O kolędach

Zaczęty przez Mira, 05-11-2007, 19:44:21

Poprzedni wątek - Następny wątek

Mira

KANTYCZKI Z NUTAMI  - Wstęp X. Melchiora Kądzioły

W wydanych w 1911r. „Kantyczkach z nutami” znajduje się piękny wstęp wydawcy, którego fragmenty ośmielam się tu wkleić:

Kantyczki z nutami -wydałem jako noworoczny podarek dla czytelników „Prawdy". Wybór dobry — myślę — bo kantyczki samą nazwą duszę cieszą i radują. Z kolędami bowiem zapoznaliśmy się od dzieciństwa, pokochaliśmy je — zżyliśmy się z niemi, boć też to są przecudne utwory poezyi ludowej! Pełne wdzięku i naturalnego słowa, a tyle ciepła, a takie bogactwo w nich form poetyckich, że czujemy odrazu, jak ta muzyka podała rękę poezyi. O kolędach naszych można powiedzieć to, co powiedział Adam Mickiewicz o pieśni ludowej, że są „arką przymierza" między dawną, sławną naszą przeszłością, a smutną teraźniejszością. Oto jedna z nich mówi:
„Podnieść rękę, Boże Dziecię,
Błogosław ojczyznę miłą, W dobrych radach, w dobrym bycie,
Wspieraj jej siłę swą siłą; Dom nasz i majętność całą
I nasze wioski z miastami „
Jest to wspomnienie dawnych szczęśliwych czasów naszej miłej ojczyzny. Inna zaś powiada:
„do stajenki...
Polacy przybyli i pytają Pana: Czy się też odrodzi ojczyzna kochana? Dzieciątko się śmieje,
Więc miejmy nadzieję."
To już czasy naszej niewoli, czasy porozbiorowej Polski.
Kolędy nasze układano na dworach królewskich, układano w pałacach rycerzy i możnych panów naszych. Kolędy składali również nasi duchowni, organiści, bakałarze szkół parafialnych, składali je i nasi wytworni pisarze i poeci, ale tworzyli je także i poeci wiejscy. Nie wszystkie przeto kolędy odznaczają się wytwornym stylem i doskonalą rytmiką, lub wyszukanymi rymami, ale wszystkie wyszły z głębi duszy całego narodu. W kolędach naszych — to jakoby w zwierciedle przebija się dusza polska: wesoła, żywa, pełna bujnej fantazyi, pełna miłości Boga i swej ojczyzny.
Imion twórców naszych kolęd nie znamy, bo też żaden z nich
o tem nie myślał, aby z kolędą przekazać swoje nazwisko. Kolędy układano, aby w nich wyrazić swe uczucie, swoje myśli, swoje pragnienia przy obchodzie pamiątki Bożego Narodzenia. Autor nie myśląc o sobie, puszczał za to swobodnie wodze swej fantazyi, wyrażał otwarcie swoje uczucia. To też kolędy przywołują wszystko, na co się tylko wyobraźnia człowieka zdobyć może, aby tylko tę Dziecinę Bożą godnie uczcić, przywitać i nią się nacieszyć.
(…) Mają inne narody kolędy, ale tak pięknych jak nasze nie
ma na całym świecie. Włoch lubi w kolędach pieszczotliwość, Niemiec znów daje w nich nauki i upomnienia. My, Polacy, śpiewając swoje kolędy, cieszymy się tylko i radujemy z Narodzenia Bożego, a poufalimy się z Bożą Dzieciną i jego świętą Matuchną i Józefem starym.
„My też pastuszkowie, nie tylko królowie,
Na wozie, na wozie Jedziemy z kapelą, niech nas rozweselą
Na mrozie, na mrozie; Graj, mówi Jezus, Bartku swoje; Stój Dziecię, tylko bas wystroję
l smyczek, i smyczek."
l ta naiwna poufałość stanowi największą kolęd ozdobę, dodaje im wdzięku i krasy, i sprawia, że się wszystkim tak bardzo podobają i do każdego tak serdecznie przemawiają, i pociągają każdego. Ta naiwna poufałość sprawia, że w kolędach jest takie wylanie uczuć i że tak lubimy je śpiewać. (…) To Betleem stoi na ziemi naszej, polskiej, w tym Betleem roi się od naszych Maćków, Stachów i Wojtków. Wszystkie opisy i sceny z ziemi betleemskiej przeniesione są do naszego kraju, w nasze chaty, w nasze stosunki słowem, wszystko jest opowiedziane i przedstawione po „naszemu".
„Mali anieli strugali złotą wierzbkę i lipkę Dzieciątku na kolebkę, jeden kąpiel grzeje, a drugi się śmieje, Trzeci pieluszki rad suszy, każdy rad służy z duszy."
Co się tyczy melodyi poszczególnych kolęd — to również i one są przepiękne i są wyrazem duszy narodu: Wszystkie są wesołe ale także równocześnie i smętne. Smętność ich nie jest jednak taką, jaka powstaje w duszy człowieka po czemś utraconem, ale jest raczej wyrazem tęsknoty za dobrem, do którego dążymy i z którem pragniemy się połączyć. Jest w nich wesołość w smętności. Z tego też powodu nadają się do śpiewu w kościołach a także i w domach w czasie wesołości, w czasie uciechy i radości. (…)

