Psalm 89: Misericordias Domini in aeternum cantabo

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 07-06-2007, 20:58:08

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

Psalm 89
Misericordias Domini in aeternum cantabo

Twe miłosierdzie, Twoje prawdę, wieczny Panie,
Wysławiać mój rym będzie, póki świata stanie.
A pierwej świat (rzecz pewna) wniwecz się obróci,
Niżli się Pańskie Twoje słowo nazad wróci.
Które to było: "Słudze Dawidowi swemu
Obiecuję, a on niech ufa słowu memu:
Póki morza i ziemie, póki nieba zstawać,
Plemię nie ma i jego stolica ustawać."
O Panie, cuda Twoje wyznawają chory
Anielskie, prawdę Twoje sławią ludzkie zbory.
Kto na ziemi porówna z Tobą, kto na niebie?
Wszytki rzesze niebieskie lękają się Ciebie;
Wszyscy mocarze ziemscy Tobie biją czołem,
A jasność prawdy Twojej obeszła Cię kołem.
Ty pychę morską krócisz, Ty nieujeżdżone
Wały jego hamujesz pod niebo wzniesione,
Tyś hardego tyrana plagą swą uskromił
I wojska nieprzyjaciół swych wszytkich rozgromił.
Twe jest niebo. Twa ziemia, wszytko musi Tobie
Przypisać, cokolwiek świat wielki zamknął w sobie.
Południe i północy, wschód słońca różany
I zachód Twym dowcipem stoi zbudowany.
Można jest ręka Twoja, wysoka prawica,
Na sądzie a na prawie Twoja tkwi stolica.
Litość a prawda boku Twego przestrzegają.
Szczęśliwi ludzie, którzy głos Pańskich trąb znają;
Ci ducha Twego, Panie, światłem rozświeceni
W żadny błąd nie mogą być nigdy zawiedzieni;
Ci z uznania prawdy Twej będą się kochali
I twą łaską sławy swej będą nadstawiali.
Tyś nasza moc, od Ciebie posiłek mieć mamy.
Pańska tarcz i król Jego, którym się wspieramy.
Tyś w widzeniu powiedział prorokowi swemu:
"Naznaczyłem ja króla już ludowi memu.
Dawid, sługa mój wierny, ten jest powołany
Na ten urząd tak zacny, ten jest pomazany;
Temu ja serca będę i siły dodawał,
W każdej potrzebie jego z nim będę przestawał.
Nigdy go nieprzyjaciel jego nie pożyje.
Lub nań fortelem pójdzie, lub nań wojska zbije.
Ja sam nieprzyjacioły jego chcę wojować
I przeciwniki jego do gruntu zepsować.
Prawda i litość moja z nim zawżdy, a z strony
Imienia będzie mego wielce podwysszony.
Rękę jego położę na morzu szerokim,
Drugą na Eufratowym strumieniu głębokim.
W potrzebach swoich do mnie zawżdy się uciecze:
"Tyś mój ojciec, Tyś mój Bóg i obrońca!" - rzecze.
A ja go pierworodnym u siebie położę
I wszytkim świata tego tyranom przełożę.
W lasce mojej na wieki nie uzna odmiany,
W przymierzu poszlubionym będzie zachowany.
Potomek w domu jego nigdy nie zaginie
Ani stolica, póki dzień torem swym płynie.
A gdzie by dzieci jego Zakon mój wzgardziły
Ani posłuszne memu rozkazaniu były,
Onić kaźni nie ujdą za swe wszeteczności
I odniosą zapłatę godną swoich złości.
Ale jemu zachowam miłosierdzie swoje
A nie będą omylne nigdy słowa moje.
Nie zgwałcę ja przymierza swego; glos, podany
Z ust moich, w odmienności nie będzie uznany."
Raz-em ja Dawidowi na stateczność swoje,
Słudze wiernemu, przysiągł i przy tymże stoję:
Nie ma ustać potomstwo w domu jego sławnym
Ani zacny tron jego, póki szlakiem dawnym
Prędkie słońce poleci i nieuchodzony
Krąg miesięczny, a iściec na niebie niepłony."
Teraześ się obruszył. Panie, przeciw jemu,
Jawną niełaskę słudze okazujesz swemu:
Wywróciłeś przymierze, zepchnąłeś koronę
Z głowy jego, odjąłeś wszelaką obronę.
Mury, parkany leżą, zewsząd go targają,
Zewsząd szczypią, a żałość śmiechem podniecają.
Nieprzyjacioły jego nadeń-eś wystawił
I ludzi zazdrościwe radości nabawił.
Przytępiłeś miecz jego, a w swojej potrzebie
Nie miał obrońcę ani pomocnika z Ciebie.
Ozdoba wszytka jego i świetność zaćmiona,
A stolica nogami wzgórę wywrócona.
Ukróciłeś lat jego kwitnącej młodości,
Oczu podnieść nie może, pełen zelżywości.
Będzie wżdam koniec kiedy tej niełasce? Stanie
Wżdam Twój srogi gniew kiedy, nieśmiertelny Panie?
Wspomni sobie, jako kres ciasny mego wieka:
Izalibyś Ty próżno stworzyć miał człowieka,
Żęby i ten lichy czas w troskach miał położyć?
Bo kto śmierci mógł zniknąć albo z martwych ożyć?
Gdzie teraz ono Twoje miłosierdzie dawne?
Gdzie, Panie, zwykła dobroć i przymierze sławne
Z Dawidem uczynione? Nakłoń oczu swoich
Pańskich, a urąganiu sług się przypatrz Twoich.
Pełne łono mam sznupek, pełne obelżenia
Słuchając rozmaitych narodów hańbienia,
Którym nieprzyjaciele naszy nas zelżyli
Ani pomazańcowi Twemu przepuścili.
Bądź na wieki pochwalon, wiekuisty Panie,
A co jest wola Pańska Twoja, niech się stanie!

