, Marcin przygotował dla każdego nuty części stałych i w następne dni, śpiew mszalny szedł o wiele lepiej. Jeśli chodzi o godziny kanoniczne, to podstawową ich wadą był kancjonał – na moje oko napisany na szybko i niesprawdzony przed wydrukowaniem. Były błędy w nutach, w tekście się zdarzały, hymny tajemniczo zmieniały swoje miejsce (dzięki temu np. w sobotę w laudesach, a więc oficjum porannym śpiewaliśmy Nocte surgentes, vigilemus omnes ;) ), zmieniono dawny sposób śpiewania psalmu na Invitatorium, z laudesów wycięto dwa psalmy (w poprzednich latach było ich pięć). Trudność sprawiało też orantom szybkie znalezienie sylaby na której zaczyna się „mediacja” i „terminacja” (nie wiem, czy nazywam to fachowo, ale mam nadzieję, że rozumiecie o co chodzi). Pamiętam, że w dawnych śpiewnikach odpowiednie sylaby były zaznaczone kursywą lub podkreśleniem. Z pewnością ułatwiłoby to śpiew wielu osobom nie mającym wprawy w śpiewie psalmów w trudniejszych modusach. Nie wiem, kto ten śpiewnik przygotowywał, ale na przyszłość prosiłbym go o dokładniejsze sprawdzenie go pod kątem różnych chochlików.