Kraków, 15. grudnia 1910 r.
X. Melchior Kądzioła

Mira

#1
O naszych polskich kolędach też ładnie pisała Zofia Kossak w "Roku polskim":

"Stary czy młody, wierzący czy obojętny religijnie - gdzież jest Polak, dla którego melodie: "Bóg się rodzi", "Wśród nocnej ciszy", "W żłobie leży" - nie stanowiłyby części własnej duszy? Zrosły się one nierozerwalnie z polskością, której są wykwitem, a mogą być słusznie dumą.
  Każdy naród chrześcijański posiada swoje pieśni bożonarodzeniowe, nigdzie jednak nie wyrosła ich podobna mnogość, nigdzie też nie są równie bezpośrednie i tkliwe. Artur Górski w jednym ze swych dzieł nazwał Słowian "urodzonymi słuchaczami ośmiu błogosławieństw". Dodajmy, iż byli również urodzonymi czcicielami żłobka. Z Bożych tajemnic Narodzenie zdało im się najbliższe i najukochańsze. Lud niebogaty, zwyczajny surowych zim, współczuł młodej Matce, "co uboga była, rąbek z głowy zdjęła", by okryć Dziecię złożone na sianie.
  Dzisiaj w okresie Bożego Narodzenia można słyszeć około dwudziestu kolęd. Miłośnicy pieśni znają ich do sześćdziesięciu, a to jest zaledwie nikła część. Ostatni zbiór kantyczek, usiłujący być kompletnym, wydany w ostatnich dziesiątkach lat minionego wieku, liczył ponad sześćset pozycji! W tym dorobku nagromadzonym wiekami można odróżnić kilka grup. Poważne pieśni kościelne; płody rymopisów dworskich w przesadnym stylu XVIII wieku; [...] kolędy miejskie, cechowe; na koniec, najliczniejsze, pastorałki niekłamanie ludowe."

