Psalm 18 (17): Diligam Te, Domine, fortitudo mea

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 30-05-2007, 20:21:00

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 18
Diligam Te, Domine, fortitudo mea


Ciebie ja, póki mi jedno żywota stanie,
    Miłować ze wszytkiej dusze będę, mój Panie!
Tyś moc jest i siła moja; Tyś jest zasłona,
    Tyś zamek i twierdza, Tyś jest moja obrona.
Ciebie chwaląc, Twej wzywając możnej obrony
    Zawżdym z rąk nieprzyjacielskich był wyzwolony.
Już mię była sroga zewsząd śmierć otoczyła;
    Już mię była wód piekielnych powódź strwożyła;
Jużem prawie swój grób widział; już na mię była
    Śmierć swoje nieuchronione sidła wrzuciła.
W tym niebezpieczeństwie będąc ja położony
    Uciekłem się do ostatniej Pańskiej obrony.
A On mię wysłuchać raczył siedząc na niebie
    I przypuścił moję smutną skargę do siebie.
Trzęsła się w swym gruncie ziemia na wszytki strony
    Trzęsły się góry, bo Pan był gniewem wzruszony.
Dym się kurzył z nosa Jego, oczy pałały
    Żywym ogniem, a z oblicza węgle strzelały.
Schylił nieba i spuścił się: ćma nieprzejźrzana,
    Ogromna pod nogi Jego była posłana.
Siedział na lotnym cherubie, na niezścignionych
    Skrzydłach latał akwilonów nieujeżdżonych.
Oblókł się w noc, swą stolicę mgłami osadził,
    Chmury wkoło i ogromne burze zgromadził.
Ale zebranych ciemności ćmę zapalały
    Łyskawice; grad i żywe węgle padały.
Zagrzmiał niebem Pan i wyrzekł słowo straszliwe,
    Grad leciał, a z gradem węgle padały żywe.
Ruszył gromów i wypuścił ogniste strzały
    A wnet okrył wszytki pola martwymi ciały.
Gniew Twój, Panie, rozdął morza, gniew przeraźliwy
    Rozsadził ziemię i odkrył jej grunt leniwy.
Miłosierną rękę swoję z wysoka ściągnął,
    A mnie z pośrzodka powodzi bystrych wyciągnął.
Wyrwał mię z nieprzyjacielskich rąk niepobożnych,
    Nie mogła mi nigdy szkodzić waśń ludzi możnych.
Zbieżeli mię nagle byli w przygodzie mojej,
    Ale mię Pan wnet ratował z litości swojej.
Wywiódł mię z ciasnego miejsca na plac przestrony,
    Wybawił mię, bom u Niego nie jest wzgardzony.
Hojnie sprawiedliwość moję płacić mi raczy,
    Niewinności myśli moich On nie przebaczy;
Bom ja zawżdy świętych Jego dróg naszladował
    A nigdym od Boga swego nie odstępował.
Zakon Jego przed oczyma zawżdy był mymi,
    Anim wzgardził ustawami Jego świętymi.
I zostanę wiecznie przy Nim w tej stateczności,
    I będę się strzegł, pókim żyw, wszelakiej złości.
A Pan sprawiedliwość moje oddać mnie raczy,
    Niewinności myśli moich On nie przebaczy.
Świętemu Ty święty będziesz, dobry dobremu,
    Chytry przeciw obłudnemu, zły przeciw złemu.
Ty człowieka pokornego na górę sadzasz,
    A hardego niepoczesnie na dół sprowadzasz.
Tyś rozpalił lampę moję, Tyś me ciemności
    Rozświecił, mój Boże, ogniem swojej światłości;
Przez Cię-m ja wojska poraził niezwyciężone,
    Przez Cię-m ja mury ubieżał niedoskoczone.
Świętobliwe drogi Twoje, słowa brant prawy,
    Tyś obrońca wszytkich Twoich wiernych łaskawy.
Kto pan jest, krom Pana tego, Pana wiecznego?
    Kto Bóg jest, krom Boga tego, Boga naszego?
Ten siłą i mężnym sercem mnie opatruje,
    Ten mój wedla przystojności żywot sprawuje;
Dał mi prędkość, że z jeleniem porównać mogę,
    A na skale naiwysszej postawię nogę.
Nauczył mię bronią władać, nieprzełomiony
    Łuk żelazny pod moimi skoczył ramiony.
Twoja mnie tarcz, Twoja ręka można wspierała,
    Twoja wieczna dobrotliwość mnie pomnażała.
Utwierdziłeś krok mój, a nikt nie był tej siły,
    Komu by plac kiedy moje stopy puściły.
Goniłem nieprzyjaciela i dogoniłem;
    Chciałem go za jedną drogą stłumić - stłumiłem.
Biłem je, a oni powstać nie mogli zgoła
    I położyli na ziemi harde swe czoła.
Tyś mi serca i dzielności dodał w bój srogi,
    Tyś dał grzbiet nieprzyjacielski pod moje nogi.
Wołali, a nie był, kto by był ich ratował;
    Wołali do Pana, a Pan ich nie żałował.
Zstarłem je, jako proch wiatry trą ustawiczne;
    Wdeptałem je równie, jako błoto uliczne.
Z rozterku i trwóg domowych Tyś mię wybawił
    I nad ziemskimi narody głową postawił.
Lud, któregom nigdy nie znał, czołem mi bije;
    Na słuch tylko w posłuszeństwie praw moich żyje;
Obcy ku mnie twarz chętliwą sobie zmyślają,
    Nasłabieli i zamkom już nie dowierzają.
Bądź pochwalon, o mój Boże niezwyciężony,
    Twoja moc niech będzie jawna na wszytki strony!
Tyś obrońca zdrowia mego; Ty pomstę dawasz
    W rękę moję i w moc państwa wielkie podawasz.
Tyś mię z nieprzyjaciół moich znacznie wybawił
    I mój żywot od złych ludzi bezpieczny sprawił.
Przeto Cię między narody będę wyznawał,
    Będę imię Twoje światu w pieśniach podawał.
Wielką łaskę Pan okazał królowi swemu,
    Wielką miłość Dawidowi pomazanemu.
A nie tylko jemu, lecz i potomstwu jego
    Błogosławi aż do wieka nieskończonego.

