Psalm 64: Exaudi, Deus, orationem meam, cum deprecor

Zaczęty przez Tomek Torquemada, 30-05-2007, 21:51:22

Poprzedni wątek - Następny wątek

Tomek Torquemada

Jan Kochanowski
"Psałterz Dawidów"

PSALM 64
Exaudi, Deus, orationem meam, cum deprecor

Boże litościwy,
W mój czas nieszczęśliwy
Racz modlitwy moje
Przyjąć w uszy swoje!

Jestem pełen trwogi,
Ano człowiek srogi
Na to się usadził,
Aby mię zagładził.

Zbaw' mię strachu tego,
Nie szczęść rady jego;
Użycz mi pomocy
Przeciw jego mocy!

Ich język dotkliwy
Miecz jest przeraźliwy,
Słowa - strzały żywe,
Niewinnym szkodliwe.

Tymi je strzelają,
Bojaźni nie znają,
Ich schadzki, ich rada
Fałsz tylko a zdrada.

Sieci swe zdradliwe
Stawią na cnotliwe
Mówiąc: "Dobrze patrzy,
Kto ten wnik upatrzy."

Dziwnych dróg szukali,
By dobre tepali,
A na co zasiedli,
Wszytkiego dowiedli.

Serc ludzkich zmacali,
Myśli wyszperali,
Lecz na nie z cięciwy
Pchnie strzałę Bóg żywy.

Zastrzał to śmiertelny,
A język piekielny
Dla swojegoż jadu
Przyjdzie do upadu.

Strach ludzi ogarnie
Patrząc, jako marnie
Giną niepobożni,
I będą ostrożni.

Będą powiadali,
Będą uważali
Sprawy Pańskie święte,
Sądy niepojęte.

Pańskiej ludzie święci
Pewni będąc chęci
Będą się chlubili
I w radości żyli.

ania_s

Franciszek Karpiński

PSALM LXIII
Exaudi Deus orationem.


Ten Psalm złożony z okoliczności prześladowania od Saula; albo buntu Absalona.

Wysoki Boże! proszę cię z niskości,
Wybaw mą duszę od wrogów straszących;
Od zbiegowiska wyrwałeś mię złości,
Wyrwał od tłumu nieprawość czyniących.

Jako miecz płytki język zaostrzyli,
Którym pragnęli na sławie mię zgubić:
Goryczą swoje strzały napoili,
Aby gdzie w kącie niewinnego ubić.

Skwapliwie na mnie wypuścili strzały,
I widać, jak się niczego nie boją;
Serca ich złością same się wzmacniały,
I język gadał potwarz tylko moją.

Umówili się, by mi stawiać sidła,
Myśląc, że nikt ich przede mną nie wyda;
Wszystkich wybiegów szuka złość obrzy-
Nic się nie mogło udać na Dawida.  (dła,

Wzniesie człowieka w górę jego pycha,
Ale Bóg nad nim jeszcze wyżey siędzie!
Znaydzie się człowiek, jak dziecina licha,
I swóy go język sam szkalować będzie.

Zlękli się wszyscy, którzy to widzieli,
Każdego z ludzi obleciała trwoga;
I gdy czyn Pański jaśnie zrozumieli,
Opowiadali wielkość swego Boga.

Sprawiedliwy się w Panu rozweseli,
I w nim swą pewną nadzieję położy;
Tak chwałę swoję wszyscy będą mieli,
Co chodzą drogą zakonności Bożey.