1. Wszystko twardym snem znużone, - Śpi w łonie tej pustyni,
Wszelkich bolów pozbawione, - Tu spokój wasz pielgrzymi!
Posępne grobów mogiły: - W tych śmierć zgubna panuje,
Próżność wielkości i siły - Jawnie nam ukazuje.
2. Widzisz te kości spróchniałe, - Toć je znikomości ślad;
Te niegdyś żywe wspaniałe, - Onym także kwitnął świat.
I ty kiedyś się im zrównasz, - Nic stałego świat nie ma.
Śmierci dług koniecznie oddasz: - Runie twa wspaniałość mdła!
3. Widzisz te groby otwarte, - W których nie ma zazdrości:
Robactwo trupem obżarte - Używa spokojności.
Wiekiem starzec przyciśniony - Śrebra, złota nie żąda,
W ciasnym grobie położony; - Siostra jego zgnilizna.
4. Ten, co na szczudle się czołgał, - Nędzy tu zapomina,
Bogacz z żebrakiem się zrównał - Tu wszystko proch i ziemia.
Sława światowa wielmożnych - Tu się zgonem zakańcza,
Berła, trony królów możnych, - Tu śmierć śmiało w dół wtrąca.
5. Żegnam was spróchniali bracia, - Bóg wam daj odpoczynek;
Po skończonych trudach życia - tu wasz słodki odpoczynek!
A gdy wyrok śmierci srogi - Przyjdzie spełnić i na mnie,
Skończy się bieg mojej drogi, - Niech tu z wami odpocznę.
6. Wiecznie nie będziem z tej matki - Zimnem łonie zamknięci, -
Głos anielski ludzkie szczątki, - Wskrzesi, śmierć zdobycz wróci.
Zmartwych wstaniesz ciało moje, - Z tobą złączy się dusza,
Na wieczne wnijdziesz pokoje, - Tać nauka Jezusa!
Ostatnią ciała czyniąc posługę t. j. rzucając ziemię na nie, mów:
Z ziemi ukształtowałeś mnie, Panie, i ciałem okryłeś mnie: wzbudź mnie w dzień ostateczny, Zbawicielu mój Boże.
K. Żmijka. Kancyonał mniejszy.