Psalm 71: In Te, Domine, speravi, non confundar

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 31-05-2007, 22:11:52

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 71
In Te, Domine, speravi, non confundar

W Tobie ufność swą kładę, Boże niezmierzony,
A Ty nie daj, abych był kiedy zawstydzony!
Prze dobroć swoje racz mię z trudności wybawić,
Usłysz mój głos, a chciej mię na swobodzie stawić!
Weźmi mię w swą obronę, niezwalczony Panie,
A to za twardą skałę i zamek mi stanie.
Wybaw' mię z rąk człowieka niesprawiedliwego,
Wyrwi mię z okrucieństwa człowieka ciężkiego!
Tyś jest moja pociecha w każdej mej trudności,
Tyś nadzieja od mojej napierwszej młodości.
Jeszczem u piersi wisiał nędznej matki swojej,
A jużem był w opiece, liche dziecko, Twojej.
Ciebie zawżdy mój głos brzmi; niech mię palcem sobie,
Jako chcą, ukazują, ufność moja w Tobie.
Żaden dzień bez Twej chwały u mnie nie przeminie,
Żadna noc bez pamiątki Twojej nie upłynie;
Nie porzuca j że mię więc w moim zeszłym wieku
Ani opuszczaj, gdy sił nie stanie człowieku!
Nieprzyjaciele moi o mnie radę mają,
Na mię wszytki fortele swoje obracają
Serce sobie tym czyniąc: "Już go i Bóg - prawi -
Opuścił; gońcie, wiążcie, nikt go nie wybawi!"
Ty mię, Boże mój wieczny, nie racz odstępować,
Ale nad ich nadzieję chciej mię poratować,
Aby za swoje radę wstydać się musieli,
A hańbę ze mnie zdjętą na sobie widzieli.
A ja więc, próżen strachu i w myśli bezpieczny,
Tobie nową pieśń zacznę, o mój Boże wieczny!
Wyznam Cię w obietnicach Twoich nieomylnym,
Wyznam Cię ojcem sirot i obrońcą silnym.
Liczby nie masz łaski Twej; kto kiedy możności
Równe słowa wynajdzie i Twojej litości?
Jeszcześ mię z młodu ćwiczył, a ja, Boże żywy,
I dziś wyznawani Twoje niepodobne dziwy.
Raczże mię w łasce i w swej zachować obronie
Aż do późnego wieku i do białej skronie,
Abych siłę Twoje mógł tak teraźniejszemu
Opowiadać wiekowi, jako i przyszłemu.
Twej dobroci, spraw Twoich sława, mocny Boże,
Nieba sięga; któż kiedy z Tobą zrównać może?
Tyś mię był prawie w morze trosk rozlicznych wprawił,
Potym, użaliwszy się, snadnieś mię wybawił.
Wróciłeś mi powagę i miejsce uczciwe,
Pocieszyłeś z łaski swej serce frasowliwe.
Przeto Cię, o mój Boże, Boże nieskończony,
Na wieki śpiewać będą moje wdzięczne strony;
Będą Cię wyznawały w powieści statecznym
I obrońcą Twojego Izraela wiecznym.
Usta moje, język mój będzie się radował,
Będzie za dobrodziejstwa obfite dziękował,
Nie zamilczy na wieki Twej sprawiedliwości,
Gdy się zły człowiek będzie wstydat swych sprosności.

ania_s

Franciszek Karpiński
   
PSALM LXX
In te Domine speravi.


W texcie Hebrayskim ten Psalm żadnego nie ma tytułu, jest pewnie roboty Dawida, gdy się już podstarzał, ku końcowi prześladowań syna jego Absalona.

W tobie nadzieję złożyłem, móy Panie!
Niechay nie będę wiecznie zawstydzony.
Nakłoń twych uszu na moje wołanie,
Według twey prawdy będę wybawiony.

Bądź mojém wsparciem, moją twierdzą sil-
Byś mię ocalił w mey przygody czasie; (ną,
Tobą ja stoję, tyś mi nieomylną
Ucieczką, gdy mi ucisk naprzykrza się.

Boże móy! z ręki wyrwiy mię grzesznika,
Z ręki, która twe prawa połamała;
Ty mi łagodzisz ból, co mię dotyka,
Tyś od młodości ufność moja stała.

Ledwiem z wnętrzności wyszedł mojey
        matki,
Na twą opiekę wziąłeś mię naywcześniey;
Dlatego ci to, mey wdzięczności świadki,
Gdzie się obrócę, śpiewam moje pieśni.

Jako cud jaki palcem mię stykają;
A to ty, Panie, mocny móy obrońca!
Niechay me usta chwałę twa spiewają,
Niech po wszyskie dni wielkość twą bez
        końca.

Kiedy mię starość zgrzybiała pochyli,
Nie odrzucay mię od oblicza twego;
Kiedy się z czasem moc moja wysili,
Nie zostawiay mię, móy Boże! samego.

Wróg móy, co na mnie dybie z każdey stro-
Już sobie gada, już się na to zgodził: (ny,
„Gońmi, krępuymy, on jest opuszczony,
„Nie masz, kto by go z rąk nam wyswobo-
        dził.”

Boże! nie odchodź daleko odemnie,
Przybądź z twém wsparciem, niech się po-
        mięszają
Zawstydź ich, zniszcz ich, którzy nadare-
        mnie,
Jakby mi szkodzić, sposobów szukają.

Ja cię w ufności zawsze będę prosić,
Ja przydam nowe chwały twojey pienie:
Usta me prawdę twoję będą głosić,
I po wszystkie dni twoje wybawienie.

Nie umiemci ja wytworney nauki,
W drodzem się tylko potegi twey badał;
Téy w całém życiu nauczyłem się sztuki,
I o twey tylko prawdzie zawsze gadał.

Twórco! Czegoś mię uczył od młodosci,
To dziś opiewam dziwne twoje sprawy!
Toż samo będę powtarzał w starości.
Nie opuszczay mię! wszakżeś Bóg łaskawy.

Aż pokoleniom, co po nas snastaną,
Jak zmogę, twojey mocy nie wyłożę,
Sprawiedliwości; i tych, co doznano    (że?
Dziwnych spraw twoich! Któż ci równy Bo-

Jak wiele złego już się wycierpiało?
Zwracasz się ku mnie, i w życiu się mieszczę
Z przepascim ziemi wyszedł noga całą,
Mnożysz twą wielkość, i cieszysz mię je-
        szcze.

A ja téż za to, przy mey cytry graniu,
Śpiewać cię będę, Prawdo niestworzona!
Usta moje ucieszą w śpiewaniu,
I dusza moja ręką twą zbawiona.

Ale i język móy całemi dniami,
Twą sprawiedliwość opowiadać będzie;
Gdy się zawstydzą, co złemi myślami
Szukają, jakby szkodzili mi wszędzie.