Krzysiek

Nazwa "kolęda" pochodzi do łacińskiego słowa calendae, co oznaczało 'pierwszy dzień miesiąca'. Z ową kalendą styczniową wiązał się zwyczaj składania sobie nawzajem darów i życzeń. Dlatego też na początku nazwa "kolęda" oznaczała pieśń noworoczną, w której zawarte były życzenia pomyślności i urodzaju na nowy rok. Chwaliła gospodarza i jego rodzinę oraz dziękowała za otrzymane dary. Takie kolędy śpiewane często pod oknami gospodarzy, kończące się prośbą o datek, znane były w różnych krajach słowiańskich, szczególnie na Ukrainie. Nie wiadomo dokładnie kiedy kolęda utożsamiona została z pieśnią bożonarodzeniową. Stało się to prawdopodobnie dopiero w wieku XIX. W okresie od średniowiecza do wieku XVI nie wyróżniała się ona spośród innych pieśni religijnych. Oparta była o wydarzenia opisane w Biblii, miała formę modlitwy, często wzorowana na hymnach kościelnych. Z kolęd XVI-wiecznych zachowała się do dziś żywa Anioł pasterzom mówił . W XIII w. franciszkanie zapoczątkowali zwyczaj jasełkowego kołysania Dzieciątka kontynuowany również przez klaryski i karmelitanki. Przy szopce lub żłóbku wystawiano misteria bożonarodzeniowe i śpiewano. Często były to wzruszające kołysanki, pełne macierzyńskiego ciepła i wrażliwości na bezradność Dziecięcia. Wiele w tych pieśniach, kierowanych do Nowonarodzonego, form zdrobniałych (kwiatuszku, Synaczku) oraz kołysankowych zwrotów typu "li, li, laj", "ninu, ninu" czy "lulaj". Ten gatunek kolęd rozwinął się szczególnie w wieku XVII. Właśnie z tego okresu pochodzą Gdy śliczna Panna Syna kołysała i Lulajże Jezuniu, do dziś chętnie przez nas śpiewane. Wiek XVII przyniósł również kolędy o tematyce pasterskiej, wnoszące do swoich treści wiele szczegółów obyczajowych i realiów epoki. Powstały wtedy Dzisiaj w Betlejem, Przybieżeli do Betlejem pasterze. Autorstwo tej ostatniej przypisywane jest Janowi Żabczycowi. Piękną i wzniosłą kolędą jest Bóg się rodzi Franciszka Karpińskiego z XVIII w. Ta wspaniała pieśń opiera się w swojej strukturze na paradoksalnych zestawieniach (moc truchleje, ogień krzepnie). Utwór Karpińskiego na stałe zagościł w kulturze polskiej. Ksiądz A. Borzęcki internowany po ogłoszeniu stanu wojennego w 1981 r. w obozie w Załężu dopisał taką oto strofę kolędy: Pociesz Jezu kraj płaczący Zasiej w sercach prawdy ziarno, Swoją siłę daj walczącym, Pobłogosław Solidarność, Więźniom wszystkim daj wytrwałość, Pieczę miej nad rodzinami. A słowo ciałem się stało..." Dopisywanie nowych zwrotek do kolęd, czy też ich przerabianie jest zjawiskiem stale obecnym w ich historii. Sprzyja temu popularność melodii i rytmiczność tekstów. Parafrazy kolęd przekazywały często treści, którymi żyli w danym czasie Polacy. Stąd w kolędach znaleźć można strofy i słowa buntownicze, zakazane przez cenzurę. Powstawały też nowe utwory. Dlatego kolędy polskie są także świadectwem minionych epok, ich wydarzeń i idei. I tak na przykład znana dziś Nie było miejsca dla Ciebie powstała w czasie drugiej wojny światowej w obozie koncentracyjnym w Gusen. Jak bardzo wyraża nastroje tamtych czasów i odczucia autorów, nie trzeba tłumaczyć. A dzisiaj czemu wśród ludzi Tyle łez jęków , katuszy? Bo nie ma miejsca dla Ciebie W niejednej człowieczej duszy. Do polskich kolęd tęsknili emigranci. Przypominały im one ciepło rodzinnego domu, tradycje przodków, Polskę. Fryderyk Chopin pokłonił się niejako tym bożonarodzeniowym pieśniom, zawierając w swoim Scherzo h-moll frazy ze starej polskiej kolędy Lulajże Jezuniu. Śpiewanie kolęd to jeden z najpiękniejszych zwyczajów polskich rodzin. Szkoda, że coraz częściej zastępują nas w tym, skądinąd nieraz znakomici, muzycy i piosenkarze. O tym, dlaczego warto śpiewać kolędy, pięknie mówi ks. Jan Twardowski: Dlaczego śpiewamy kolędy? Dlatego, żeby uczyć się miłości od Pana Jezusa. Dlatego, żeby podawać sobie ręce. Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie. Dlatego, żeby sobie przebaczać.