Psalm 22 (21): Deus, Deus meus, respice in me

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 30-05-2007, 20:45:26

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 22
Deus, Deus meus, respice in me


Boże, czemuś mię, czemuś mię, mój wieczny
Boże, opuścił w mój czas ostateczny?
Zwątpiony mój świat, żywot opłakany,
Nie ma się czego człowiek jąć stroskany.

Cały dzień wołam, Boże mój, do Ciebie,
A Ty próśb nie chcesz przyjąć mych do siebie.
Całą noc wołam, lecz wołanie moje
Nieprzejednane mija ucho Twoje.

Ale, o Panie, Panie dobrotliwy,
Tyś on mieszkaniec i stróż niewątpliwy
Miasta świętego, skąd na wszytki strony
Brzmi głos Twej chwały niezastanowiony.

Przodkowie naszy Tobą się szczycili,
A zawżdy przez Cię wspomożeń! byli.
K'Tobie wołali, a są wysłuchani;
W Tobie ufali, a niezasromani.

Ale ja com jest? Com jest, prze Bóg żywy?
Robak, nie człowiek, robak nieszczęśliwy!
Śmiech tylko ludzki, wzgarda ostateczna
Podłego gminu i przygana wieczna.

Kto potka, każdy ze mnie się naśmieje,
Nos marszczy, gębą krzywi, głową chwieje:
Bogu ten ufa, niechże go ratuje,
Niech go wyzwoli, kiedy go miłuje.

Tyś mię z żywota wywiódł matki mojej,
Jeszczem u piersi ufał w łasce Twojej;
Jeszczem w pieluchach garnął się ku Tobie
I obrałem Cię Bogiem wiecznym sobie.

Nie chciejże mię dziś w ostatniej potrzebie,
Mój wieczny Panie, odrzucać od siebie!
Śmierć przed oczyma i nieznośne męki,
A nie masz, kto by za mną podniósł ręki.

Wilcy mię zewsząd srodzy otoczyli,
Zewsząd mię wilcy zawarli otyli;
Paszczeki na mię rozdarli straszliwe,
Jako lew srogi zwierzę łupiąc żywe.

Rozpłynąłem się jako woda prawie,
Kość nie została żadna w swoim stawie.
Jako wosk płynie, kiedy słońce grzeje,
Tak moje serce w tęsknicy niszczeje.

Moc moja wszytka i siła wrodzona
Wyschła tak jako skorupa spalona.
Na poły zmartwiał język upragniony;
Grób swój przed sobą widzę otworzony.

Zaskoczyła mię wściekłych psów gromada.
Obegnała mię niecnotliwa rada;
Przebili ręce, nogi mi przebili,
Wszytki me kości przez skórę zliczyli.

Myśl nacieszywszy pasą oczy swoje,
Na niesłychane patrząc męki moje.
Podzielili się moimi szatami,
O suknią moje miotali kostkami,

Ty mię, mój Panie, nie racz odstępować,
Tyś moja siła, Ty mię chciej ratować!
Szabli okrutnej, psom wściekłym, lwom srogim,
Obroń mię bystrym źwierzom jednorogim!

A ja Twe imię bracie j swej objawię,
W pośrzodku zboru chwałę Twą rozsławię:
O, którzy Panu w bojaźni służycie
I Jakubowym domem się liczycie,

Czyńcie cześć Panu, Jego moc wyznajcie,
Jego w swych sercach bo jaźń zachowajcie;
Bo Ten nie gardzi prośbą ubogiego
Ani przede mną skrył oblicza swego.

Usłyszał płacz mój, gdym ratunku prosił;
Przeto go będę na wszytek świat głosił;
Przed zborem Jego, przed Jego wiernymi
Uiszczę Mu się obiatami swymi.

Będą jeść ludzie głodem utrapieni,
Ale i będą hojnie nasyceni;
Dadzą cześć Panu, którzy Go szukają.
Ich serca w cale wieczny wiek przetrwają.

Świat się obaczy, jako ziemia wielka,
Poda się Panu w moc kraina wszelka,
Wszytki narody przed Nim będą padać;
Pańska jest zwierzchność: Ten ma światem władać.

Bogacze ziemscy za stół Jego siędą
I dobrowolnie hołdować Mu będą.
Owa ktokolwiek winien ciało w ziemię,
Da chwałę Panu; po nim jego plemię.

I tak do końca, póki świata zstawać,
Będą to sobie przez ręce podawać.
Będą ci zawżdy, którzy w każdym wieku
Chęć opowiedzą Pańską ku człowieku.

ania_s

#1
Franciszek Karpiński

PSALM XXI
Deus, Deus meus respice in me.


