Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"
PSALM 27
Dominus illuminatio mea et salus
Pan ogniem swojej światłości
Rozświeca moje ciemności;
Pan stróżem mego żywota -
Skąd się ja mam bać kłopota?
Kiedy na mię wszytki zbroje,
Wszytki znieśli rady swoje,
Sami źli ludzie upadli
W sidle, które na mię kładli.
Niech widzę wojska zniesione,
Niech widzę drzewa złożone;
Ufając Pańskiej pomocy,
Nie boję się żadnej mocy.
O to proszę Pana swego,
Abych mieszkał w domu Jego,
Dając mu cześć, póki wieku
Dostawać będzie człowieku.
On w niebezpieczeństwie moim
Skrył mię pod namiotem swoim;
Uwiódł mię i stawił w cale
Na niedostąpionej skale.
I dziś mi tak Pan mój tuszy,
Że mieć górę mojej duszy,
A ja w świętym domu Jego
Wyznawam Go być Boga mego.
Usłysz, Panie, prośbę moje
A okaż mi łaskę swoje.
K'Tobie myśli me wzdychają,
Ciebie oczy me szukają.
Nie kryj przede mną swej twarzy
Ani mię swym gniewem karzy,
Ale mię w mojej trudności
Wspomagaj, Boże litości!
Rodzice zapamiętali,
Przyjaciele zaniedbali;
Ale mię Pan nie przebaczył,
Owszem, ogarnąć mię raczył.
Zjaw mi, Panie, drogi swoje,
Nawiedź mię na ścieżki Twoje,
Z których by zepchnąć mej nogi
Nie mógł nieprzyjaciel srogi.
Nie daj mię na pewne męki
Do złych ludzi krwawej ręki;
Widzę świadki nieprawdziwe,
Słyszę na się kłamstwo żywe.
Już by mię w troskach nie zstało,
By serce w tym nie ufało,
Że ma wynić z tych trudności
A użyć jeszcze radości.
Przeto Pana oczekawaj
A nieszczęściu się nie dawaj;
Pan utwierdzi serce twoje,
Temu porucz rzeczy swoje!
Franciszek Karpiński
PSALM XXVI
Dominus illuminatio mea, et salus mea.
Rozumie wielu, że ten Psalm złożony był od Dawida już zestarzałego, i od wszystkich uwolnionego nieprzyiaciół; ale raczey domyślać się można, że w prześladowaniach jeszcze Saula napisany był; albo kiedy uciekł do Achimelecha w Nobe, i krył się w domu jego, gdzie go Doeg niezbożny świadek razem i Achimelecha doniósł; albo téż po owém weyściu do obozu Saula w nocy, 1 Reg. 26 którey to nocy Pan był światłością i ocaleniem jego.
Pan światło mojem Pan moje zbawienie;
Kogóż się zlęknę? on mi życia broni;
Kiedy się na mnie zły człowiek zażenie,
Aby mię pożarł, Bóg mię móy zasłoni.
Nieprzyjaciele, co mię prześladują,
Razem osłabli i padli powałem;
Choć się obozy na mnie uszykują,
Bać się nie będę, bo Panu ufałem.
Przykrzę się Panu o jednę rzecz zgoła;
Bym w domu jego mieszkał całe życie:
Bym mógł nawiedzać próg jego kościoła;
I poznał, w jakim Pan opływa bycie.
Bo on mię w swoim przybytku ukrywał,
Kędy mię los móy prześladował srogi,
Los szukał, a jam na górze mu śpiewał;
I dziś mą głowę podniósł nad me wrogi.
Krążąc w przybytku, me całopalenia
Oddam mu w śrzodku okrzyku wdzięcznego:
Śpiéwać mu będę nieustanne pienia,
A on wysłucha głos wołania mego.
Z tobą me serce rozmawia tajemnie,
Ciebie uzieram przez łez moich strugi;
Nie racz odwracać twey twarzy odemnie,
Twarzy, w twym gniewie od twojego sługi.
Bądź mojém wsparciem, ratuy mię w złey chwili,
Nie gardź mną, gdy się do ciebie uciekę,
Bo mię móy oyciec z matką opuścili
A Pan mię przyjął pod swoję opiekę.
Napisz mi prawo, jak w tey drodze chodzić,
Prostuy me ścieszki na złość wrogom moim:
Nie day mię w ręce tych, co mi chcą szkodzić,
Co świadczą na mnie fałsz z upadkiem swoim.
Ja spodziewam się, że mi pewnie przyydzie
Ziemia żyjących, ziemia obiecana:
Dla tego mężnie czyń zawsze Dawidzie,
Wzmacniay twe serce i czekay na Pana.