Przyjdzie Panie! zaginąć, * ratunku potrzeba,
Którego ja nie pragnę, * jak od Ciebie z nieba.
Twej się woli polecam, * i przyznać to muszę,
Zamiast wielkiej pociechy, * ciężki żal odnoszę.
Wszakże ja to od Ciebie * Zbawiciela mego,
Przyjmuję i dziękuję * z serca uprzejmego.
Jestem jak wodna trzcina, * która w wielkiej suszy,
Skoro lada wiatr wionie, * zarazem ją skruszy.
Albo jak liść zielony, * który mrozem zdjęty,
Od rodzajnego drzewa * bywa precz odcięty.
Który na ziemię padłszy, * już więcej nie stoi,
Tylko się jego szumu * daremnie zwierz boi.
Także i ja mój Panie! * bez ratunku Twego
Upadam, jako i liść * od razu jednego.
Wcześnym proszę dostatkiem, * opatrz mię mój Panie!
Bogactwa i ubóstwa * nie dopuszczaj na mnie.
Bywszy w wielkim bogactwie, * zapomniałbym Ciebie,
A w ciężkim zaś ubóstwie, * przekląłbym sam siebie.
Nie dowierz żaden szczęścia, * ani wierz w nakłady,
Lecz na każdą godzinę * spodziewaj się zdrady.
Bo coć dziś da fortuna: * to jutro wziąść może,
A żaden cię w nieszczęściu * twojem nie wspomoże.
Bo ci, co przedtem z tobą * hojnie przestawali,
Nie tobie, ale twemu * szczęściu się kłaniali.
Wiele złego przychodzi * na sprawiedliwego,
Ale go Bóg wybawia * zawsze ze wszystkiego.
Strzegąc, aby najmniejsza * ze wszech jego kości,
Nie była obrażona, * z Jego Opatrzności.
Jemu się ja oddawam, * w każdym krzyżu moim,
Ufam, że mię pocieszy * świętem słowem swoim.
I wybawi mię Pan mój * od wszelkiego złego,
A na ostatek weźmie * do królestwa swego.
Melodia jak: Witaj Królowo nieba.
Nakładem Józefa Miecznika w Częstochowie.
Drukarnia T. Nagłowskiego w Częstochowie.