1. Oto tu na marach leży czerstwy, rzeźwy młodzieniec,
Do wieczności śpieszą bieży po nieśmiertelny wieniec,
W kwiecie życia swojego, gdy znika z świata tego.
2. Czemuż o ludzie mizerni, na koniec wasz nie dbacie!
Czemuż jesteście niewierni, a na to nie zważacie:
Że czasu niepewnego śmierć nadejdzie każdego.
3. Ani młodość, ani siła od śmierci nie wyrywa,
Jak i postać się zmieniła tego, co tu spoczywa!
Wczoraj kwitnął rzeźwością, dzisiaj pachnie zgniłością.
4. Już jest bezpiecznie schowany, gdzie świat zmamić nie może,
Pomiędzy niebieskie stany przyjmij go wieczny Boże!
Z zamotania świeckiego weź go do raju Twego.
5. Na grzechy jego młodości nie racz pamiętać, Panie!
Odpuść mu jego krewkości, a niech przed Tobą stanie!
Łaską obdarowany, w wieniec chwały ubrany.
6. My zaś na to pamiętajmy, że wszystko jest marnością,
A zwodzić się nie dawajmy światowym nikczemnościom;
Zgnije ciało urodne, jest straszydłu podobne.
7. Ach jak wiele omamionych, co niewinność stracają,
Szumem świata zaślepionych, że na cnotę nie dbają;
Która nigdy nie zginie, chociaż wszystko pominie.
8. W pokoju zatem spoczywaj młodzieńcze ukochany,
Onej chwili oczekiwaj, aż będziesz zawołany;
Gdy Jezus łaskaw rzecze: "Wstawaj z martwych młodzieńcze."
K. Żmijka. Kancyonał mniejszy.
Mel. Tobie Boże wznosim pienia