ania_s

Franciszek Karpiński

PSALM LXXXVIII
Misericordias Domini in aeternum cantabo.


Autorem tego Psalmu jest Ethan Ezrahita, albo ten, o którym 3. Reg. Cap. 4. jest wzmianka, jeżeli dożył po czasie Salomona; albo który z  potomków jego, żyjący za czasów Roboama, albo późniey około zaprowadzenia Babilońskiego. Opisuje spustoszenia przez Babilończyków poczynione; albo też może spustoszenie owo Judy, miasta i koscioła, od Sesaka króla Egiptu, 2 Paralip. Cap. 12. Ten Psalm ma tytuł w Hebrayskim: uczący, Ethana Ezrahity.

Wiecznie twą litość śpiewać będę, Panie,
I pokoleniu, które się rozmnoży,
I które po nas późno się zostanie.
Chcę, opowiadać drogi prawdy bożey.

Boś rzekł: „Na wieki będzie litość w niebie;
„Tam sprawiedliwość uczynią każdemu,
„Mam układ dla mych wybranych, i siebie;
„I Dawidowim przyrzekł słudze swemu.

„Póki ludzkiego wystarczy plemienia,
„Kwitnąć mu będzie potomek spóźniony:
„Od pokolenia aż do pokolenia
„Ugruntuję mu tron nieporuszony.”

Boże! niebiosa głoszą twoje cuda,
I twoję prawdę wiernych zgromadzenie!
Któż się na niebie równy tobie uda?
Między Anioły, któryż cię dożenie?

Pan, co go święty zbór codziennie chwali,
Większy nad wszystko na ziemi i niebie!
Boże! cóżbysmy z tobą porównali?
Mocnyś, a prawda stoi koło ciebie.

Tobie Ocean służy niezmierzony,
Ty sam szturm jego uspokajasz srogi,
Tobie się korzy pyszny obarczony,
Mocą twey ręki gromisz nasze wrogi.

Twoje jest niebo, twoja ziemia cała,
Twóy świat i wszystko, co się na nim jawi;
Wiatry, i morze twa ręka stwarzała,
Tabor i Hermon imię twoje sławi. (*)

Siła trzyma się ramienia Pańskiego,
Ręce wzniesione ratują, lub szkodzą: (go,
Sąd, sprawiedliwość, gruntem tronu twe-
Litość i prawda przed obliczem chodzą.

Szczęśliwy jest lud znajomy twey chwały!
Światłem twey twarzy chodząc okryje się,
W Imieniu twojém cieszy się dzień cały,
I sprawiedliwość twoja go wyniesie.

Tyś jest jedyną, Boże! jego chwałą,
Chciałeś, i już iest podniesion nad wielu,
Żeby nas wybrał, Panu tak się zdało,
I postanowił króla w Izraelu.

