Pastorałki i kolędy z melodyjami ... przez X. M. M. M. zebrane (http://spiewnik.katolicy.net/nasze_spiewniki_i_inne_zrodla_piesni/pastoralki_i_koledy_z_melodyjami_przez_x_m_m_m_zebrane-t673.0.html)
Banek. A spis Bartek Symek, Wojtek, Maciek, Walek,
Tomek, Kuba, Stachu? Ozwij ze sie przecie ktury z was,
bo umrę od wielkiego strachu. Ono cuś takiego, jak słońce
jasnego, Świeci na niebie.
Wojtek. Obyzes spał, czego wrzescys, cy cie pono niefor-
tuna łupi, - Spis a gadas, marzy ci się lada Judas,
a ty bajes głupi: - Zeć się cuś zjawiło, znać ci się
przyśniło, ześ widział słońce.
Banek. Oj nie spięć ja muj Wojtalu, ani ci tez lada cego
prawię, - Juz to chwila jak nie przez sen światłość
widzę, lec na scernym jawie: - Słysę i śpiewanie i
prześlicne granie, hań za gurecką.
Wojtek. Nie pleć plotka, nie budź drugich, tak ci się to
cusi przywidziało, - Ktuzby śpiewał? sowy krzycą,
wilków się tez znać dość nazbiegało: - I tak się im
ocy przy pochmurnej nocy, błyscą jak świecki.
Banek. Nie sowy to, ani wilcy, znam ja wilków, znam
dobrze i sowy, - Pojrzyj jeno muj Wojtalu, jakeś
sumny, tylko podnieś głowy, - A przypatrz się łonie
ktura w onej stronie, okryła niebo.
Wojtek. Gdziez ta łuna? Banek. Ono widzis jak się niebo
łyska bez przestanku. - Wojtek. Prawdę muwis,
widzę ale cuz to z tego będzie miły Banku? - Pudźmy
ztąd bo trwoga, pobudźmy dla Boga i drugich bratkuw.
Banek z Wojtkiem. Gwałtu! gwałtu! niebo gore, cy się
pono świat zajął, bratkowie, - Przebug wstańcie a cem
prędzej uciekajcie, bo idzie o zdrowie: - Jeśli nie
wstaniecie, wsyscy poginiecie, prec do jednego.
Walek Maciek. Cuz to, cuz to, gore kędyś, prawcie cy
się co gdzie złego stało? Wojtek. Patrzcie jeno,
kto z was widział, zeby niebo tak kiedy gorzało: -
Przeto uciekajwa, bracia postradajwa, juz i tych owiec.
Walek. Stujcie bracia, gdzie chcecie iść? a bydełko jako
zostawiemy? - Dyć pockajcie, az wprzud co to sa za
dziwy, dobrze zrozumiemy: - Oto się nasego Bartosa
starego spytajmy, co to.
Miły Bartos, ty najlepiej mozes wiedzieć jako cłowiek sta-
ry, - Wiem zes mądry, boś ty zmłodu słycham cho-
dził z tablicą do fary: - Więc jako rozumny, powiedz
nam muj sumny, co to takiego?
Bartos. Dobrze, wnet wam powiem tylko pocekajcie, az
cłek pomiarkuje - Co to: pudźmy jeno blizej owdzie
gdzie się cęsto połyskuje . . - Juz wiem co to znacy,
tak jest nie inacej, jako wam powiem
Słyseliście jako w Raju Jewa wdawsy się w rozmowy z wę-
zem, - Z jego rady, przestąpiła zakaz Boski z Jada-
mem swym męzem: - Jabłko zjadłsy sama, ogryzkiem
Jadama pocęstowała.
Za co Pan Bug węza przeklął, wygnał z Raju Jadama
i z żoną - Jego Jewą, lec się jako Pan i Stwurca
łaskawy nad oną - Ich nędzą zmiłował, bo im de-
klarował Syna swojego.
Posłac na świat, ktury zeby owym grzechem, całe ludzkie
plemię - Zarazone mugł uzdrowić, w zywot matki
miał zstąpić na ziemię, - Potem się narodzić i nas
wyswobodzić z mocy satańskiej.
Otuz się to ten Syn Bozy, a Messyjas zdawna obiecany -
Ojcom nasym, zjawił teraz, będąc na świat od Ojca
posłany: - Przyjął na się ciało, aby się dość stało,
za grzech Jadama.
Narodził się, jako z głosu Janielskiego zrozumiec mozecie: -
Otzem wam juz wytłumacył, co to znacy, ceguz
więcej chcecie? - Jeśli nie wierzycie, to tu zobacycie,
wnet co nowego.
Stach. Juzci tobie miły Bartos, jak mądremu, my wsyscy
wierzemy, - Ale jesce jednej rzecy wyrozumieć do-
brze nie mozemy: - Cego ci Janieli, co się hań zle-
cieli, po nas ządają?
Bartos. Wsak słysycie dla cego się ci Janieli radują na
niebie, - Ze Messyjas przysedł na świat, więc nam
w tejze wesołości siebie - Kazą naśladować, do sopy
wędrować, przywitać Pana.