Ten Psalm śpiewali zawsze z rana Żydzi w kościele przy całopaleniu wzywając pomocy Bożey. Można pomyśleć, że był złożony od Dawida, kiedy uciekał przed Saulem, albo przed Absalonem; ale Kościół Chrześciański stosuje go do męki Chrystusa Pana, w którego tu osobie Dawid mówi. Jakoż z wyrazami tego Psalmu zgadzają się, Święci: Jan, Mateusz i Marek Ewangelistowie, i Koncylium drugie Konstantynopolitańskie, potępiające Teodora Mopsuestena


Boże! czemuś mię, czemuś mię móy wieczny
Boże opuścił w ten dzień niebezpieczny?
Sprzeciwiają się, ani jedną drogą
Chodzić występki z zbawieniem nie mogą,

Cały dzień tęskny wołałem do Pana,
I prośba moja nie jest wysłuchana,
Wołałem w nocy; ani mi to Panie
Wzięte za głupstwo ustawne wołanie.

Co mieszkasz w niebie! Izrael cię chwali!
Przodkowie nasi tobie zaufali,
Wysłuchałeś ich, kiedy cię prosili,
Ani się twojey obrony wstydzili.

A ja, któż jestem? Robak nieszczęśliwy!
Robak, nie człowiek! nad którym złośliwy
Wzgardy wyrządza; i lud podłey cechy
Ma mię za wyrzut, i trzyma na śmiechy.

Kto mię nadybie, głową tylko chwieje:
„W Bogu ten swoje pokładał nadzieje,
„Jemu, powiada, ufał z całey siły,
„Niechże go broni, kiedy mu tak miły!”

Tyś mię z żywota wywiódł matki mojey,
Jeszczem u piersi ufał w łasce twojey,
Jeszczem w pieluchach garnął się ku tobie,
I obrałem cię Bogiem wiecznym sobie.

Nie racz mię dzisiay w ostatniey potrzebie,
Móy wieczny Panie, odrzucać od siebie;
Już tak blisko mię, i trwoga i męki,
A nie masz, ktoby za mną odniósł ręki.

Otoczyło mię bydło nieutarte,
I trzyma na mnie swe pyski otwarte,
Albo jak lew przy swojey zdobyczy,
Szarpie ją w sztuki, i z dzikości ryczy.

Rozpłynąłem się, jako woda prawie,
Kość nie została żadna w swoim stawie:
Jako wosk płynie, gdy ogień dogrzeje,
Tak serce moje w śrzodku mnie niszczeje.

Moc moja cała i siła wrodzona,
Wyschła tak, jako skorupa spalona;
Przylgnął mi do ust język upragniony,
I w popiół śmierci jestem obrócony.

Zaskoczyła mię wściekłych psów gromada,
Obegnała mię niecnotliwych rada,
Przebili ręce, nogi mi przebili,
I wszystkie kości moje policzyli.

Gdy mię z odzienia mego obnażali,
Z pogardą wszyscy na mnie poglądali;
Podzielili się mojemi szatami,
O suknie moję rzucali kościami.

Ty mię móy Panie, nie racz odstępować,
Tyś moja siła, ty mnie chciej zachować.
Wyrwij mą duszę od mieczów i zbroja,
I od psich zębów jedynaczkę moję.

Chciey mię obronić od paszczy lwów srogich,
I od potęgi źwierząt jednorogich, 
A ja twe imię braci mey objawię,
W pośrzodku zboru chwałę twa objawię.

Chwalcie go, którzy boicie się Pana!
Plemię Jakóba, padniy na kolana,
Niech się go boi Izrael z synami;
Że nie pogardzi nędznego prośbami.

Usłyszał płacz móy, gdym ratunku prosił
Przeto go będę w zborze wielkim głosił:
Uiszczę mu się przed jego wiernemi,
Niezmazanemi ofiarami memi.

Będą jeśdź ludzie głodem utrapieni,
Będą pokorni hoynie nasyceni;
Dadzą cześć Panu, którzy go szukają,
Syte ich serca na wieki przetrwają.

Świat się obaczy, i jak ziemia wielka,
Podda się Panu w moc kraina wszelka;
Wszystkie narody przed nim będą padać,
Pańska jest zwierzchność, on ma światem władać

Bogacze ziemscy za stół jego siędą,
I dobrowolnie hołdować mu będą:
Słowem, cokolwiek żyie, sobą władnie,
Da chwałę Panu, i przed nim upadnie.

Tak, duszy mojey w nim żyć będzie miło,
I plemię moje będzie mu służyło;
A pokolenie w potomności znane,
Za naród Pański będzie poczytane.

Niebiosa same będą opowiadać
Przed ludem, który ma ziemię posiadać,
Przed ludem, który Bóg wybrał z litości,
O czynach Pańskich, i sprawiedliwości.

tomas_wawa

T: ks. F. X. Głodkiewicz, Śpiewnik Liturgiczny, 1867 r., s. 54-56.