Twoim prorokom dobrotliwy Boże!
Raczyłeś los nasz objawić łaskawie: (**)
„Ja wasze wsparcie w potężnym położę,
„Z pośrzodka ludu mego wezmę go, i wsławię.

„Sługę mojego Dawida znayduję,
„Staje się królem oleju natarciem;
„Ręka go moja wszędzie posiłkuje, (ciem.
„Wszędzie mu będzie ramię moje wspar-

„Nic z nim nie wskóra nieprzyjaciel du-
          mny,
„Syn nieprawości nic mu nie zaszkodzi,
„Przed obliczem mu padnie wróg tłumny;
„Ten przed nim, co go nie lubił, uchodzi.

Z nim będzie prawda, zlitowanie boże,
„W mojém imieniu będzie wychwalany,
„Lewą mu rękę na morzu położę,
„Prawą na rzekach od wschodowey ściany.

„On mię wzywając, Oycem nazwie swoim,
„Swym Bogiem, twierdzą, żądzami swoje-
„Ja go uczynię pierworodnym moim, (mi;
„Wyższym nad insze króle w całey ziemi.

„Wieczną mieć będzie pewność mey opie-
„Méy obietnice strzymam mu do końca (ki,
„Potomstwo jego trwać będzie na wieki,
„Tron mu utwierdzę, póki stanie słońca.

„A jeśli kiedy krnąbrne jego dzieci
„Prawa me zgwałcą, zakon móy znieważą,
„Gniewu mojego rózga ich doleci,
„I grzech im chłostą okupywać każą.

„Ale litości mey im nie odmówię
„Ani ich będę trapił nieskończenie;
„Starczę się w moich obietnicach w słowie,
„I com raz wyrzekł, tego nie odmienię.

„Raz poprzysiągłem przezemnie samego,
„Jako Dawida nigdy nie zawiodę,
„I rozmnożone pokolenie jego
„W niezakończoną potomność powiodę.

„Tron jego jaśnieć będzie, jako słońce,
„Albo jak xiężyc wśrzód nocnego cienia,
„I ci mi razem dway niebiescy gońce
„Będą świadkami mego przyrzeczenia.”

Za cóż więc, Boże, rzucasz nas ze wstydem?
Twóy pomazaniec tyle nieszczęść zażył! (***)
Przewracasz układ z sługą twym Dawidem;
Za coś przybytek twóy ziemski znieważył?

Popsułeś wszystkie świątyni zagrody,
Strach w niey dziś osiadł, kędy moc mie-
         szkała!
Czyni jey każdy przechodzący szkody,
Sąsiadom swoim ohydą się stała.

Sameś podnosił rękę, co nas biła,
Nieprzyjaciołyś rozweselił nasze,
Nie wsparłeś, kiedy woyna się srożyła,
I posiłkoweś odrzucał pałasze.

Takeś ją zmazał, że się nie oczyści!
Stolicę świętą na ziemi obalasz!
Dzień się jéy trwania zmnieyszony, nie iści,
Wieczną obelgą, wstydem ją zapalasz.

Pókiż więc, Boże! bronisz nam pomocy?
Gniew twóy wylewa, jak ognista rzeka!
Wspomniy, że o swey ja nie stoję mocy:
Czyżto tak marnie żyć ma syn człowieka?

Pociesz, niźli nam życia światła zgasną:
Bo kto sie rodził, już nie ma sposobu,
I umrzeć musi; ani siłą własną
Żaden śmiertelny nie dobył się z grobu.

Gdzież jest twe dawne miłosierdzie, Panie!
Jakeś poprzysiągł słudze Dawidowi?
Wspomniy na wzgardy, które nam Poganie
Czynią (milczę je) twojemu ludowi.

Smie nam wyrzucać wróg nieukrócony,
Że pomazaniec jest na zamianie!
Pociesz nasz Boże, i bądź pochwalony (nie.
Po wszystkie wieki. Tak, tak, niech się sta-


---
(*) Tabor góra w Galilei, Hermon góra od wschodnich granic.
(**) Przepowiedzenia te były przez Proroków Samuela, Natana i Gad. O czém 1. Reg. Cap. 14.  2. Reg. Cap. 7.  1. Paral. Cap. 11.  i t.d.
(***) Jechoniasz i Sedecyasz którzy byli w niewolą zaprowadzeni.