Symek. Toć to słusna, zeby i my to Paniątko święte
przywitali, - Ale kędyz jego sukać, i kogo się w cie-
mnej nocy oń będziem pytali: - My drogi nie wiemy,
jesce gdzie zbłądziemy, do srogiej kaźni.
Bartos. Przecie z ciebie Symku prostak, kiedy jesce nie
rozumies tego, - Co Janieli dość wyraźnie powiadają,
ze narodzonego - Pana, ktury z nieba przysedł, su-
kać trzeba w Betleem Judzkiem.
Tamze idźmy jak na pewne, wprzudy jednak nizeli puj-
dziemy, - Gospodarzuw ze zostaną przy bydełku, sobie
uprosiemy: - A ci z parobkami, takze z kundysami,
będą strzedz trzody.
Tomek. Juzci to iść jak iść mniejsa, ale z cem iść to
stuka co damy - Tak wielkiemu Panu, kiedy nic go-
dnego dla niego nie mamy: - Chyba jak charłacy, ze
mu z nasej pracy co darujemy.
Bartos. Nie takić to Pan jak nasi, azeby miał cego po-
trzebować, - Ma on wsystko, bo jest Bogiem, co
das tem się będzie kontentować: - Bo on ma ochotę
i chęć, nie na złote patrzy podarki.
Więc o to się, ze to z wielkim Panem sprawa, najmniej
nie turbujmy, - Lec kazdy das co mas w domu, a po-
darki cemprędzej gotujmy: - Cy mało cy wiele, za-
brawsy w kobiele ponieśmy Panu.
Ja najpierwej na co mnie stać, co mogę mieć u siebie, cie-
lątko - Zaniosę mu. A ty Kuba co das? Kuba.
Oto dam mu pstre koźlątko. - Banek. Toć ja na ofia-
rę kapłonuw mu parę tłustych zaniosę.
Griger. A ja skopa najlepsego temu Panu nie będę zało-
wał, - Wojtek. Tyś Pan, ja jako ubogi jagniątko
mu będę ofiarował. - Walek. Ja gęsi kilkoro, Ja
nek. A ja mu seścioro dam kurcąt młodych.
Bartos. Maciek mu tez da jędykuw zparę, Tomek ka-
ckę i kacora, - Symek z Antkiem na klusecki mąki
dadzą mu choć po puł wora: - Stach mu tatarcanej,
a Sobek jaglanej kasy przyniesie.
Wy tez drudzy dajcie co się kturemu z was będzie podo-
bało, - Przyjmie ten Pan wsystko, ktury tak za wiele
jako i za mało - Zapłaci stokrotnie, tylko mu ochotnie
dajcie co macie.
Parobcy tez jeśli będą chcieli przejść się do Betleem z na-
mi, - Tedy trzeba zeby i ci nie chodzili z pruźnemi
rękami: - Lec kazdy dla tego Panica małego, przy-
niusł co z sobą.
Parobcy. Dobrze mili gospodarze prosimy was, niech z
wami idziemy - Przywitac to Paniątecko, juz mu
się na dary zdobędziemy: - My co nic nie mamy,
dzieciątku zagramy, na cem kto umie.
Jadamek. Mam ja w domu sumne jabłka, mam i gruski,
to mu na opałce - Grusek kopę, drugą jabłek tez za-
niosę, a ty mu w kobiałce - Jaj świezych z pułkopy,
weź z sobą do sopy, na puleweckę.
Pawełek. A ja na tę puleweckę, daruję mu garcek pole-
wany. - Jędrek. To ja łyskę, Frącek. A ja miskę,
Kuba. Ja zaś wezmę mu słodkiej śmietany: - Ty
mleka dzbanusek, a ty weź garnusek masła młodego.
Pieś. Ja mu będę ofiarować miodu scerej patoki fasec-
kę, - Idko. Ja mędrzykuw zkilkanaście, Krystek.
A ja mu dam z koprem gomułeckę: - Misiek. A ja
naostatek, wabiuw kilka klatek, daruję Panu.
Bartos. Nu toście juz podarunki nalezycie wsyscy rozrzą-
dzili, - Teraz trzeba zebyście je jak najprędzej, bra-
cia poznosili: Idźciez, za pas nogi zatknąwsy,
niech drogi cas nam nie ginie.
Pasterze z Parobkami. Juześmy się wsyscy ześli, idź-
myz teraz przywitajmy Pana. - Bartos. A słuchaj-
cie, jak tam przyjdziem upadnijcie zaraz na kolana, -
A potem wasemi cołami grzesnemi, bijcie przed Panem.
Symek. Ucynimy tak jak muwis miły Bartos, tylko cię
prosimy, - Chciejze ty być oratorem od nas wsyst-
kich, bo my nie umiemy - Jakoby go witać, ty umies
boś cytać ucył się w skole.
Bartos. Mniejsa o to tylko idźmy, nie bawmy się, tędy
bracia droga: - Walek. Tam to pono Bartos idziem,
gdzie się błyscy jasność ona sroga. - Bartos. Tam bra-
cia idziewa, w krutce tam staniewa, z Boską pomocą.
