Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"
Psalm 112
Beatus vir, qui timet Dominum
Szczęśliwy człowiek prawdziwie,
Kto w bo jaźni Pańskiej żywię,
A jego ma rozkazanie
Za osobliwe kochanie.
Jego potomstwo na ziemi
Porówna zawżdy z możnemi;
Plemię dobrych ludzi wszędzie
Z łaski Pańskiej kwitnąć będzie.
W Jego domu na czas wszelki
Najdzie się dostatek wielki;
Jego uprzejmej dobroci
Wiek nadłuższy nie okroci.
Niechaj ćma, jaka chce, wstanie,
Dobrym światła zawżdy zstanie;
Pan o cnotliwym narodzie
Pieczą ma w każdej przygodzie.
Dobry, prędki do litości,
Udziela swej majętności;
A słowa swe tak miarkuje,
Że w nich płochość nie panuje.
Więc gdy nieszczęście przypadnie,
Każdemu wytrzyma snadnie,
A jego szczodrobliwości
Pamiątka trwa ku wieczności.
Złe języki go nie trwożą;
Bezpieczen w nadzieję bożą
I pewien, że w krótkim częste
Zły człowiek pomstę odniesie.
Ubogim dawa obficie,
A też sława znakomicie
Jego uczynności słynie
I chwała nigdy nie zginie.
Na to patrząc zły boleje,
Gniewem i zazdrością mdleje;
Taki, co w głowie uradzi,
Do skutku nie doprowadzi.
Franciszek Karpiński
Psalm CXI
Beatus vir, qui timet Dominum.
Ten psalm w Łacińskiey wersyi taki ma tytuł: Psalm powrotu Aggeusza i Zacharyasza. Od któregoś tedy z tych dwóch miał bydź złożony, albo (ponieważ w Hebrayskim ten Psalm żadnego nie ma tytułu), od niepewnego autora złożony jest; a to po wyyściu Żydów z niewoli Babilońskiey. Opisuje szczęśliwość tych, którzy się Boga boją, i t. d.
Szczęśliwy! i nie zna kaźni,
Kto w Pańskiey żyje bojaźni;
Naymilsza jemu jest droga,
Iśdź według przykazań Boga.
Krew jego zacna na ziemi,
Porówna zawżdy z możnemi;
Ród się cnotliwych rozpleni,
I będą błogosławieni.
Dom jego będzie obfity
W zbiory i trwałe zaszczyty;
A cześć poczciwego człeka
Póydzie od wieka do wieka.
Niechay noc zaćmi mgły swemi,
Światło jest nad cnotliwemi;
Zawsze im Pan jest życzliwy,
Litośny i sprawiedliwy.
Człek miły, pełen wesela,
Gdy drugim z swego udziela,
W słowie się swoim tak rządzi,
Że co wyrzecze, nie zbłądzi.
Ludzka pamięć jego sprawy
Uwieczni: „Był to maż prawy!”
I zły go język nie trwoży,
Bezpieczen w nadziei Bożey.
Stateczność jego cney duszy,
Żadną się rzeczą nie wzruszy:
Wydoła złey chwili snadnie,
Aż nieprzyjaciel upadnie.
Rozsypał swoje szczodroty,
Na wdowy, biedne sièroty,
Przeto uczynnością słynie,
I chwała jego nie zginie.
Zły na to patrząc, boleje;
Zgrzyta z zazdrości, sinieje;
Taki, co w głowie uradzi,
Do skutku nie doprowadzi.
"Dzieła Franciszka Karpińskiego" wydanie stereotypowe Waleriana Krasińskiego, Warszawa 1830
W Niedźwiedziu k. Krakowa śpiewano ten psalm tak: http://piesni-nabozne.tumnus.info/szczesliwyinieznandz.mp3