ania_s

#1
Franciszek Karpiński

PSALM XVII
Diligam te Domine fortitudo mea


Ten Psalm Dawida między naypięknieyszemi jest, a złożony był po uspokojeniu wszystkich nieprzyjaciół jego, na dziękczynienie Bogu; jako świadczy tytuł tegoż Psalmu, który w Hebrayskim języku jest taki: Psalm do ustawicznego śpiewania dla sługi Pańskiego Dawida, który śpiewał Panu słowa pieśni tey w dniu, w którym wyrwał go Bóg z rak wszystkich nieprzyjaciół jego, i z ręki Saula.

Kochać cię będę ile mi sił stanie,
Ucieczko, twierdzo, obrońco, móy Panie!
Bóg wsparciem mojém, w nim składam nadzieję.
On wieża moja, co się nie zachwieje.
Jak tylko w wdzięczne uderzę mu strony,
Zawołam, i już jestem obroniony.
   Otoczyły mię śmiertelne nudności,
I chciał mię topić wylew nieprawości:
Boleść mię śmierci niechybnie trapiła,
Która swe sidła w koło zarzuciła,
W goryczy serca pana wspomniałem,
Do Boga mego z ufnością wołałem;
On mię wysłuchał z kościoła świętego,
Bo aż tam poszedł głos wołania mego.
   Góry się z gruntu chwieją niespodzianie;
Zadrżała ziemia, Pan gniewa się na nie.
Ogień za jego rzuca się spoyrzeniem,
Wszystko trawiącym zapala płomieniem!…
Uchylił niebios, i na świat zstępuje,
Mgła zaciemniona nóg jego pilnuje.
Na Cherubinie wiatrowemi skrzydły
Leciał ukarać lud sobie obrzydły.
Ciemność dla niego ukryciem bydź miała,
Chmura go gruba wkoło opasała;
Lecz się sam wydał jasnością swą, który
Blaskiem oświeca, ogniem topi chmury.
Zagrzmiał Pan z nieba; głosem jego były
Grad i zarzewia, które się paliły;
Wyrzucił skały, rozproszył lud mnogi,
Mnóstwem błyskawic pomięszał ich drogi.
Widać dno morskie z źrzódłami swojemi,
I grunt głęboki urodzayney ziemi!
Tak, na co tylko spoyrzy Bóg móy krzywo,
Przed gniewem jego płaszczy się co żywo.
   Ściągnął swa ręką Pan móy z wysokości,
I z pośrzodka tych wyrwał mię przykrości.
Wyrwał z potężnych nieprzyjaciół fali,
Co mię nie lubią, a górę już brali.     
Zbiegł na mnie w cieśni nieprzyjaciel mężny,
Że aż Bóg musiał bronić mię potężny. 
Na przestrzenie mię wywiódł zśrzodka złego,
Ocalił, bo chciał, z miłosierdzia swego.
Odmierzył mi to Bóg móy sprawiedliwie,
Że w drogach Pańskich szedłem nie leniwie,
Żem czystość spraw mych za cel móy naznaczał
Ani niezbożnie z dróg jego wybaczał.
Że zakon jego przed oczyma miałem,