Otześmy tu, teraz nuze kazdy dobądź podarunku swego,-
Z swej kobiałki. Matus. A kędys Pan? wsak nie widać
domostwa zadnego. - Bartos. Oto w tej stajence.
Maciek. Cuz zaś tam Panience, ma być spocnienie?
Bartos. Tamci pewnie, wnijdźcie jeno, a ze tak jest na
ocy ujrzycie: - Cuz skłamałem? cym powiedział pra-
wdę, jakze? co na to muwicie? - Klęknijcie porząd-
kiem, przed świętem dzieciątkiem, a muwcie ze mną:
Zawitajze, powitajze, dzieciątecko wielki krulewicu; -
Nieba, ziemi i wsech rzecy najprawdziwsy nas
wsystkich dziedzicu: - My twoi poddani, na nędze
skazani, za grzech Jadama.
Ciebie Pana mościwego i dziedzica nasego witamy, - To-
bie pokłon nas poddański, jako panu oddając, rzuca-
my - Się pod twe nuzecki, w święte pielusecki, twe
uwinione.
Dziękujemyć po tysiąckroć, za tak wielkie dobrodziejstwo
twoje, - Ześ ty sobie będąc Panem, Bogiem, Stwur-
cą, na wsechmocność swoję - Nic nie respektował,
aleś się darował, nam mizerakom.
Porzuciłes ślicne niebo, tak pięknemi osute gwiazdami;--
Opuściłes i Janiołuw, a tu między temi bydlętami, --
Racys lezyć w złobie, mogąc wselką sobie zrobić
wygodę.
Robak biedny ma swuj kącik, mają swoje łozyska zwie-
rzęta; - Ryby w wodzie lochy, gniazda w krzakach
maja wygodne ptasęta: - A ty Pan stworzenia wsyst-
kiego, skłonienia słusnego nie mas.
Nie mugłześ se to przynajmniej ciepłej jakiej obrać izde-
becki; - Nie tę sopę, gdzie na sianku leząc, musis
drżeć bez pościołecki: - A tu zewsąd wieje, biedkę
cię zagrzeje, ten osioł z wołem.
Ale ześ sam tak chciał, tak się świętej twojej podobało
woli, - Cierpieć nędzę, byleś tylko wyzwoliwsy nas
ludzi z niewoli - Carta przeklętego, w niebie nas na
jego osadził miejscu.
Bądźze Panie za tę łaskę od wsystkiego pochwalon stwo-
rzenia, - Ze przez ciebie z Bogiem Ojcem pojednani,
nasego zbawienia - Pewni być mozemy, jeśli zyć bę-
dziemy tak jak nalezy.
Jakze ci to odwdzięcemy, jako za to ci Panie oddamy? -
Ty wies lepiej, ze zawdzięcyć byś na miazgę zbił
nas nie zdołamy: - Więc na jakie stanie nas podarki
Panie, takieć dajemy.
Przyjmijze je wdzięcnie od nas, wsak wies ześmy ubodzy
pastusy, - Na cośmy się mogli zdobyć, toć dajemy,
chętnie z serca, z dusy: - Wybac naostatek, patrząc
nie na datek, lec chęć dających.
Pudźciez tez i wy parobcy, a na wasej muzyce zagrajcie, -
A kturzy z was podarunki jakie macie, to je tez od-
dajcie: - Kładźcie je ostruznie, a wy tez naboznie
grajcie dzieciątku.
Nie ciśnijcie się jak bydło pod sam cepuch z swojemi ba-
sami, - Ty zaś Jaros i z Kasperkiem z drugiej strony
stańcie za skrzypkami: - A ty Sobku chudy, podle
niech graj w dudy, a zgadzajcie się.
To juz nam nic nie zostaje, tylko jesce zebysmy ślicniuchne -
To dzieciątko pozegnali, niz pujdziemy i jego ma-
tuchnę, - I staruska tego, a potem do swego sedł kazdy
domu.
Więc klęknąwsy muwcie za mną: zegnamy was nase świę-
te państwo, - My pastusi z parobkami, wierne wa-
sych miłości poddaństwo; - Juz od was idziemy, bo
się tez spiesemy do nasej trzody.
Wprzud jednak niz ztąd pujdziemy, prosimy was a naj-
bardziej ciebie, - Utajony w małem ciałku wielki Boze,
aby nam na chlebie - Nigdy nie schodziło, wsystko
się darzyło, po nasej myśli.
Lec to fraska, o cuś więcej prosimy cię nas Boze jedyny, -
Ucyńze to dla staruska tego i twej matuchny przycyny: -
Jak światu pomrzemy, niech z tobą zyjemy na wieki
w niebie.
Juzze idźmy, a kto się nas w drodze pytać będzie, zkąd
idziemy, - To co się stało w Betleem, o tym Panu ka-
zdemu powiemy: - Ze się Bug narodził, by nas wy-
swobodził od wsego złego.