Psalm 21
Deus, Deus meus respice in me

Czemuś mię Boże opuścił mój wieczny?
Spoglądnij na mnie w ten dzień niebezpieczny.
Grzechy to moje tak mię przygniatają,
I od zbawienia mego oddalają.
Cały dzień tęskny wołałem do Pana,
A prośba moja nie jest wysłuchana.
Wołałem w nocy, ani mi to Panie
Weźmiesz za słabość, to moje wołanie.
O Ty, co mieszkasz na wysokim niebie,
Tyś Izraela chlubą był w potrzebie.
Ojcowie nasi Tobie zaufali,
I zawsze Twojej pomocy doznali.
Ani też kiedy byli zawstydzeni,
Ufni w Twej łasce zawsze wybawieni.
A jam, o Panie, robak nieszczęśliwy,
Każdy nade mną urąga złośliwy.
A kto mię widzi, głową tylko chwieje,
I ze mnie szydzi, i ze mnie się śmieje.
Ufał on, rzecze, w Panu z całej siły,
Niechże go zbawi, kiedy mu tak miły.
Tyś mię z żywota wywiódł matki mojej,
Jam u jej piersi ufał łasce Twojej.
Jeszczem w pieluchach garnął się ku Tobie,
I Bogiem wiecznym obrałem Cię sobie.
Nie chciej mię dzisiaj, w ostatniej potrzebie,
Boże mój wieczny, odrzucać od siebie.
Trwoga mną miota, przed oczyma męka,
Czyjaż mnie, czyja, poratuje ręka?
Zewsząd mnie cieląt mnóstwem otoczono,
I tłustych wołów jarzmem przygnieciono.
I swe paszczęki na mnie już otwarły,
Aby mię żywcem czemprędzej pożarły.
Jako lew srogi, pewny swej zdobyczy,
Szarpie je w sztuki i z dzikości ryczy.
Jam się rozpłynął jako woda prawie,
Żadna kość w moim nie została stawie.
Jako wosk płynie, gdy ogień dogrzeje,
Tak serce moje w piersi mej niszczeje.
Wszystka moc moja i siła wrodzona
Wyschnięta, jako skorupa spalona.
Przylgnął mi do ust język mój spragniony,
I w proch śmiertelny jestem obrócony.
Wkoło mnie stoją psy z gniłym oddechem,
Rada bezbożnych z szyderczym uśmiechem.
Ręce i nogi moje wskróś przebili,
I wszystkie kości we mnie policzyli.
Wszyscy z pogardą na mnie poglądali,
Z dziką radością w oczy mi patrzali.
Szatami memi siebie podzielili,
O moją suknię kością los rzucili.
Przybądź mi, Panie, z pomocą w potrzebie,
I nie odpychaj mię teraz od siebie.
Wyrwij mą duszę od miecza srogiego,
I jedynaczka od psa piekielnego.
I od lwiej paszczy, i od jednorogich
Wybaw mię, Panie i sił dodaj mnogich.
A ja Twe Imię braci mej objawię,
I wśród Kościoła chwałę Twą rozsławię.
Chwalcie go wszyscy, którzy znacie Pana,
Plemię Jakuba, padnij na kolana.
Ty, Izraelu, z swojem pokoleniem
Miej bojaźń Bożą przed Jego Imieniem.
Bo on nie gardzi prośbą ubogiego,
Ani przedemną skrył oblicza swego.
Skoro do tego zawołałem Pana,
Wnet prośba moja była wysłuchana.
Przeto od ciebie wyjdzie moja chwała,
W Kościele wielkim będzie wiecznie trwała.
Tam śluby moje złożę przed wiernymi,
Tam będą Pana chwalić piersi swemi.
Tam znajdą pokarm głodem utrapieni,
I tam ubodzy będą nasyceni.
Tam będą szukać i tam znajdą Pana,
Serce ich wieczność ożywi nieznana.
Świat się obaczy i jak ziemia wielka,
Wróci do Pana wnet kraina wszelka.
I na kolana przed Oblicze Pańskie
Upadną wszystkie narody pogańskie.
I on nad niemi weźmie panowanie,
A jego państwo nigdy nie ustanie.
Wszyscy za stołem jego tu zasiędą,
I cześć i chwałę oddawać mu będą.
Ziemscy bogacze razem z ubogiemi
Panu oddadzą cześć piersi jednemi.
Tak duszy mojej w nim żyć będzie miło,
I plemię moje będzie mu służyło.
I pokolenia przyszłe i nieznane
Będą na łono Pańskie przyjmowane.
I będą wiecznie w wieczne pokolenia
Głosić cześć, chwałę Pańskiego Imienia.