I prawdy Pańskiey odrzucać nie chciałem.
Tak stojąc przy nim złość mię nie pomaże,
I nie tak łatwo na grzech się odważę.
Odmierzył mi to Bóg móy sprawiedliwie,
Żem w oczach jego nie chodził fałszywie.
Z dobremi spółka do cnoty sposobi,
Z złym towarzystwo, w złego cię przerobi.
Dla tego dźwignie Bóg upokorzone,
A zniży oczy w górę podniesione.
   Ty duszę moję oświecasz, móy Panie!
Boże! oświeć mię w ciemności mych stanie;
Uydę od przygód pod twojemi pióry,
I przy mym Bogu przedrę się przez mury.
Pan zawsze drogą niezmazaną chodzi,
I skutkiem swoich obietnic dowodzi;
Kto w nim zaufał, nie padnie nań trwoga:
Bo gdzież pan? gdzie Bóg? nad naszego Boga?
Bóg mi dadź raczył znamienita siłę,     
I ścieszki moje sprostował zawiłe;
W locie jeleniom jestem porównany,
Wbiegłem na górę nic niezmordowany.
On ręce moje do boju sposobił,
I barki z twardey miedzi mi wyrobił;
Wspierał mię, żebym nie przyszedł ku szkodzie:
A swą mię ręką zasłaniał w przygodzie.
Karność praw twoich trzyma mię na wodze,
I naucza mię bym nie zbłądził w drodze.
Już bitym ślakiem nie mordując nogi,
Śrzodkiem przykrości przechodzę i trwogi.
Nieprzyjaciela mego dogoniłem,
Jeżelim go ciał stłumić, to stłumiłem;
Starłem go, i krok nie wsparł go zwątlony,
Padł przymych nogach ledwie niezniszczony.
Dałeś mi siłę do wiedzenia woyny,   
Poległ przedemną wróg móy niespokoyny.
Grzbiet mu widziałem, jak uciekał sprośnie,
Jak się drżąc prosił, i ginął żałośnie.
Wołał, i nie był ktoby go ratował,
Wołał na pana, Pan go nie żałował!
Jak popiół wiatrem byli rozproszeni,
Jak błoto ulic nogami zdepczeni   
Wyrwał mię Bóg móy, z kłótliwych zawodów,
I postawił mię na czele narodów; 
Lud, com go nie znał, przy drzwiach moich stoi, (*)
Na głos mey sławy żąda władzy mojey.
Chociaż nieszczere czynili poddanie,
W swych obietnicach kłamliwi Poganie!
Niech żyje Bóg móy, móy błogosławiony,
Po całey ziemi niech będzie chwalony:
On mi dał górę, rozszerzył me progi,
Niemógł mi nigdy wydołać wróg srogi.
Powstawał na mnie, on mię wzniósł nadniego,
Wyrwał mię Bóg móy od człowieka złego.
Ztąd, wieczny Panie! między narodami
Chwalić cię będę mojemi pieśniami.
Powiem, co znalazł w miłosierdziu twojém
Sługa twóy Dawid z pokoleniem swojém.


---
(*) Syryyczykowie, Idumeyczykowie i Filistyni, których zwojował Dawid.