My też, pastuszkowie, nie tylko królowie, na wozie jedziemy z kapelą, niech nas rozweselą na mrozie. Graj, mówi Jezus, Bartku swoje.Stój, Dziecię, tylko bas wystrojęi smyczek.
Bartos sobą troska, że nie ma i włoska na smyku, a nie mysląc wiele: szast ogon kobyle do szyku.Jak zarżnie w swoje szałamaje, aż Jezus paluszkami łaje:Powoli.
Kuba na swe dudy coraz spojrzy z budy, boi się; Ale Józef stary porwawszy gańdziary. Połóż się! Wnet Kuba zaczął grać od ucha, aż urwał rękaw u kożucha na sobie.
Banach, choć pijany, zdjąwszy lirę z ściany surmuje; Zagrał po francusku, a Jarosz po chińsku tańcuje; Rzekł Maciek: my nierówno skaczem, przeparzył Jarosza korbaczem: nie żartuj!
Stach, choć sturbowany, zagra ci w organy Jezusku! Złapał mendel kotów, narobił fagotów po włosku; nuż koty nie w żartowne tony, gdyż miały wszczepione w ogony. Ach rata!
Jędrek wlazł do turmy, próbuje swej surmy jak może; a Maciek skazuje: niech Jędrek surmuje w oborze; Cóż czyni Jędrek, chłop mizerny? Zdjął buty, zrobił z nich waltorny jak umiał.
Wach do swoich basów przypiął sześć kiełbasów wesoło, Woś na swej oboi wielkie figle stroi, nuż w koło.Ru ru ru – Wach na swoim basie, dil dil dil – Krążel na kiełbasie, ha sa sa!
Mikuła się lęka, na kolana klęka: ja prostak. Dał mu Wach fujarę i przez łeb gańdziarę, na szóstak: bum bum bum, zaczął koncert włoski, aż dziecię brało się za boczki, cha cha cha!
Bądź zdrów! Panie młody, trzeba iść do trzody ścieżeczką. Jezus mruga brewką: daj im miód z konewką i z beczką. Dziękują Panięciu pastuchy nalawszy po gardła swe brzuchy. Chwała Tobie Panie!